Grzegorz Lech: Wiosną nikt nie będzie kalkulował
2017-12-08 11:00:00(ost. akt: 2017-12-07 16:35:33)
- Sport jest nieobliczalny, a linia między porażką i zwycięstwem jest niekiedy bardzo cienka. Pod koniec ligi myśleliśmy, że złapiemy rytm grania i pójdziemy w górę tabeli - przyznaje Grzegorz Lech, pomocnik pierwszoligowego Stomilu Olsztyn.
- Jak ocenisz rundę jesienną w wykonaniu Stomilu? Biorąc pod uwagę kłopoty z licencją i ekspresowe przygotowania, to miejsce barażowe nie powinno chyba nikogo dziwić?
- Początek sezonu był szalony. Nikt nie wiedział na czym stoi, co się będzie działo w klubie, jak będzie wyglądał szkielet drużyny, jacy zawodnicy przyjdą, jaki trener obejmie zespół. Nie wiedzieliśmy nawet, gdzie będziemy trenować, bo sprawa boiska bocznego przy stadionie, nie była do końca rozwiązana. Tak naprawdę nic nie było wiadomo, ale wszystko się ułożyło na tyle optymalnie, na ile mogło w tym czasie się ułożyć. Później sprawy sportowe zadecydowały, że nasze miejsce w tabeli nie jest najlepsze. Jesteśmy tego świadomi. Myśleliśmy, że pod koniec ligi, gdy złapiemy rytm grania, będziemy w stanie pójść w górę tabeli.
- No i w ostatnich trzech meczach „domowych” nie zdobyliście nawet punktu...
- Przegraliśmy 1:2 z Chrobrym Głogów, 0:1 z Bytovią Bytów oraz 0:1 z Chojniczanką Chojnice, bo ewidentnie zawiodła skuteczność. Nikt z drużyny na nic nie narzekał i nie szukał winnych, bo przyczyn tych porażek szukaliśmy u siebie. Na pewno siły, ambicji i zaangażowania nam nie zabrakło. Mieliśmy sytuacji mnóstwo, żeby przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Sport jest jednak nieobliczalny, a linia między porażką i zwycięstwem jest niekiedy bardzo cienka. Po tych spotkaniach schodziliśmy z boiska ze spuszczonymi głowami, chociaż wcale tak nie musiało być, bo drużyny, które wygrały w Olsztynie, były bardzo szczęśliwe, ponieważ podkreślały, że trudno się gra przeciwko nam.
- Którego spotkania najbardziej żałujesz?
- Nie ma jakiegoś szczególnego. Najgorsze były dla nas te serie, np. Katowice-Sosnowiec. Po zwycięstwie nad Odrą Opole jechaliśmy pełni pozytywnej energii na ten dwumecz. Klub zapewnił nam optymalne warunki (minizgrupowanie w Chorzowie - red.), a sami wiemy jak to się skończyło (dwie porażki - red.). W meczu z GKS Katowice byliśmy ciut słabsi, za to mecz przegrany 1:5 z Zagłębiem Sosnowiec nie podlega dyskusji. To był blamaż. Prowadziliśmy 1:0 do przerwy, do 60. minuty kontrolowaliśmy wynik, a potem straciliśmy pięć bramek. Zdarzają się takie spotkania w Lidze Mistrzów, ale w naszej lidze nie ma takich zawodników, żeby w taki sposób ogrywać przeciwnika. To była najdotkliwsza porażka, bo nie potrafiliśmy zareagować odpowiednio na to, co się działo na boisku.
- Porażkę w Chorzowie z Ruchem też można podciągnąć pod kategorię „najgorsze spotkanie”?
- Ten mecz pokazał, że Ruch jest młodą, ale i dobrą drużyną. Chorzowianie byli na wysokim poziomie taktyczno-technicznym, a u niektórych było widać doświadczenie ekstraklasowe. To był chyba najlepszy zespół, z jakim zagraliśmy na wyjeździe.
- Mówiliśmy o najgorszych spotkaniach, a które było najlepsze? Zwycięstwa u siebie z Odrą Opole, Miedzią Legnica, a może to wyjazdowe w Mielcu?
- Początek sezonu był szalony. Nikt nie wiedział na czym stoi, co się będzie działo w klubie, jak będzie wyglądał szkielet drużyny, jacy zawodnicy przyjdą, jaki trener obejmie zespół. Nie wiedzieliśmy nawet, gdzie będziemy trenować, bo sprawa boiska bocznego przy stadionie, nie była do końca rozwiązana. Tak naprawdę nic nie było wiadomo, ale wszystko się ułożyło na tyle optymalnie, na ile mogło w tym czasie się ułożyć. Później sprawy sportowe zadecydowały, że nasze miejsce w tabeli nie jest najlepsze. Jesteśmy tego świadomi. Myśleliśmy, że pod koniec ligi, gdy złapiemy rytm grania, będziemy w stanie pójść w górę tabeli.
- No i w ostatnich trzech meczach „domowych” nie zdobyliście nawet punktu...
- Przegraliśmy 1:2 z Chrobrym Głogów, 0:1 z Bytovią Bytów oraz 0:1 z Chojniczanką Chojnice, bo ewidentnie zawiodła skuteczność. Nikt z drużyny na nic nie narzekał i nie szukał winnych, bo przyczyn tych porażek szukaliśmy u siebie. Na pewno siły, ambicji i zaangażowania nam nie zabrakło. Mieliśmy sytuacji mnóstwo, żeby przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Sport jest jednak nieobliczalny, a linia między porażką i zwycięstwem jest niekiedy bardzo cienka. Po tych spotkaniach schodziliśmy z boiska ze spuszczonymi głowami, chociaż wcale tak nie musiało być, bo drużyny, które wygrały w Olsztynie, były bardzo szczęśliwe, ponieważ podkreślały, że trudno się gra przeciwko nam.
- Którego spotkania najbardziej żałujesz?
- Nie ma jakiegoś szczególnego. Najgorsze były dla nas te serie, np. Katowice-Sosnowiec. Po zwycięstwie nad Odrą Opole jechaliśmy pełni pozytywnej energii na ten dwumecz. Klub zapewnił nam optymalne warunki (minizgrupowanie w Chorzowie - red.), a sami wiemy jak to się skończyło (dwie porażki - red.). W meczu z GKS Katowice byliśmy ciut słabsi, za to mecz przegrany 1:5 z Zagłębiem Sosnowiec nie podlega dyskusji. To był blamaż. Prowadziliśmy 1:0 do przerwy, do 60. minuty kontrolowaliśmy wynik, a potem straciliśmy pięć bramek. Zdarzają się takie spotkania w Lidze Mistrzów, ale w naszej lidze nie ma takich zawodników, żeby w taki sposób ogrywać przeciwnika. To była najdotkliwsza porażka, bo nie potrafiliśmy zareagować odpowiednio na to, co się działo na boisku.
- Porażkę w Chorzowie z Ruchem też można podciągnąć pod kategorię „najgorsze spotkanie”?
- Ten mecz pokazał, że Ruch jest młodą, ale i dobrą drużyną. Chorzowianie byli na wysokim poziomie taktyczno-technicznym, a u niektórych było widać doświadczenie ekstraklasowe. To był chyba najlepszy zespół, z jakim zagraliśmy na wyjeździe.
- Mówiliśmy o najgorszych spotkaniach, a które było najlepsze? Zwycięstwa u siebie z Odrą Opole, Miedzią Legnica, a może to wyjazdowe w Mielcu?
- Mecz z Stalą był najlepszy pod każdym względem. Spotkania z Odrą i Miedzią to nie były nasze najlepsze występy. Byliśmy wtedy bardzo skuteczni i skoncentrowali w grze obronnej. Nie wygrywaliśmy typowo umiejętnościami piłkarskimi, lecz tylko i wyłącznie zaangażowaniem. Natomiast w Mielcu było wszystko: zaangażowanie, podejście piłkarskie, taktyka i dobre zmiany.
- Można spotkać się z opinią, że obecna I liga jest najbardziej wyrównana od 2012 roku, kiedy to Stomil do niej awansował. Ciężko na przykład wskazać drużyny, które mogą się pożegnać wiosną z rozgrywkami.
- Są trzy-cztery ekipy, które w pewien sposób odjechały rywalom. A w dole tabeli są firmy z dużymi budżetami, które zimą na pewno się będą zbroić i wyjadą na dobre obozy. Nikt nie odpuści. Wcale nie jest powiedzenie, że drużyny, które do tej pory dobrze punktowały, tak samo będą robić wiosną. Motywacja w drugiej rundzie zawsze jest większa, wtedy każdy mecz będzie szedł na noże i nie będzie już żadnej kalkulacji. O utrzymaniu zdecydują szerokie kadry, bo będą się pojawiać pauzy za kartki oraz urazy po ciężkiej zimie.
- Indywidualnie ta runda jest dla ciebie dobra. Strzeliłeś pięć goli i zaliczyłeś sześć asyst, czyli w punktacji kanadyjskiej zdobyłeś 11 punktów. Najwięcej w Stomilu.
- Taki wynik cieszy, ale zawsze mogło być lepiej. Można było strzelić więcej goli lub złapać więcej asyst po stałych fragmentach. Wiem, ile wysiłku mnie kosztuje każde przygotowanie do meczu, wiem, ile dodatkowo czasu poświęcam, żeby być w dobrej formie. Chcę wyciskać ostatnie swoje mecze jak najmocniej, żeby mieć radość z tego, co robię.
- Mówisz o ostatnich spotkaniach, ale chyba nie myślisz już o zakończeniu grania?
- Jasne, że nie. Kiedyś inaczej na to patrzyłem, mówiłem, że będą następne mecze. Tak samo myślą teraz młodzi piłkarze. Każdy mecz i każdy tydzień jest po to, żeby być najlepszym już teraz, a nie później. Ja pewnie też tak do tego podchodziłem. Teraz tak nie ma, teraz każdy mecz jest ważny, do każdego chcę być odpowiednio przygotowany. Chcę dać drużynie jak najwięcej.
- Kiedy wracacie do zajęć?
- 8 stycznia, ale wcześniej będziemy pracować indywidualnie według rozpisek, które przygotował nam sztab szkoleniowy.
- Prezes klubu Mariusz Borkowski powiedział wam po ostatnim meczu, kiedy możecie się spodziewać nowego trenera?
- Nie. Nic nie wiemy, czekamy na sygnał z klubu. Będziemy przygotowywać się wg rozpisek do momentu, aż poznamy nowego szkoleniowca, który poprowadzi nas na wiosnę.
- Żadnych zawirowań finansowych w tej rundzie nie było?
- Wszystko było jak należy. Trzymajmy się nadal tego, teraz my na boisku musimy pokazać się z jeszcze lepszej strony.
- Walka o utrzymanie będzie zapewne do ostatniej kolejki.
- Trzeba się na to nastawić. Dlatego teraz trzeba wyczyścić głowy, a później skoncentrować się na każdym spotkaniu. Walka o utrzymanie niesie za sobą dodatkową presję. Część piłkarzy z tej drużyny przeżywa to co sezon, ale niektórzy jeszcze nie grali o utrzymanie. To będzie ważne, jak zareagujemy jako drużyna i indywidualnie. Trzeba będzie być skupionym i skoncentrowanym na celu końcowym. Nie będzie można załamywać się pierwszym niepowodzeniem. Spotkań będzie szesnaście, więc jeszcze jest sporo punktów do zdobycia.
EMIL MARECKI
- Można spotkać się z opinią, że obecna I liga jest najbardziej wyrównana od 2012 roku, kiedy to Stomil do niej awansował. Ciężko na przykład wskazać drużyny, które mogą się pożegnać wiosną z rozgrywkami.
- Są trzy-cztery ekipy, które w pewien sposób odjechały rywalom. A w dole tabeli są firmy z dużymi budżetami, które zimą na pewno się będą zbroić i wyjadą na dobre obozy. Nikt nie odpuści. Wcale nie jest powiedzenie, że drużyny, które do tej pory dobrze punktowały, tak samo będą robić wiosną. Motywacja w drugiej rundzie zawsze jest większa, wtedy każdy mecz będzie szedł na noże i nie będzie już żadnej kalkulacji. O utrzymaniu zdecydują szerokie kadry, bo będą się pojawiać pauzy za kartki oraz urazy po ciężkiej zimie.
- Indywidualnie ta runda jest dla ciebie dobra. Strzeliłeś pięć goli i zaliczyłeś sześć asyst, czyli w punktacji kanadyjskiej zdobyłeś 11 punktów. Najwięcej w Stomilu.
- Taki wynik cieszy, ale zawsze mogło być lepiej. Można było strzelić więcej goli lub złapać więcej asyst po stałych fragmentach. Wiem, ile wysiłku mnie kosztuje każde przygotowanie do meczu, wiem, ile dodatkowo czasu poświęcam, żeby być w dobrej formie. Chcę wyciskać ostatnie swoje mecze jak najmocniej, żeby mieć radość z tego, co robię.
- Mówisz o ostatnich spotkaniach, ale chyba nie myślisz już o zakończeniu grania?
- Jasne, że nie. Kiedyś inaczej na to patrzyłem, mówiłem, że będą następne mecze. Tak samo myślą teraz młodzi piłkarze. Każdy mecz i każdy tydzień jest po to, żeby być najlepszym już teraz, a nie później. Ja pewnie też tak do tego podchodziłem. Teraz tak nie ma, teraz każdy mecz jest ważny, do każdego chcę być odpowiednio przygotowany. Chcę dać drużynie jak najwięcej.
- Kiedy wracacie do zajęć?
- 8 stycznia, ale wcześniej będziemy pracować indywidualnie według rozpisek, które przygotował nam sztab szkoleniowy.
- Prezes klubu Mariusz Borkowski powiedział wam po ostatnim meczu, kiedy możecie się spodziewać nowego trenera?
- Nie. Nic nie wiemy, czekamy na sygnał z klubu. Będziemy przygotowywać się wg rozpisek do momentu, aż poznamy nowego szkoleniowca, który poprowadzi nas na wiosnę.
- Żadnych zawirowań finansowych w tej rundzie nie było?
- Wszystko było jak należy. Trzymajmy się nadal tego, teraz my na boisku musimy pokazać się z jeszcze lepszej strony.
- Walka o utrzymanie będzie zapewne do ostatniej kolejki.
- Trzeba się na to nastawić. Dlatego teraz trzeba wyczyścić głowy, a później skoncentrować się na każdym spotkaniu. Walka o utrzymanie niesie za sobą dodatkową presję. Część piłkarzy z tej drużyny przeżywa to co sezon, ale niektórzy jeszcze nie grali o utrzymanie. To będzie ważne, jak zareagujemy jako drużyna i indywidualnie. Trzeba będzie być skupionym i skoncentrowanym na celu końcowym. Nie będzie można załamywać się pierwszym niepowodzeniem. Spotkań będzie szesnaście, więc jeszcze jest sporo punktów do zdobycia.
EMIL MARECKI
PO 19 KOLEJKACH
1. Chojniczanka 35 28:13
2. Odra 34 26:20
-----------------------------
3. Raków 32 34:23
4. Miedź 31 24:18
5. Stal 31 28:23
6. Chrobry 30 22:19
7. Katowice 28 27:24
8. Zagłębie 27 27:22
9. Puszcza 26 26:25
10. Wigry* 26 22:21
11. Bytovia 24 22:22
12. Podbeskidzie 24 23:27
13. Pogoń 24 24:30
14. GKS Tychy 20 19:30
-----------------------------
15. Stomil* 19 22:32
------------------------------
16. Olimpia 18 11:20
17. Górnik 18 16:28
18. Ruch** 15 24:28
* mecz zaległy **Ruch został ukarany odjęciem pięciu punktów za zaległości finansowe.
1. Chojniczanka 35 28:13
2. Odra 34 26:20
-----------------------------
3. Raków 32 34:23
4. Miedź 31 24:18
5. Stal 31 28:23
6. Chrobry 30 22:19
7. Katowice 28 27:24
8. Zagłębie 27 27:22
9. Puszcza 26 26:25
10. Wigry* 26 22:21
11. Bytovia 24 22:22
12. Podbeskidzie 24 23:27
13. Pogoń 24 24:30
14. GKS Tychy 20 19:30
-----------------------------
15. Stomil* 19 22:32
------------------------------
16. Olimpia 18 11:20
17. Górnik 18 16:28
18. Ruch** 15 24:28
* mecz zaległy **Ruch został ukarany odjęciem pięciu punktów za zaległości finansowe.
Komentarze (4) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
kibic #2395189 | 89.64.*.* 10 gru 2017 22:17
Są na tą chwilę głównym kandydatem do spadku. Jeśni nie zabiorą się do pracy to obudzą się w 2 lub 3 lidze.
odpowiedz na ten komentarz
Oj oj oj #2393989 | 78.88.*.* 8 gru 2017 22:08
A myślałem, że wszyscy się położą na wiosnę. No kurdę Amerykę odkryli!
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz
kolo #2393724 | 89.73.*.* 8 gru 2017 17:15
a co jeden z drugim "fachowiec" zrobił dla Stomilu? Nie trzeba być magistrem, aby ruszyć dupę z fotela
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz
Sic! #2393495 | 188.166.*.* 8 gru 2017 13:17
Fajny wywiad, taki żeby nie zaszkodzić piłkarzom i sobie. Głaszczemy się dalej lizusy.Odpowiedź w pytaniu heheheheh
Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz