Nieudany wyjazd do Lizbony

Obie drużyny rozpoczęły rozgrywki Ligi Mistrzów od zdobycia dwóch punktów. Kielczanie we własnej hali pokonali Kolstad Handball (38:27), a zespół z Lizbony na wyjeździe wygrał z Dinamo Bukareszt 33:30. Do Portugalii Industria pojechała osłabiona brakiem Piotra Jarosiewicza i Hassana Haddaha, którzy zachorowali na Covid-19, oraz narzekającego na uraz mięśni brzucha Aleksa Vlaha. Jedynym nominalnym lewoskrzydłowym w polskiej ekipie był 19-letni Marcel Latosiński. Gospodarze wystąpili bez starszego z braci Costa, Martima.

Mecz rozpoczął się od wymiany ciosów z obu stron. Pierwsze dwie bramki dla gości zdobył francuski obrotowy Theo Monar (2:2 – 4. min). Trzy minuty później po rzucie z koła Piotra Jędraszczyka, Industria po raz pierwszy objęła prowadzenie (4:3). Chwilę później bramkarz polskiej drużyny Klemen Ferlin podał przez całe boisko do Arkadiusza Moryty, który trafił do pustej bramki (Sporting grał w osłabieniu). Zespół z Kielc prowadził wówczas 5:3.

Gospodarze zaczęli coraz bardziej agresywnie grać w obronie i szybko przyszły tego efekty. W 13. min Ferlina pokonał Salvador Salvador i był już remis 8:8. Po kwadransie gry Ferlina zastąpił Adam Morawski. Kielczanie mieli coraz większe problemy w ataku. Główne role w zespole Sportingu grali Salvador i Francisco Costa. Po efektownym trafieniu tego drugiego, w 19. min ekipa z Lizbony prowadziła już 14:11. Minutę później Morawski obronił rzut karny wykonywany przez Costę i była to pierwsza, jednocześnie jedyna, udana interwencja kieleckich bramkarzy w pierwszej połowie.

Gospodarze nie zwalniali tempa i po bramce Edneya Silvy powiększyli prowadzenie do sześciu trafień (18:12 – 25. min). Goście odpowiedzieli celnymi rzutami Arcioma Karaleka i Latosińskiego (18:14), ale końcówka pierwszej połowy należała do zespołu trenera Ricardo Costy, który po 30 minutach prowadził 20:15. W kieleckiej ekipie najlepiej zaprezentowali się obrotowi, którzy do przerwy zdobyli osiem bramek (Karalek – 5, Monar - 3).

Francuski kołowy na początku drugiej odsłony meczu rzucił dwie kolejne bramki i goście zmniejszyli straty (17:20). Riposta Sportingu była błyskawiczna. Ferlina pokonali Filipe Monteiro i Jan Gurri (22:17). W polskim zespole wynik trzymał Szymon Sićko, który do przerwy nie zdobył żadnej bramki, a w drugiej połowie aż osiem. To po jego skutecznych rzutach goście kilkakrotnie zmniejszali straty do trzech trafień. Od 43. min wicemistrzowie Polski musieli sobie radzić bez Karaleka, który otrzymał czerwoną kartkę za faul na Monteiro.

Na dziesięć minut przed końcem Latosiński po raz drugi trafił do bramki rywala i Industria przegrywając 30:33, mogła jeszcze liczyć na odrobienie strat. Zespół z Płw. Iberyjskiego jednak na to nie pozwolił. Słoweńskiego bramkarza pokonali Gurri i Salvador, a Sporting odzyskał pięciobramkowe prowadzenie (35:30).

Kiedy na nieco ponad trzy minuty przed końcem skutecznym rzutem popisał się Natan Suarez (38:32), losy spotkania zostały rozstrzygnięte. Gospodarze odnieśli drugie zwycięstwo, a Industria poniosła pierwszą porażkę. Po dziewięć bramek dla Sportingu zdobyli Salvador i Costa, a dla gości osiem Sićko. (PAP)