To jest chyba nagroda za te chude lata AZS-u
2017-02-13 12:00:00(ost. akt: 2017-02-14 00:15:31)
Mam nadzieję, że osiągniemy dobry wynik i w końcu ten nasz AZS będzie kojarzony tak jak kiedyś: jako zespół z czołówki, a nie z końca tabeli — mówi Maciej Złotkowski, prezes Stowarzyszenia Sympatyków Piłki Siatkowej AZS Olsztyn.
— Po 21 kolejkach Indykpol AZS ma 16 zwycięstw na koncie i jest trzeci w PlusLidze. Zakładał pan przed sezonem taki scenariusz?
— Absolutnie nie. Jasne, po cichu spodziewałem się, że te nazwiska ściągnięte do Olsztyna, ta mieszanka doświadczenia z młodością może wypalić, natomiast powiem od razu, że nie zakładałem aż tak kapitalnych wyników (uśmiech).
— Absolutnie nie. Jasne, po cichu spodziewałem się, że te nazwiska ściągnięte do Olsztyna, ta mieszanka doświadczenia z młodością może wypalić, natomiast powiem od razu, że nie zakładałem aż tak kapitalnych wyników (uśmiech).
— Ten sezon wynagradza olsztyńskim kibicom ostatnie chude lata...
— To prawda, niedawno nawet rozmawialiśmy w swoim gronie, że to jest chyba nagroda za te wszystkie dziesiąte miejsca z poprzednich sezonów (w 2012, 2013, 2015 i 2016 r. — red.). Bardzo się cieszymy, że teraz jest inaczej, choć nie popadamy w hurraoptymizm. Choćby dlatego, że — po serii meczów z teoretycznie słabszymi rywalami — prawdziwa weryfikacja przyjdzie wtedy, gdy zmierzymy się z Resovią czy Skrą...
No, ale z tego, co widzimy: jak chłopaki żyją na boisku, jak wygląda drużyna, jakie jest jej podejście nawet do nas, kibiców, to czuć, że dzieje się dobrze. I to się na szczęście przekłada na wyniki.
Na szczęście, bo ile to razy mówiło się we wcześniejszych latach o super atmosferze czy ciekawej drużynie, a po sezonie było szukanie winnych tego, że znów się nie udało. W tym roku nie było szumnych zapowiedzi, ale za to teraz jest naprawdę dobrze. Tylko się cieszyć.
— To prawda, niedawno nawet rozmawialiśmy w swoim gronie, że to jest chyba nagroda za te wszystkie dziesiąte miejsca z poprzednich sezonów (w 2012, 2013, 2015 i 2016 r. — red.). Bardzo się cieszymy, że teraz jest inaczej, choć nie popadamy w hurraoptymizm. Choćby dlatego, że — po serii meczów z teoretycznie słabszymi rywalami — prawdziwa weryfikacja przyjdzie wtedy, gdy zmierzymy się z Resovią czy Skrą...
No, ale z tego, co widzimy: jak chłopaki żyją na boisku, jak wygląda drużyna, jakie jest jej podejście nawet do nas, kibiców, to czuć, że dzieje się dobrze. I to się na szczęście przekłada na wyniki.
Na szczęście, bo ile to razy mówiło się we wcześniejszych latach o super atmosferze czy ciekawej drużynie, a po sezonie było szukanie winnych tego, że znów się nie udało. W tym roku nie było szumnych zapowiedzi, ale za to teraz jest naprawdę dobrze. Tylko się cieszyć.
— A propos nadchodzącej weryfikacji: w pierwszej rundzie Indykpol AZS nie zdobył w meczach z trójką medalistów żadnego punktu. W rewanżach będzie lepiej?
— Z Resovią czy ze Skrą to nie były złe mecze, ale rzeczywiście czegoś zabrakło, żeby to się lepiej skończyło (po 1:3 w Rzeszowie i Bełchatowie — red.). Jedyną bezdyskusyjną porażką było 0:3 z ZAKSĄ Kędzierzyn, która zdominowała naszą drużynę w Olsztynie: my zagraliśmy dosyć słabo, mistrz Polski zagrał kapitalny mecz i tak to się skończyło.
Co do rewanżów, to myślę, że zarówno z Resovią, jak i ze Skrą w Olsztynie są duże szanse na to, żeby postraszyć rywali, mocno nawiązać walkę, no i zdobyć jakieś punkty. Trzeba zagrać swoje i tyle. Tym bardziej jak się spotyka z, nazwijmy to, wielką trójką, bo taka ZAKSA, Resovia czy Skra grają o konkretne cele, czyli mają zdobyć mistrzostwo Polski i to oni się muszą martwić, czy im się uda. Oni muszą, a my możemy — wydaje mi się, że to nam daje wielki plus.
— Z Resovią czy ze Skrą to nie były złe mecze, ale rzeczywiście czegoś zabrakło, żeby to się lepiej skończyło (po 1:3 w Rzeszowie i Bełchatowie — red.). Jedyną bezdyskusyjną porażką było 0:3 z ZAKSĄ Kędzierzyn, która zdominowała naszą drużynę w Olsztynie: my zagraliśmy dosyć słabo, mistrz Polski zagrał kapitalny mecz i tak to się skończyło.
Co do rewanżów, to myślę, że zarówno z Resovią, jak i ze Skrą w Olsztynie są duże szanse na to, żeby postraszyć rywali, mocno nawiązać walkę, no i zdobyć jakieś punkty. Trzeba zagrać swoje i tyle. Tym bardziej jak się spotyka z, nazwijmy to, wielką trójką, bo taka ZAKSA, Resovia czy Skra grają o konkretne cele, czyli mają zdobyć mistrzostwo Polski i to oni się muszą martwić, czy im się uda. Oni muszą, a my możemy — wydaje mi się, że to nam daje wielki plus.
— Przechodząc do kibicowania: odnoszę wrażenie, że wasz Klub Kibica, czyli słynny sektor 2. w Uranii, jest coraz głośniejszy...
— Miło mi to słyszeć, cały czas staramy się, jak możemy (uśmiech). Od lat naszym głównym problemem jest frekwencja na sektorze, bo nie ma u nas fanatycznego zainteresowania siatkówką, tak jak to bywa w przypadku klubów kibica w piłce nożnej. Ale nawet jak jest nas mało na meczu, to każdy daje z siebie 110 procent.
W tym roku ogromnym zastrzykiem energii jest znakomita postawa naszych siatkarzy, która bardzo nas mobilizuje. Jeżeli już jesteśmy w sektorze, to nieważne czy jest nas 30 czy 150 osób — my musimy zrobić taki efekt, żeby Urania odleciała i żeby chłopcy poczuli, że mają wsparcie i wygrywają nie tylko dla siebie. Mam nadzieję, że dla nich też jest to w jakimś stopniu mobilizujące.
— Miło mi to słyszeć, cały czas staramy się, jak możemy (uśmiech). Od lat naszym głównym problemem jest frekwencja na sektorze, bo nie ma u nas fanatycznego zainteresowania siatkówką, tak jak to bywa w przypadku klubów kibica w piłce nożnej. Ale nawet jak jest nas mało na meczu, to każdy daje z siebie 110 procent.
W tym roku ogromnym zastrzykiem energii jest znakomita postawa naszych siatkarzy, która bardzo nas mobilizuje. Jeżeli już jesteśmy w sektorze, to nieważne czy jest nas 30 czy 150 osób — my musimy zrobić taki efekt, żeby Urania odleciała i żeby chłopcy poczuli, że mają wsparcie i wygrywają nie tylko dla siebie. Mam nadzieję, że dla nich też jest to w jakimś stopniu mobilizujące.
• To był udany weekend nie tylko dla plusligowego Indykpolu AZS (3:0 z BBTS Bielsko-Biała i awans na trzecie miejsce w tabeli), bo swoje mecze wygrali do zera także drugoligowcy z AZS UWM (trener Andrzej Grygołowicz) i ekipa z Młodej Ligi (Sergiusz Salski). Ta ostatnia pokonując w Uranii stołeczną Politechnikę 3:0 (22, 23, 22), zakwalifikowała się do play-offów. Z kolei AZS UWM ograł w Augustowie Centrum 3:0 (19, 19, 20) i awansował na trzecie miejsce w tabeli, a już w środę w 21. kolejce II ligi podejmie w Kortowie zespół Lesana Halinów (godz. 17). Wstęp wolny. pes
Cała rozmowa z Maciejem Złotkowskim we wtorkowej "Gazecie Olsztyńskiej".
Źródło: Gazeta Olsztyńska
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez