Papke: świat się nam nie zawalił
2015-10-22 14:00:00(ost. akt: 2015-10-22 09:44:36)
— Chcę doprowadzić do wzmocnienia pozycji europejskiej siatkówki, ale też nie zapomnę o siatkówce klubowej, gdzie według mnie władze CEV popełniły najwięcej błędów — mówi Paweł Papke, prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej.
— Polscy siatkarze jechali na mistrzostwa Europy po medal, i to złoty, a skończyło się na przegranym ćwierćfinale ze Słowenią. Dlaczego?
— By odpowiedzieć na to pytanie, trzeba spojrzeć na cały sezon reprezentacyjny, który w tym roku był bardzo ciężki. Najpierw dobra gra w turnieju finałowym Ligi Światowej, kiedy to zabrakło nam bardzo niewiele do medalu, później wszystkie siły rzuciliśmy na Puchar Świata, który był pierwszą kwalifikacją olimpijską. I znowu bardzo dobra gra Polaków — z 11 meczów wygraliśmy dziesięć, z tego dziewięć za trzy punkty. Niestety, porażka na koniec z Włochami zadecydowała o "tylko" trzecim miejscu. No i tak doszliśmy do mistrzostw Europy. Niestety, trenerowi nie udało się przedłużyć szczytu formy o trzy tygodnie. W efekcie byliśmy mniej skuteczni, inna sprawa, że minimalnie przegraliśmy ze Słowenią, rewelacją imprezy, która w półfinale ograła Włochów. Reasumując, nie zrealizowaliśmy planów, bo liczyliśmy i na awans olimpijski, i na medal Ligi Światowej lub mistrzostw Europy. Trzeba jednak pamiętać, że w porównaniu z ubiegłorocznymi mistrzostwami świata reprezentacja została mocno przebudowana, bo do wyjściowego składu wskoczyło aż czterech nowych-starych zawodników: Bieniek, Kubiak, Drzyzga oraz Kurek, który wrócił na nową dla siebie pozycję atakującego. Wyniki były poniżej oczekiwań, ale świat się jednak nie zawalił i już w styczniu mamy kolejny ważny turniej w Berlinie, gdzie będziemy walczyć o olimpijskie przepustki.
— By odpowiedzieć na to pytanie, trzeba spojrzeć na cały sezon reprezentacyjny, który w tym roku był bardzo ciężki. Najpierw dobra gra w turnieju finałowym Ligi Światowej, kiedy to zabrakło nam bardzo niewiele do medalu, później wszystkie siły rzuciliśmy na Puchar Świata, który był pierwszą kwalifikacją olimpijską. I znowu bardzo dobra gra Polaków — z 11 meczów wygraliśmy dziesięć, z tego dziewięć za trzy punkty. Niestety, porażka na koniec z Włochami zadecydowała o "tylko" trzecim miejscu. No i tak doszliśmy do mistrzostw Europy. Niestety, trenerowi nie udało się przedłużyć szczytu formy o trzy tygodnie. W efekcie byliśmy mniej skuteczni, inna sprawa, że minimalnie przegraliśmy ze Słowenią, rewelacją imprezy, która w półfinale ograła Włochów. Reasumując, nie zrealizowaliśmy planów, bo liczyliśmy i na awans olimpijski, i na medal Ligi Światowej lub mistrzostw Europy. Trzeba jednak pamiętać, że w porównaniu z ubiegłorocznymi mistrzostwami świata reprezentacja została mocno przebudowana, bo do wyjściowego składu wskoczyło aż czterech nowych-starych zawodników: Bieniek, Kubiak, Drzyzga oraz Kurek, który wrócił na nową dla siebie pozycję atakującego. Wyniki były poniżej oczekiwań, ale świat się jednak nie zawalił i już w styczniu mamy kolejny ważny turniej w Berlinie, gdzie będziemy walczyć o olimpijskie przepustki.
— Dzięki dziwacznemu systemowi eliminacji olimpijskich za rok w Rio mogą nie zagrać Rosjanie — obrońcy olimpijskiego złota, Polacy — aktualni mistrzowie świata i trzeci zespół Pucharu Świata, oraz Francuzi — mistrzowie Europy oraz triumfatorzy Ligi Światowej.
— To pokazuje słabość Europejskiej Konfederacji Piłki Siatkowej (CEV — red.), całe szczęście podczas mistrzostw Europy odbył się kongres, na którym zostały zmienione władze tej organizacji. Pożegnaliśmy starego prezesa, który europejską siatkówką rządził 14 lat, i to rządził słabo, o czym świadczą chociażby te nieszczęsne olimpijskie kwalifikacje. Nie dość, że ani aktualny mistrz świata czy Europy nie jest pewny wyjazdu do Rio, to na dodatek ten sam los spotkał trzecią ekipę Pucharu Świata, chociaż do tej pory trzy najlepsze zespoły z tego turnieju miały zapewniony olimpijski awans. W czołowej dwunastce na świecie jest siedem zespołów z Europy, jednak na igrzyskach nasz kontynent może mieć maksymalnie czterech reprezentantów. Liczymy, że nowe władze CEV doprowadzą do istotnych zmian. Przecież Europa nie dość, że jest bardzo mocna od strony sportowej, to na dodatek organizuje najlepsze imprezy, przypomnę chociażby mistrzostwa świata siatkarzy w Polsce, czy tegoroczne wspaniałe mistrzostwa świata w siatkówce plażowej, które zorganizowano w Holandii.
— To pokazuje słabość Europejskiej Konfederacji Piłki Siatkowej (CEV — red.), całe szczęście podczas mistrzostw Europy odbył się kongres, na którym zostały zmienione władze tej organizacji. Pożegnaliśmy starego prezesa, który europejską siatkówką rządził 14 lat, i to rządził słabo, o czym świadczą chociażby te nieszczęsne olimpijskie kwalifikacje. Nie dość, że ani aktualny mistrz świata czy Europy nie jest pewny wyjazdu do Rio, to na dodatek ten sam los spotkał trzecią ekipę Pucharu Świata, chociaż do tej pory trzy najlepsze zespoły z tego turnieju miały zapewniony olimpijski awans. W czołowej dwunastce na świecie jest siedem zespołów z Europy, jednak na igrzyskach nasz kontynent może mieć maksymalnie czterech reprezentantów. Liczymy, że nowe władze CEV doprowadzą do istotnych zmian. Przecież Europa nie dość, że jest bardzo mocna od strony sportowej, to na dodatek organizuje najlepsze imprezy, przypomnę chociażby mistrzostwa świata siatkarzy w Polsce, czy tegoroczne wspaniałe mistrzostwa świata w siatkówce plażowej, które zorganizowano w Holandii.
Jaki jest plan działania Pawła Papke, który został wybrany do zarządu CEV? Całą rozmowę Artura Dryhynycza z prezesem Polskiego Związku Piłki Siatkowej znajdziesz w czwartkowym (22.10) wydaniu "Gazety Olsztyńskiej". Wydanie jest również dostępne online na stronie >>> KupGazete.pl
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez