Tepes wyrolował Prevca. Freund wygrywa sezon

2015-03-23 08:52:21(ost. akt: 2015-03-23 08:58:10)

Autor zdjęcia: Fot. www.fis-ski.com, wikipedia.org

Aż do ostatniego skoku tego sezonu ważyły się wczoraj losy zwycięzcy Pucharu Świata. Po pierwszej serii niesamowitego konkursu w Planicy blisko Kryształowej Kuli był Peter Prevc, ale ostatecznie trofeum zdobył Niemiec Severin Freund, w czym pomógł mu inny... Słoweniec Jurij Tepes.
Wiele zwrotów akcji miał niedzielny konkurs lotów w słoweńskiej Planicy, który kończył zmagania skoczków w sezonie 2014/2015. Gospodarze przede wszystkim liczyli na to, że ich Peter Prevc odrobi 44-punktową stratę do liderującego w klasyfikacji generalnej PŚ Severina Freunda. No i trzeba przyznać, że Słoweniec — który w piątek w pięknym stylu triumfował na Velikance — był o krok od pełni szczęścia. Po pierwszej serii Prevc był nawet wirtualnym liderem Pucharu Świata. Oddał najdłuższy skok (236,5 m), objął prowadzenie, podczas gdy presji nie wytrzymał jego wielki rywal z Niemiec. Prowadzący w „generalce” Freund wylądował na kresce oznaczającej "jedynie" 222,5 m, a to oznaczało tylko siódme miejsce na półmetku zmagań oraz pewne — wydawałoby się — pogrzebanie marzeń o Kryształowej Kuli. Tym bardziej, że podczas tego weekendu Prevc był w wyśmienitej formie. Wygrał w piątek, ustanawiając przy okazji rekord przebudowanej Velikanki (248,5 m), a w sobotę poprowadził Słowenię do wygranej w konkursie drużynowym. Kibice gospodarzy z niecierpliwością oczekiwali więc finałowej serii.

No i po drugim skoku Freunda popadli niemal w euforię, bo choć Niemiec nieco się poprawił (226 m), to jednak nie na tyle, żeby myśleć o miejscu w ścisłej czołówce. Nawet on sam znacząco kręcił głową i wydawał się być już pogodzony z porażką...

Tymczasem na skoczni działy się rzeczy niesamowite. Inny reprezentant gospodarzy, Jurij Tepes, poleciał aż na 244. metr (przy okazji dostał pięć not po 20 pkt, tak samo jak w piątek Prevc), co postawiło w trudnej sytuacji Prevca. Wirtualny lider PŚ musiał uzyskać wynik, który dałby mu zwycięstwo w konkursie. Tego jednak nie dał rady wykonać — uzyskał co prawda 233,5 m, ale to było o dwa i pół metra za mało! Prevc zajął więc drugie miejsce, Freund był tylko siódmy, jednak to Niemiec wyskoczył w górę z radości. Co ciekawe, obaj skoczkowie zgromadzili po tyle samo punktów w klasyfikacji generalnej (!), jednak to Freund wygrał więcej konkursów w tym sezonie (9 przy trzech Prevca), więc to jemu przypadła pierwsza w karierze Kryształowa Kula. To jednocześnie pierwszy triumf niemieckiego skoczka w PŚ od sezonu 1999/2000, kiedy najlepszy był Martin Schmitt. Prevcowi pozostało tylko zwycięstwo w klasyfikacji końcowej lotów...

Z dobrej strony pokazali się wczoraj Polacy. W pierwszej serii znakomicie skoczył Kamil Stoch, który po locie na 235 m ustępował tylko Prevcowi. Piotr Żyła poszybował na 222,5 m i był 11. W drugiej serii Żyła wylądował podobnie (220,5 m), co dało mu ostatecznie awans do pierwszej dziesiątki. Miejsca na podium nie udało się obronić Stochowi — po locie na 222,5 m spadł on na piątą pozycję. Na pocieszenie pozostał mu jednak nowy rekord Polski w długości skoku — podczas serii próbnej przed sobotnim konkursem drużynowym, w którym Biało-czerwoni zajęli 4. miejsce, Stoch odleciał na 238. metr. Poprzedni rekord wynosił 232,5 m i od lutego 2012 r. należał do Żyły (rok później wyrównał go Stoch). Dla Polaków to jeszcze nie koniec sezonu. We wtorek i środę w Zakopanem czekają ich mistrzostwa kraju.


kwk

Źródło: Gazeta Olsztyńska