Beniaminek z Orzysza rozbił Mamry Giżycko i został liderem!
2015-08-13 13:02:30(ost. akt: 2015-08-13 09:06:07)
W najciekawszym meczu Śniardwy Orzysz pokonały Tęczę Biskupiec i awansowały na fotel lidera. Zwycięstwa zanotowały też Motor Lubawa i Start Kozłowo.
Beniaminek z Orzysza na inaugurację sezonu rozbił Mamry Giżycko 5:1, a wczoraj odesłał z kwitkiem Tęczę Biskupiec (na początek nowicjusz pokonał Pisę Barczewo 5:0), wygrywając 3:2. A że jednocześnie punkty straciły rezerwy Stomilu (olsztynianie, grając tym razem bez zawodników z pierwszego zespołu, przegrali w Łukcie z Warmiakiem 1:3), więc Śniardwy zostały liderem. Dodajmy, że w minionym sezonie w klasie okręgowej także górą była ekipa z Orzysza (wiosną pokonała u siebie Tęczę 4:1, a w Biskupcu Śniardwy wygrały 2:1).
— Goście wysoko zawiesili poprzeczkę — mówi Janusz Limberger, trener piłkarzy z Orzysza. — Pierwsza połowa była senna, za to w drugiej kibice obejrzeli fajny mecz. Zespoły grały cios za cios. Prowadziliśmy 2:0 i 3:1, lecz Tęcza dwukrotnie łapała kontakt, ale dowieźliśmy zwycięstwo — dodaje szkoleniowiec Śniardw.
Tempa nie zwalnia też Motor. Po zwycięstwie na inaugurację z beniaminkiem z Susza, tym razem lubawianie pokonali nowicjusza z Janowca 4:1. — W pierwszej połowie goście postawili twarde warunki, no i był remis 1:1 — mówi Arkadiusz Matz. — Do 60. min dotrzymywali nam kroku, później opadli z sił, no i strzeliliśmy jeszcze trzy gole.
Powody do radości mają też kibice Startu Kozłowo. Ich pupile najpierw ograli na wyjeździe Mrągowię (2:0), natomiast wczoraj podopieczni Tadeusza Justki pokonali u siebie solidną Zatokę Braniewo 2:1. W 53. min było już 2:0 dla Startu, ale goście grający od 55. min w dziesiątkę (czerwoną kartkę za faul ujrzał Niewiadomski) nie rezygnowali i w 78. min zdobyli kontaktową bramkę. — Gospodarze wygrali, bo byli bardziej zdeterminowani — mówi Paweł Karpowicz, trener braniewian. — Inna sprawa, że w końcówce należał nam się rzut karny za zagranie ręką.
Pierwsze zwycięstwo odniósł zespół z Wielbarka, który pokonał Błękitnych Orneta, a bramkę na wagę trzech punktów zdobył Daniel Włodkowski. — Mieliśmy dużo szczęścia, bo goście cztery razy trafili w poprzeczkę — przyznał Mariusz Korczakowski, trener Omulwii. — A my zdobyliśmy kuriozalną bramkę: Daniel Włodkowski mocno kopnął z naszej połowy, a było ok. 70 metrów do bramki gości, lecz bramkarz źle obliczył lot, no i piłka wpadła mu za kołnierz — podkreśla Mariusz Korczakowski.
Rut
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez