Ernest Dzięcioł: Trzeba myśleć pozytywnie
2017-10-02 17:23:15(ost. akt: 2017-10-02 17:30:30)
Nie możemy się załamywać, za dwa tygodnie mamy kolejne spotkanie u siebie... W meczu z Odrą będziemy chcieli wrócić na dobre tory — mówi Ernest Dzięcioł, obrońca pierwszoligowego Stomilu. Olsztyńscy piłkarze w sobotę pierwszy raz w sezonie przegrali mecz na własnym stadionie.
— Po czterech zwycięstwach z rzędu u siebie, zaliczyliście pierwszą „domową” przegraną (1:3 z Rakowem Częstochowa — red.). Szkoda, że nie dało się nieco dłużej podtrzymać tej serii...
— Niestety... Ale też nie ma co ukrywać, że zagraliśmy w sobotę bardzo słabo. Nie możemy się jednak załamywać, zwłaszcza że za dwa tygodnie czeka nas kolejne spotkanie u siebie. Czekamy na mecz z Odrą Opole z niecierpliwością: na pewno będziemy chcieli się odegrać i wrócić na dobre tory.
— Niestety... Ale też nie ma co ukrywać, że zagraliśmy w sobotę bardzo słabo. Nie możemy się jednak załamywać, zwłaszcza że za dwa tygodnie czeka nas kolejne spotkanie u siebie. Czekamy na mecz z Odrą Opole z niecierpliwością: na pewno będziemy chcieli się odegrać i wrócić na dobre tory.
— Jeszcze ani razu w tym sezonie nie zdarzyło się, żebyście tak szybko stracili aż dwie bramki (w 4. i 16. minucie — red.). Skąd się wzięło tak słabe wejście w mecz? Może z całkiem nowego ustawienia na boisku (trójka obrońców na środku plus dwaj wahadłowi — red.)?
— Kompletnie nie ogarnęliśmy naszego sposobu grania w pierwszych minutach. Co tu dużo mówić: przespaliśmy ten początek pierwszej połowy, a Raków Częstochowa świetnie to wykorzystał. Potem nieco się otrząsnęliśmy i przed przerwą strzeliliśmy jeszcze kontaktową bramkę (Grzegorz Lech z rzutu karnego — red.). A w drugiej połowie mieliśmy swoje okazje, po których powinniśmy doprowadzić do remisu. Niestety, po bramce na 1:3 było już praktycznie po meczu.
— Kompletnie nie ogarnęliśmy naszego sposobu grania w pierwszych minutach. Co tu dużo mówić: przespaliśmy ten początek pierwszej połowy, a Raków Częstochowa świetnie to wykorzystał. Potem nieco się otrząsnęliśmy i przed przerwą strzeliliśmy jeszcze kontaktową bramkę (Grzegorz Lech z rzutu karnego — red.). A w drugiej połowie mieliśmy swoje okazje, po których powinniśmy doprowadzić do remisu. Niestety, po bramce na 1:3 było już praktycznie po meczu.
— Tych okazji dla Stomilu za dużo nie było...
— Może i tak, ale jednak były. Paweł Abbott miał sytuację, po której — moim zdaniem — powinien być rzut karny, choć, wiadomo, nie ma co zwalać winy na arbitra. Dani Ramirez też miał swoje szanse. To nie było tak, że Raków tylko atakował, a my się broniliśmy.
— Może i tak, ale jednak były. Paweł Abbott miał sytuację, po której — moim zdaniem — powinien być rzut karny, choć, wiadomo, nie ma co zwalać winy na arbitra. Dani Ramirez też miał swoje szanse. To nie było tak, że Raków tylko atakował, a my się broniliśmy.
— Przegraliście w Olsztynie, to może teraz uda się wygrać na wyjeździe?
— My nie rozpatrujemy tego w taki sposób, bo do każdego meczu podchodzimy na sto procent. Nie zamartwiamy się, że przytrafiły się nam dwie porażki z rzędu, bo to i tak nic nie da. Owszem, trzeba wyciągnąć wnioski z błędów, bo to jest konieczne, ale my nadal myślimy pozytywnie. Taka jest piłka: raz się przegrywa, a raz wygrywa...
— My nie rozpatrujemy tego w taki sposób, bo do każdego meczu podchodzimy na sto procent. Nie zamartwiamy się, że przytrafiły się nam dwie porażki z rzędu, bo to i tak nic nie da. Owszem, trzeba wyciągnąć wnioski z błędów, bo to jest konieczne, ale my nadal myślimy pozytywnie. Taka jest piłka: raz się przegrywa, a raz wygrywa...
— Stomil w najbliższy weekend będzie miał wolne: między innymi także dzięki... Ernestowi Dzięciołowi, który dostał powołanie do reprezentacji Polski do lat 20. Jak do tego podchodzisz?
— Gra z orzełkiem na piersi to jest naprawdę wielki zaszczyt (uśmiech). Teraz skupiam się na kadrze, ale jak wrócę do Olsztyna, to będę chciał pomóc kolegom z drużyny, żebyśmy w kolejnym meczu ligowym zagrali zdecydowanie lepiej. Z jednej strony, to dobrze, że spotkanie z GKS-em Katowice zostało przełożone na inny termin (z 7 na 18 października — red), ale z drugiej: będziemy musieli trochę dłużej poczekać, żeby się na kimś odegrać. Cóż, trochę oddechu na pewno nam nie zaszkodzi.
— Gra z orzełkiem na piersi to jest naprawdę wielki zaszczyt (uśmiech). Teraz skupiam się na kadrze, ale jak wrócę do Olsztyna, to będę chciał pomóc kolegom z drużyny, żebyśmy w kolejnym meczu ligowym zagrali zdecydowanie lepiej. Z jednej strony, to dobrze, że spotkanie z GKS-em Katowice zostało przełożone na inny termin (z 7 na 18 października — red), ale z drugiej: będziemy musieli trochę dłużej poczekać, żeby się na kimś odegrać. Cóż, trochę oddechu na pewno nam nie zaszkodzi.
Cała rozmowa z Ernestem Dzięciołem we wtorkowej "Gazecie Olsztyńskiej".
Źródło: Gazeta Olsztyńska
Komentarze (4) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
blurb #2342107 | 88.156.*.* 3 paź 2017 11:03
Co ma ustawienie do tego, że w tym meczu byliście wolniejsi i nie potrafiliście wymienić 3 dokładnych podań z rzędu?
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz
zuber #2341858 | 89.64.*.* 3 paź 2017 00:36
Za...ć na treningach ile wlezie, bo kiepsko gracie
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz
SPW! #2341778 | 88.156.*.* 2 paź 2017 21:33
Wezcie sie do gry!!!!
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz
JA #2341704 | 88.156.*.* 2 paź 2017 20:06
DLA ZAWODNIKOW STOMILU GRA OBRONNA TO WIECEJ NIZ CZARNA MAGIA. DO TEJ MIZERII DOCHODZI ICH GLEBOKI SEN PRZEZ PIERWSZE 20 min.MECZU.
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz