Przed nami ostatnia prosta
2015-10-08 11:21:46(ost. akt: 2015-10-08 10:03:11)
Dzisiaj w Glasgow Polska zagra ze Szkocją o awans do finałów przyszłorocznych mistrzostw Europy. Awansujemy, jeśli wygramy, a jednocześnie Irlandczycy nie poradzą sobie z Niemcami.
Jeszcze niczego nie udowodniliśmy — powiedział w jednym z wywiadów przed starciem ze Szkocją Arkadiusz Milik. Najmłodszy w reprezentacji piłkarz (21 lat) wykazuje się wstrzemięźliwością i rozwagą, bo choć cel jest bardzo blisko, to jednak wciąż daleka do niego droga. I nie można nawet zaryzykować stwierdzenia, że Polacy są faworytem dzisiejszego starcia, bo Szkoci wciąż grają o trzecie miejsce gwarantujące grę w barażach o Euro 2016, a po ewentualnej wygranej z Polską i oczywistym zwycięstwie nad Gibraltarem w ostatniej kolejce będą mieć na to spore szanse.
Sytuacja naszej reprezentacji? Owszem, punktowo i bramkowo w tabeli jest naprawdę dobrze, ale warto zauważyć, że w konfrontacjach z bezpośrednimi rywalami w grupie Polacy wygrali z Warszawie z Niemcami oraz zremisowali ze Szkocją w Warszawie (2:2) i Irlandią w Dublinie (1:1). Zdobywając tym samym jedynie pięć z dwunastu możliwych punktów. Mimo wszystko sytuacja Polaków jest dobra lub nawet bardzo dobra, bo wciąż wszystko zależy od ekipy trenera Adama Nawałki. Reprezentacja nie musi liczyć na nikogo, a to już naprawdę coś. Do awansu może wystarczyć jeden skuteczny mecz w Szkocji (przy założeniu, że Irlandia nie pokona Niemców), ale może się przecież zdarzyć, że biało-czerwoni nie pokonają Szkotów na Hampden Park w Glasgow i o wszystkim zdecyduje ostatni mecz z Irlandią na Stadionie Narodowym w Warszawie. Brrr, aż strach o tym nawet myśleć...
W polskim obozie przed konfrontacją ze Szkotami można usłyszeć wiele słów świadczących o wysokim morale i dużej pewności siebie. — Od samego początku przygotowań mentalnie wyglądamy bardzo dobrze. Mamy dużą świadomość tego, o co walczymy, i ma to przełożenie na boisko — mówił na konferencji przed odlotem do Szkocji trener Nawałka. — Presja jest coraz większa, ale zawodnicy pokazują, że świetnie sobie z nią radzą. Grają w najlepszych klubach świata i są do presji przyzwyczajeni. Jesteśmy w fazie rozwoju, robimy postępy.
— Wiemy, po co jedziemy do Glasgow — dodał Robert Lewandowski. — Jesteśmy na ostatniej prostej. Oczywiście ostatnie tygodnie mnie cieszą, ale szczerze mówiąc, długo się nad tym okresem nie zastanawiałem. Najważniejszy tydzień jest właśnie przed nami i mam nadzieję, że udanie zwieńczymy ostatnie półtora roku. Jeżeli mamy awansować, to tylko jako drużyna, a nie jednostki. Wiemy, jakie są wobec nas oczekiwania. Nie pierwszy raz zagramy przeciwko takiej publiczności. Powiem krótko: jeżeli ktoś chce grać na mistrzostwach Europy, musi się liczyć z presją. Jesteśmy przygotowani na trudny mecz, ale wiemy, co potrafimy — dokończył napastnik Bayernu Monachium.
Nie bardzo wiadomo, jaką taktykę wybierze Adam Nawałka. W kuluarach krążyła wersja gry po raz kolejny z trzema środkowymi pomocnikami: Tomaszem Jodłowcem, Grzegorzem Krychowiakiem i Krzysztofem Mączyńskim oraz Arkadiuszem Milikiem z lewej i Jakubem Błaszczykowskim z prawej strony. Ale w tej wersji zabrakłoby miejsca dla Kamila Grosickiego, który dobrze spisał się w ostatnim meczu z Niemcami we Frankfurcie. Nawałka myślał także nad partnerem dla Kamila Glika (Michał Pazdan lub Łukasz Szukała) oraz obsadą lewej strony defensywy, gdzie do gry mogli być desygnowani: Maciej Rybus, Artur Jędrzejczyk i Jakub Wawrzyniak.
Szkoci u siebie są mocni, a w tych eliminacjach grają nad wyraz solidnie — zaczęli od zwycięstwa z Gruzją (1:0), potem przyszedł sukces w spotkaniu z Irlandią (także 1:0) i "planowe" wyniki: wygrana z Gibraltarem (6:1) oraz porażka z Niemcami (2:3). Czyli w każdym spotkaniu strzelali minimum gola i na to także trzeba być gotowym. Poza tym trzeba także być przygotowanym na ostrą grę na pograniczu brutalności, w dużej mierze wymierzoną w eliminację Roberta Lewandowskiego. Tak było już w pierwszym spotkaniu w Warszawie, kiedy po brutalnym faulu Gordona Greera pękł karbonowy ochraniacz piszczeli "Lewego".
W tej sytuacji w Glasgow w głównej roli może wystąpić nie tylko polska reprezentacja oraz Lewandowski, ale i... Węgier. A konkretnie Viktor Kassai, czyli węgierski sędzia, który będzie dbał o przestrzeganie przepisów na murawie Hampden Park. Dobrze by zatem było, aby sobie przypomniał rozdział przepisów, w którym jest mowa o nadmiernej agresji w grze.
Zbigniew Szymula
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez