Asensky: U siebie gra się całkiem inaczej
2017-09-12 10:50:06(ost. akt: 2017-09-12 11:05:29)
Po przerwie zdominowaliśmy Pogoń i przełożyło się to na kilka sytuacji. Zwłaszcza w wyjazdowym meczu trzeba jednak to strzelić... — żałuje zmarnowanej szansy na zapunktowanie w Siedlcach trener piłkarzy Stomilu Olsztyn, Tomasz Asensky.
— No i skończyła się passa trzech spotkań bez porażki w I lidze...
— Sami sobie skomplikowaliśmy to spotkanie: słabo weszliśmy w mecz i już w piątej minucie straciliśmy bramkę. Później odzyskaliśmy kontrolę i w akcji sam na sam Mateusz Żytko z Pogoni musiał awaryjnie faulować na czerwoną kartkę. Złapaliśmy rytm i pomysł na to, jak w jedenastu na dziesięciu dalej prowadzić ten mecz i stwarzać sytuacje podbramkowe, co mogłoby dać nam zwycięstwo. No, ale, niestety, głupota młodego człowieka zadecydowała o tym, że wróciliśmy do punktu wyjścia i musieliśmy grać po równo (mowa o czerwonej kartce Artura Siemaszko — red.)... W przerwie przypomniałem w szatni, że nie gramy o jednego mniej, tylko jest nas po dziesięciu. A czy jest na boisku po dziesięciu czy po dziewięciu zawodników, to już nie ma większego znaczenia. Jest więcej przestrzeni i tyle. Goniliśmy wynik, w drugiej połowie zdominowaliśmy gospodarzy i przełożyło się to na kilka sytuacji. Zwłaszcza w wyjazdowym meczu trzeba jednak to strzelić. I tu ubolewam, bo jakbyśmy w ogóle nie stworzyli sobie sytuacji, to doszukiwalibyśmy się innych aspektów tego, gdzie leży błąd i co trzeba poprawić w treningu. Trzeba być skutecznym w takim meczu i z odpowiedzialnością strzelać bramki...
— Sami sobie skomplikowaliśmy to spotkanie: słabo weszliśmy w mecz i już w piątej minucie straciliśmy bramkę. Później odzyskaliśmy kontrolę i w akcji sam na sam Mateusz Żytko z Pogoni musiał awaryjnie faulować na czerwoną kartkę. Złapaliśmy rytm i pomysł na to, jak w jedenastu na dziesięciu dalej prowadzić ten mecz i stwarzać sytuacje podbramkowe, co mogłoby dać nam zwycięstwo. No, ale, niestety, głupota młodego człowieka zadecydowała o tym, że wróciliśmy do punktu wyjścia i musieliśmy grać po równo (mowa o czerwonej kartce Artura Siemaszko — red.)... W przerwie przypomniałem w szatni, że nie gramy o jednego mniej, tylko jest nas po dziesięciu. A czy jest na boisku po dziesięciu czy po dziewięciu zawodników, to już nie ma większego znaczenia. Jest więcej przestrzeni i tyle. Goniliśmy wynik, w drugiej połowie zdominowaliśmy gospodarzy i przełożyło się to na kilka sytuacji. Zwłaszcza w wyjazdowym meczu trzeba jednak to strzelić. I tu ubolewam, bo jakbyśmy w ogóle nie stworzyli sobie sytuacji, to doszukiwalibyśmy się innych aspektów tego, gdzie leży błąd i co trzeba poprawić w treningu. Trzeba być skutecznym w takim meczu i z odpowiedzialnością strzelać bramki...
— Skąd się wzięło to słabe wejście w spotkanie?
— Byliśmy przygotowani na to, jak będzie grał zespół z Siedlec. Ale już pierwsza akcja spowodowała błąd: wyciągnięcie ze strefy Karankiewicza i poszła piłka za plecy. Potem druga akcja i w konsekwencji utrata bramki, bo Baranowski poszedł na asekurację Karankiewicza i straciliśmy krycie w świetle bramki. Dariusz Zjawiński ma stuprocentową skuteczność i skończyło się to ładnym golem... W takim momencie trzeba jednak się podnieść. I wszystko było na dobrej drodze, ale — niestety — pojawiła się głupota, za którą piłkarz musi ponieść odpowiedzialność. Drużyna się stara, zawodnicy wypruwają z siebie żyły, a ktoś nie uszanował ich wysiłku (Siemaszko wyleciał z boiska za faul bez piłki — red.)... Jako okoliczność łagodzącą biorę to, że jest to młody zawodnik. Kara się należy, ale nie można go „kasować”. Trzeba wyjść z tej sytuacji, musimy wspólnie z zespołem zastanowić, jak z tego wybrnąć i jak zareagować.
— Byliśmy przygotowani na to, jak będzie grał zespół z Siedlec. Ale już pierwsza akcja spowodowała błąd: wyciągnięcie ze strefy Karankiewicza i poszła piłka za plecy. Potem druga akcja i w konsekwencji utrata bramki, bo Baranowski poszedł na asekurację Karankiewicza i straciliśmy krycie w świetle bramki. Dariusz Zjawiński ma stuprocentową skuteczność i skończyło się to ładnym golem... W takim momencie trzeba jednak się podnieść. I wszystko było na dobrej drodze, ale — niestety — pojawiła się głupota, za którą piłkarz musi ponieść odpowiedzialność. Drużyna się stara, zawodnicy wypruwają z siebie żyły, a ktoś nie uszanował ich wysiłku (Siemaszko wyleciał z boiska za faul bez piłki — red.)... Jako okoliczność łagodzącą biorę to, że jest to młody zawodnik. Kara się należy, ale nie można go „kasować”. Trzeba wyjść z tej sytuacji, musimy wspólnie z zespołem zastanowić, jak z tego wybrnąć i jak zareagować.
— Mecz w Siedlcach miał kilka ciekawych podtekstów (m.in. trener Pogoni Adam Łopatko w poprzednim sezonie pracował w Stomilu — red.), choć i zawodnicy, i trener podkreślali, że nie można myśleć w tych kategoriach. Mimo wszystko: rzadko się zdarza, że już w 30. minucie gry obie drużyny grają w osłabieniu.
— Spodziewałem się, że jakieś „powinowactwa”, znajomości piłkarzy i dodatkowe oddziaływanie psychiczne mogą wystąpić w tym spotkaniu. Dlatego postanowiłem wprowadzić korekty w składzie: żeby zagrało jak najmniej piłkarzy z olsztyńskimi korzeniami (na boisko wybiegło ich tylko czterech — red.) i żeby uniknąć jakichś nerwowych sytuacji. I prawie by się to udało. No, ale nie zdecydowałem się na odsunięcie wszystkich olsztynian, ktoś nie wytrzymał psychicznie i mamy efekt w postaci zerowego dorobku z tego wyjazdu.
— Spodziewałem się, że jakieś „powinowactwa”, znajomości piłkarzy i dodatkowe oddziaływanie psychiczne mogą wystąpić w tym spotkaniu. Dlatego postanowiłem wprowadzić korekty w składzie: żeby zagrało jak najmniej piłkarzy z olsztyńskimi korzeniami (na boisko wybiegło ich tylko czterech — red.) i żeby uniknąć jakichś nerwowych sytuacji. I prawie by się to udało. No, ale nie zdecydowałem się na odsunięcie wszystkich olsztynian, ktoś nie wytrzymał psychicznie i mamy efekt w postaci zerowego dorobku z tego wyjazdu.
— W najbliższą sobotę o godz. 19 Stomil podejmie Miedź Legnica. I pewnie będzie chciał obronić status twierdzy w Olsztynie.
— A dodatkową motywacją jest to, że przyjeżdża do nas lider I ligi (Miedź nie przegrała jeszcze meczu w tym sezonie: ma na koncie 5 zwycięstw i 3 remisy — red.). To będzie wyzwanie, skala trudności rośnie. Jednak, z całym szacunkiem dla zespołu Miedzi — bo spisuje się naprawdę bardzo dobrze — spotkania u siebie są inne (uśmiech). Doping niesie piłkarzy, będziemy chcieli zapunktować. EM
— A dodatkową motywacją jest to, że przyjeżdża do nas lider I ligi (Miedź nie przegrała jeszcze meczu w tym sezonie: ma na koncie 5 zwycięstw i 3 remisy — red.). To będzie wyzwanie, skala trudności rośnie. Jednak, z całym szacunkiem dla zespołu Miedzi — bo spisuje się naprawdę bardzo dobrze — spotkania u siebie są inne (uśmiech). Doping niesie piłkarzy, będziemy chcieli zapunktować. EM
Cała rozmowa z Tomaszem Asenskym — we wtorkowym wydaniu gazety.
Źródło: Gazeta Olsztyńska
Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Mirek #2326809 | 79.185.*.* 13 wrz 2017 12:28
Trenerze jesteśmy z wami. Naprzód OKS !
odpowiedz na ten komentarz
he-man #2326617 | 83.29.*.* 13 wrz 2017 08:49
Panie trenerze, skoro w meczach wyjazdowych mimo rozpracowania przeciwnika i znania jego stylu gry, nie udaje sie zdobywac punktów, to może spróbować narzucić swój styl gry? I ustawić grę w tym stylu co na mecze w Olsztynie. Na pewno gorzej już nie będzie.
odpowiedz na ten komentarz