GazetaOlsztynska.pl
15 lipca 2025, Wtorek
imieniny: Henryka, Igi, Włodzimierza
  • 23°C
    Olsztyn

Unia Europejska
GazetaOlsztynska.pl
    • 63 PLEBISCYT SPORTOWY
    • Piłka nożna
    • Koszykówka
    • Siatkówka
    • Piłka ręczna
    • Wywiady
    • Galerie
    • Sporty Walki
GazetaOlsztynska.pl
  • 63 PLEBISCYT SPORTOWY
  • Piłka nożna
  • Koszykówka
  • Siatkówka
  • Piłka ręczna
  • Wywiady
  • Galerie
  • Sporty Walki
Dodaj: Artykuł Ogłoszenie
PODZIEL SIĘ

ZACZĘŁO SIĘ OD PRZEBIEŻEK

2017-02-08 12:00:00(ost. akt: 2017-02-08 17:08:25)

Autor zdjęcia: Grzegorz Kwakszys

Jest to zapewne jakaś forma sprawdzenia swoich granic. To hobby, które wciąga — o bieganiu ultramaratonów mówi Andrzej Zyskowski z Nowej Wsi pod Olsztynem.

Warto przeczytać

  • Odra w Olsztynie? Sanepid szuka osób narażonych na zakażenie
  • Sinice w mazurskich jeziorach
  • Szansa na ratunek dla olsztyńskiej kamienicy
— Jest pan listonoszem, czyli nie dość, że nachodzi się w pracy, to jeszcze nabiega podczas treningów do ultramaratonów i samych zawodach.
— Kolejność była taka, że najpierw zacząłem biegać, a listonoszem jestem od pół roku. Był to trochę mój pomysł na pogodzenie pracy zawodowej z hobby. Ale fakt, trzeba spędzić trochę czasu na nogach w ciągu dnia.
— Roznoszenie poczty pomaga w jakimś stopniu w przygotowaniach do startów?
— Na początku myślałem, że będzie pomagało, ale teraz trochę to zweryfikowałem. Przede wszystkim jest mniej czasu na treningi. Wcześniej mogłem cały dzień rozłożyć na trening, regenerację, na dodatkowe ćwiczenia. Teraz zostaje na wszystko mniej czasu, także dla rodziny. Trzeba to wszystko jakoś pogodzić.
— Po co panu w ogóle te ultramaratony? Same maratony już nie wystarczają?
— Jest to jakaś forma sprawdzenia swoich granic. To hobby, które wciąga. Biegam od czterech lat, więc relatywnie niedługo. Na początku były luźne przebieżki, żeby zrzucić wagę. Potem był półmaraton, potem maraton, których uzbierało się już kilkanaście. Samo to się nakręcało. Na początku biegania nie pracowałem, miałem więcej czasu i bardzo mnie to wciągnęło. Lubię przebywać sam ze sobą. Nie jest to dla mnie męczące, że spędzam na treningu dwie, trzy lub nawet cztery godziny, a podczas zawodów nawet trzydzieści.
— Ciągnęło pana do ekstremalnych wyzwań?
— To jakby samo się rozwinęło w sobie. Mój pierwszy ultramaraton to był bieg w Kaliszu na sto kilometrów dwa lata temu, z możliwością zejścia po 55 kilometrach. Zakładałem, że jeżeli nie dam rady, odpuszczę. Okazało się jednak, że sto kilometrów przebiegłem w całkiem dobrej kondycji. Od tego się zaczęło.
— Długo dojrzewał pan do pierwszego startu w ultra?
— Niech sobie przypomnę... (śmiech) Generalnie szukałem takiego ultramaratonu, który dałby możliwość zejścia. Nie byłem pewny, jak zniosę taki dystans, więc szukałem alternatywy, by móc zejść z trasy, ale nie znaleźć się w szczerym polu i nie wiedzieć, co ze sobą zrobić. Taką możliwość dawał Supermaraton Kalisia.
— Żeby pokonać sto kilometrów niewątpliwie ważne jest nastawienie mentalne.
— Nie miałem z tym problemów. Wiedziałem, że jestem dosyć wytrzymały fizycznie. Bardziej przeżywałem ten start pod kątem tego, że była to dla mnie nowość.
— Długo pan potem dochodził do siebie?
— Na mecie przez pierwszą godzinę trochę cierpiałem, ale to tak jak po pierwszym maratonie. Zresztą dla mnie najtrudniejszym biegiem był mój pierwszy półmaraton w Olsztynie. Na mecie prawie straciłem przytomność. Od tamtego czasu nic mi się już takiego nie przytrafiło. Nie zawsze wydłużanie odcinków biegowych oznacza gorsze ich znoszenie. Tu już rolę odgrywa poziom wytrenowania. Przed swoim pierwszym półmaratonem byłem dość słabo przygotowany, przez co na mecie był największy ból.
— „Pierwsze 80 kilometrów biegłem na luzie, z wielką przyjemnością”, to cytat z pańskiej relacji ze Spartathlonu w Grecji. To po ilu kilometrach pan się męczy?
— (śmiech) To zależy od dnia. Dość ciężko zniosłem bieg ze Szczecina do Kołobrzegu, gdzie już na 50. kilometrze ledwo biegłem, choć wydawało się, że warunki były dużo lepsze niż w Grecji. Wiele zależy też od nastawienia w głowie. Jeżeli jesteśmy fajnie nastawieni, a okres dwóch, trzech miesięcy przed zawodami dobrze przetrenowaliśmy, to biegnie się świetnie. Jeśli jednak coś nie wyjdzie, a w dodatku mamy problemy rodzinne lub w pracy, wtedy jest gorzej. Tak naprawdę w ultramaratonach decydują szczegóły. Większość zawodników ma dobrze wytrenowane nogi, więc wszystko zależy od innych czynników.
— Ile czasu poświęca pan na treningi?
— Tygodniowo staram się biegać 100-160 kilometrów, a i tak nie jest to jakiś wygórowany dystans względem średniej ultramaratończyków z polskiej czołówki. Przekładając to na czas, wychodzi jakieś dziesięć godzin tygodniowo.
— Ubiegły rok był dla pana dość intensywny pod względem startów. Miał pan za sobą między innymi zwycięstwo w Ultramaratonie Podkarpackim.
— Generalnie pierwszą połowę roku miałem lepszą, byłem lepiej przygotowany. Udało mi się złamać w maratonie trzy godziny, zaraz potem wygrałem w Ultramaratonie Podkarpackim. Miło wspominam też udział w Spartathlonie w Grecji, poza tym fajnie pobiegłem półmaraton w Olsztynie.
— Zostając jeszcze przy wspomnianym Ultramaratonie Podkarpackim, to nagrodę za zwycięstwo przekazał pan działającemu w Olsztynie Stowarzyszeniu Rodzin i Przyjaciół Osób z Zespołem Downa „Strzał w 10”.
— Już wcześniej postanowiłem, że wszelkie nagrody, jakie będę uzyskiwał z biegania, będę przeznaczał na to stowarzyszenie. Nie chcę zarabiać na bieganiu. Na szczęście na starty mam pieniądze, więc wszelkie nagrody mogę przekazywać na wspomnianą instytucję.
— Jakie plany przed nowym sezonem?
— Na pewno ważne będą dla mnie mistrzostwa Polski w biegu 24-godzinnym, które odbędą się w Łodzi. Na pewno będę chciał znów zmierzyć się ze Spartathlonem, wyeliminować ubiegłoroczne błędy i poprawić swój wynik. Jest też taki znany górski Bieg Rzeźnika, gdzie razem z kolegą będziemy chcieli powalczyć o dobry wynik. kwk



Źródło: Gazeta Olsztyńska

Subskrybuj "Gazetę Olsztyńską" na Google News
Tagi:
Andrzej Zyskowski
PODZIEL SIĘ

Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zaloguj się lub wejdź przez FB

GazetaOlsztyńska.pl
  • Koronawirus
  • Wiadomości
  • Sport
  • Olsztyn
  • Plebiscyty
  • Ogłoszenia
  • Nieruchomości
  • Motoryzacja
  • Drobne
  • Praca
  • Patronaty
  • Reklama
  • Pracuj u nas
  • Kontakt
GRUPA WM Sp. z o.o.
ul. Tracka 5, 10-364 Olsztyn
tel. 89 539 77 00
tel: (0-89) 539-76-55
e-mail: internet@gazetaolsztynska.pl

Bądź na bieżąco!

Najświeższe informacje przygotowane przez Redakcję zawsze na Twojej skrzynce e-mail. Zapisz się dzisiaj.

  • Polityka Prywatności
  • Regulaminy
  • Kontakt
2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B

Galindia Sp. z o.o. realizuje projekt dofinansowany z Funduszy Europejskich w ramach działania 1.5 Dotacje na kapitał obrotowy Programu Operacyjnego Polska Wschodnia 2014-2020.
Galindia Spółka z o.o. uzyskała Subwencję Finansową - podmiotem udzielającym wsparcie był PFR.

Unia Europejska

VISA MASTER CARD