Czas na perfekcję i wielką kasę

2015-09-16 06:00:47(ost. akt: 2015-09-16 08:57:00)
Do wczoraj Cristiano Ronaldo z Realu Madryt w Lidze Mistrzów rozegrał 115 spotkań, w których zdobył 77 goli. Tyle samo razy bramkarzy pokonał Leo Messi!

Do wczoraj Cristiano Ronaldo z Realu Madryt w Lidze Mistrzów rozegrał 115 spotkań, w których zdobył 77 goli. Tyle samo razy bramkarzy pokonał Leo Messi!

Autor zdjęcia: uefa.com

Liga Mistrzów zaczyna się na dobre, czyli perfekcyjna gra w perfekcyjnych warunkach, największe gwiazdy i kosmiczne pieniądze. Trofeum broni Barcelona, absolutnym debiutantem jest Astana, a polskiej ekipy... tradycyjnie brak.
Futbol na poziomie Ligi Mistrzów to dopracowana do obłędu organizacja, perfekcyjna gra prowadzona na fantastycznie przygotowanych trawnikach, które trudno nazwać boiskami piłkarskimi. No i nieprawdopodobne natężenie gwiazd światowej piłki — to wszystko powoduje, że mamy do czynienia z odmiennymi stanami świadomości prowadzącymi do wniosku, że to taka sama dyscyplina, z jaką kibice mają do czynienia na co dzień, ale jednak kompletnie inna.

Najważniejsze fakty są takie: tej jesieni "świętujemy" 19. rocznicę nieobecności polskiego klubu w tych elitarnych rozgrywkach, ale trend jest taki, że będziemy mogli oglądać co najmniej kilka polskich gwiazd europejskiego formatu: Roberta Lewandowskiego z Bayernu Monachium (piąta edycja naszego snajpera, który dotąd w 40 meczach zdobył już 23 gole), Grzegorza Krychowiaka z Sevilli (debiutant w Champions League) czy Wojciecha Szczęsnego z Romy (to już drugi klub i piąty start polskiego bramkarza w tych rozgrywkach, wcześniej zagrał 23 mecze dla Arsenalu Londyn).

Niewielką reprezentację ludzi z polskim paszportem (także Paweł Cibicki z Malmoe i Sebastian Boenisch z Bayeru Leverkusen) powiększy w tym sezonie sędzia piłkarski Szymon Marciniak z Płocka, który tego lata awansował do najwyższej kategorii sędziowskiej UEFA Elite i będzie nominowany do spotkań Ligi Mistrzów i jest przymierzany do UEFA Euro 2016.

No i wreszcie największe gwiazdy, giganci nad gigantami: Leo Messi zagra w dziś w Romie jubileuszowy setny mecz w Lidze Mistrzów, a w tym czasie zdobył 77 goli. Z pewnością gwiazdor Barcelony nadal będzie się ścigał z Cristiano Ronaldo z Realu Madryt, który do wczoraj miał na koncie 115 spotkań i i 77 bramek. Należy się jednak spodziewać, że błyszczeć nie będą tylko oni — trzeba oczekiwać, że na naszych oczach będą poprawiali swoją piłkarską tożsamość tacy gracze, jak Neymar z Barcelony czy Paul Pogba z Juventusu Turyn.

Fachowcy są przed tym sezonem wyjątkowo zgodni — o triumf powinny walczyć trzy wielkie kluby: Barcelona, Real Madryt i Bayern Monachium. Ale przecież za sukcesami na arenie międzynarodowej straszliwie tęsknią także praktycznie nieograniczone finansowo i sportowo takie potęgi jak Paris St Germain i Manchester City. Absolutnym debiutantem w rozgrywkach jest kazachski FK Astana.

Wieść niesie, że na brak pieniędzy w tym klubie też nie narzekają, ale księgowy Astany z pewnością nie oponował, gdy jeszcze przed fazą grupową za sam start w Lidze Mistrzów UEFA przelała na konto klubu 12 mln euro (standardowa premia na ten sezon) i dodatkowy bonus w wysokości 3 mln euro za to, że Astana przebiła się do fazy grupowej przez kwalifikacje...

Generalnie kasa jest w tych rozgrywkach coraz większa, wręcz niebotyczna — za każde zwycięstwo w grupie klub zarobi 1,5 mln euro, za wyjście z grupy 5,5 mln, a ogółem zwycięzca może liczyć aż na 54,5 mln premii od UEFA. A do tego wszystkiego dochodzi przecież strumień pieniędzy z reklam i podział tortu z praw do transmisji. Czyli szok, po prostu szok.

Finał odbędzie się 28 maja maja na Stadio Giuseppe Meazza w Mediolanie.


zib