Czy Jan Urban odmieni kadrę?
2025-08-05 12:00:00(ost. akt: 2025-08-05 09:07:58)
PIŁKA NOŻNA\\\ Jan Urban, nowy selekcjoner biało-czerwonych, ma nie tylko poprawić wyniki reprezentacji Polski, ale też nadać jej atrakcyjniejszy styl gry, z którym - co nie jest żadną tajemnicą - w ostatnich latach były ogromne problemy.
Polscy kibice piłkarscy po raz kolejny są świadkami zmiany na stanowisku selekcjonera. Przyjrzyjmy się więc, jak prezentował się styl taktyczny reprezentacji Polski pod wodzą jego poprzedników – Paulo Sousy, Czesława Michniewicza i Michała Probierza – oraz czego można oczekiwać po Janie Urbanie, bazując na stylu gry drużyn klubowych, które do tej pory prowadził. Analizy podjął się Łukasz Nowicki, ekspert portalu legalnibukmacherzy.pl.
Paulo Sousa: ofensywna i ryzykowna wizja
Portugalski szkoleniowiec objął kadrę na początku 2021 roku i od razu wprowadził powiew świeżości pod względem taktycznym. Jego ulubionym ustawieniem od zawsze było 3-5-2 z wahadłowymi, co było sporą rewolucją dla reprezentantów i kibiców przyzwyczajonych do tej pory do gry czwórką obrońców.
Sousa preferował ofensywny i widowiskowy futbol, często stawiając na wysoki pressing i odważne wypychanie linii obrony daleko od własnej bramki. Taka strategia niosła jednak za sobą duże ryzyko. Początkowo polscy piłkarze nie czuli się pewnie w nowym systemie, czego efektem były błędy w defensywie. Tym samym, choć biało-czerwoni strzelali sporo bramek, tracili ich niemal równie dużo.
Już w pierwszym meczu reprezentacji Polski prowadzonej przez Paulo Sousę z Węgrami można było zaobserwować potencjał ofensywny i skuteczne decyzje trenera, które pozwalały na odrabianie strat. Z drugiej strony, mieliśmy problemy z zabezpieczeniem tyłów – już pierwszy gol rywali padł po zbyt wysokim ustawieniu całej obrony. Końcowy wynik spotkania 3:3 mówił sam za siebie.
Mimo początkowych trudności, kadra Sousy prezentowała większą elastyczność taktyczną niż wcześniej. Zespół potrafił płynnie zmieniać ustawienie w trakcie meczu – bronił w systemie 5-3-2, by przy przejściu do ataku przeformować się na 3-5-2. Uwagę zwracała zwłaszcza aktywna gra wahadłowymi, którzy pełnili rolę skrzydłowych.
Taki styl gry dawał więcej możliwości w ataku i pozwalał na wymienność pozycji, ale wymagał czasu na zgranie i wypracowanie automatyzmów. Sousa nie bał się także stawiać na młodych zawodników – w swoich pierwszych meczach powołał do kadry aż ośmiu debiutantów, sygnalizując chęć odmłodzenia zespołu.
Odwaga i umiejętność czytania gry przez Portugalczyka były widoczne w trakcie meczów – potrafił dokonywać trafnych zmian personalnych i taktycznych już w przerwie, co nieraz odmieniało obraz gry, czego najlepszym przykładem były udane pościgi za wynikiem we wspomnianym meczu z Węgrami, czy późniejszym spotkaniu z Anglią.
Ostateczny bilans Sousy na stanowisku selekcjonera to 15 spotkań, w tym 6 zwycięstw, 5 remisów i 4 porażki (bramki 37–20). Polacy odnieśli wszystkie wygrane z niżej notowanymi rywalami, takimi jak San Marino, Andora, Albania. W meczach z silniejszymi ekipami brakowało zwycięstw, jednak zdarzały się cenne remisy, takie jak 1:1 z Hiszpanią i Anglią.
Ofensywny styl Sousy sprawił, że kibice oglądali bardziej efektowne mecze niż za poprzedników. Z drugiej strony brak stabilności defensywnej i dość przeciętne wyniki sprawiły, że jego kadencja pozostawiła mieszane uczucia. Poza tym chyba wszyscy kibice pamiętają, w jakim stylu odszedł z kadry, porzucając ją w kluczowym momencie eliminacji na rzecz brazylijskiego Flamengo.
Czesław Michniewicz: defensywny i brzydki styl
Następca Sousy postawił na filozofię gry będącą niemal przeciwieństwem swojego poprzednika. Od początku kadencji w 2022 roku dał się poznać jako selekcjoner pragmatyczny, skupiony na zabezpieczeniu tyłów i wyniku, nawet kosztem widowiska.
Michniewicz wielokrotnie podkreślał, jak ważna jest organizacja gry w obronie oraz dostosowanie taktyki do przeciwnika. Stąd też najsłynniejszymi meczami jego kadry były te, w których Polacy grali bardzo ostrożnie, oddając inicjatywę rywalom. Kulminacją takiego podejścia był mecz z Argentyną na MŚ 2022, gdzie Biało-czerwoni przez większość czasu bronili się głęboko, minimalizując ryzyko strat.
Taktyka Michniewicza często oznaczała ustawienie z piątką obrońców lub cofniętymi skrzydłowymi, a drużyna nastawiała się na kontry i stałe fragmenty gry zamiast ataku pozycyjnego. Taki styl gry był krytykowany przez ekspertów i kibiców za brak polotu i przesadną bierność, zwłaszcza w ataku.
Sam selekcjoner ripostował, że cel uświęca środki, bo wyniki broniły jego metod: udało się awansować na MŚ poprzez baraż (2:0 ze Szwecją) oraz pierwszy raz od 36 lat wyjść z grupy mistrzostw świata po remisach 0:0 z Meksykiem, 0:2 z Argentyną i zwycięstwie 2:0 z Arabią Saudyjską. Ponadto reprezentacja pod jego wodzą utrzymała się w elicie Ligi Narodów dzięki dwóm wygranym z Walią.
Michniewicz zyskał przydomek „polskiego Mourinho”. Był w stanie ustawić zespół bardzo zdyscyplinowanie w defensywie, nieraz całkowicie podporządkowując taktykę neutralizowaniu atutów rywala. Wyróżniał go nieprzeciętny zmysł taktyczny – z reguły skutecznie adaptował ustawienia w zależności od potrzeb.
Jego kadra strzelała bardzo mało bramek, za to długo potrafiła utrzymać korzystny wynik, grając „na zero z tyłu”. Bilans Michniewicza na stanowisku selekcjonera to 13 meczów: 5 zwycięstw, 3 remisy, 5 porażek, przy czym bramki 13–18 sam w sobie świadczy o skromnej sile ofensywnej drużyny.
Mimo wypełnienia postawionych zadań negatywne odczucia wokół jego kadencji przeważyły. W grudniu 2022 PZPN zakończył współpracę z Michniewiczem – oficjalnie za sprawą afer pozasportowych, w tym głośnej „afery premiowej” i słabej atmosfery w kadrze.
Michał Probierz: dobre chęci niepoparte wynikami
Gdy w końcówce 2023 roku stery reprezentacji przejął Michał Probierz, oczekiwano przede wszystkim odbudowy pewności siebie drużyny i poprawy jakości gry w ofensywie. Probierz – wcześniej wieloletni trener w Ekstraklasie znany z impulsywnego charakteru – od początku deklarował chęć grania odważniej i bardziej ofensywnie.
Rzeczywiście już w swoim debiucie selekcjonerskim zmienił ustawienie na 1-3-5-2 z dwójką napastników i wahadłami, kontynuując model gry trójką stoperów, zapoczątkowany jeszcze przez Sousę. Podobnie jak jego poprzednicy, selekcjoner zbudował kręgosłup kadry wokół doświadczonych nazwisk, jak Szczęsny, Bednarek, Zieliński i Lewandowski. Z kolei na wahadłach mocno postawił na młodego Nicolę Zalewskiego oraz Przemysława Frankowskiego.
Taktyka Probierza zakładała agresywny doskok do przeciwnika i grę pressingiem, jednak piłkarze mieli także więcej swobody w ataku pozycyjnym. Trener podkreślał, że zależy mu, aby Polacy „grali piłką” i nie bali się atakować. Zapowiadał również odmłodzenie składu – chętnie powoływał nowych zawodników, nawet spoza oczywistego kręgu kandydatów i wyrażał gotowość na przeprowadzenie zmiany pokoleniowej.
Probierz musiał się jednak zderzyć z trudną rzeczywistością. Choć zaczął od kilku zwycięstw ze słabszymi rywalami, zdarzały się też wpadki w eliminacjach Euro 2024, jak bolesny remis 1:1 z Mołdawią w Warszawie. Ostatecznie jego drużyna musiała walczyć o awans do Euro w barażach – na szczęście skutecznie, awansując po kolejnym dramatycznym boju z Walią w Cardiff.
Samo Euro 2024 w Niemczech Polacy pod wodzą Probierza przeszli bez kompromitacji, ale i bez sukcesu – odpadli w fazie grupowej, przegrywając z Holandią i Austrią i nieoczekiwanie remisując z Francją. Styl gry reprezentacji Probierza wciąż nie był spójny i porywający. Było sporo rotacji i prób różnych rozwiązań ofensywnych, jednak kadra miała problemy z kreowaniem sytuacji, zwłaszcza przeciwko silnym rywalom.
Biało-czerwonym brakowało płynności w rozegraniu piłki i jakości przy ostatnim podaniu. Zespół bazował głównie na akcjach oskrzydlających i dośrodkowaniach, co bywało skuteczne z przeciętnymi rywalami, ale było łatwe do przewidzenia przez najmocniejsze reprezentacje, takie jak choćby Portugalia (porażka 1:5). Słabiej niż u poprzedników wypadały również stałe fragmenty.
W czerwcu 2025 roku, po porażce z Finlandią, Probierz zrezygnował ze stanowiska, przyznając, że czyni to „dla dobra drużyny”. Jego prawie dwuletnia kadencja zamknęła się bilansem 21 spotkań: 9 zwycięstw, 5 remisów, 7 porażek (bramki 34–29). Liczby te mówią wszystko – mimo pewnej poprawy w ofensywie, nadal brakowało stabilności i dłuższych serii zwycięstw.
Jan Urban – marzenia o hiszpańskiej finezji
Urban obejmuje reprezentację Polski z opinią trenera, który potrafi łączyć dyscyplinę taktyczną z atrakcyjną grą ofensywną. Jako były znakomity napastnik i wielokrotny reprezentant kraju (57 występów), a do tego szkoleniowiec z sukcesami w polskiej lidze, Urban cieszy się dużym szacunkiem rodzimego środowiska piłkarskiego.
Doświadczenie z pracy w klubach takich jak Legia Warszawa, Lech Poznań czy Górnik Zabrze pozwoliło mu wypracować własną filozofię gry. Często podkreśla się jego hiszpańskie piłkarskie korzenie – przez wiele lat grał w Osasunie Pampeluna, a później miał epizody trenerskie w Hiszpanii, głównie w młodzieżowych ekipach jego byłego klubu. Hiszpańska piłka ukształtowała jego spojrzenie na futbol.
Urban ma bardzo dobry kontakt z zawodnikami, jednak nie oznacza to pełnej pobłażliwości. Jak wspominają jego byli piłkarze, potrafi być wymagający i stanowczy, gdy drużynie brakuje zaangażowania. Jego atutem jest wyważone podejście: wie, kiedy krzyknąć na podopiecznych, a kiedy dodać im otuchy, dzięki czemu zawodnicy go szanują i ufają jego wizji.
Pod względem stylu gry drużyn klubowych Jan Urban dał się poznać jako zwolennik ofensywnej piłki nożnej, opartej na szybkiej grze skrzydłami i kombinacyjnym ataku. Już w czasach, gdy prowadził Legię Warszawa, z którą dwukrotnie zdobywał z nią mistrzostwo Polski, jego zespół znany był z wykorzystywania dynamiki skrzydłowych oraz aktywnego udziału bocznych obrońców w atakach.
Jego Legia potrafiła efektownie rozgrywać piłkę od tyłu i dominować rywali w lidze, choć zdarzały się też momenty zadyszki formy. W ostatnich latach jako trener Górnika Zabrze, również pozostał wierny ofensywnemu usposobieniu zespołu. Preferował kombinacyjny styl gry, bazującym na szybkim, kreatywnym stylu zamiast na prostych długich podaniach. Nie należy więc spodziewać się taktyki na „lagę na Robercika”.
Pod wodzą Urbana Górnik starał się grać piłką po ziemi, wymieniać wiele podań i kreować dużo sytuacji bramkowych. Nawet posiadając w składzie gwiazdę pokroju Lukasa Podolskiego, Urban nie oparł taktyki wyłącznie na indywidualnościach czy grze z kontry. Wręcz przeciwnie, starał się wkomponować doświadczonych graczy w zespołowy styl oparty na wymianie podań i utrzymaniu przy piłce.
Czego zatem możemy spodziewać się po reprezentacji Polski prowadzonej przez Jana Urbana? Wszystko wskazuje na to, że nowy selekcjoner będzie chciał zerwać z wizerunkiem głęboko cofniętej kadry, której piłkarze czyhają wyłącznie na kontratak. Urban prawdopodobnie postawi na większe posiadanie piłki i odważniejsze atakowanie nawet mocnych przeciwników.
Możemy oczekiwać powrotu do gry skrzydłami i aktywizacji bocznych sektorów boiska, bo Urban ceni szybkie ataki flankami, z pomysłem i bez strachu. Równie ważna będzie dla niego organizacja środka pola. Najpewniej będzie starał utrzymywać się przy piłce i płynnie przerzucać ciężar gry z jednej strony na drugą. Niezbędna do tego będzie jednak dobra gra pomocników.
Istotnym zadaniem będzie też poprawa mentalności ofensywnej zawodników – Urban uchodzi za szkoleniowca, który dodaje piłkarzom pewności siebie w ataku i pozwala im na kreatywność. Oczywiście stanie również przed poważnymi wyzwaniami. Nowy selekcjoner będzie musiał zadbać o poprawę gry obronnej oraz rozwiązać kwestie personalne, takie jak powrót Roberta Lewandowskiego do kadry i wprowadzenie nowych twarzy.
Dotychczasowe osiągnięcia Jana Urbana wskazują, że potrafi on tchnąć w zespół nowego, kreatywnego ducha. Wielu fanów po cichu liczy, że pod wodzą Urbana reprezentacja Polski zacznie grać tak, jak za najlepszych lat kadencji Adama Nawałki – z pasją, determinacją i jasno zdefiniowanym stylem, solidną obroną i skuteczną ofensywą.
Jeśli te nadzieje się spełnią, kibice znów będą mogli z dumą i przyjemnością oglądać mecze biało-czerwonych, a styl gry stanie się znowu atutem polskiej reprezentacji.
Paulo Sousa: ofensywna i ryzykowna wizja
Portugalski szkoleniowiec objął kadrę na początku 2021 roku i od razu wprowadził powiew świeżości pod względem taktycznym. Jego ulubionym ustawieniem od zawsze było 3-5-2 z wahadłowymi, co było sporą rewolucją dla reprezentantów i kibiców przyzwyczajonych do tej pory do gry czwórką obrońców.
Sousa preferował ofensywny i widowiskowy futbol, często stawiając na wysoki pressing i odważne wypychanie linii obrony daleko od własnej bramki. Taka strategia niosła jednak za sobą duże ryzyko. Początkowo polscy piłkarze nie czuli się pewnie w nowym systemie, czego efektem były błędy w defensywie. Tym samym, choć biało-czerwoni strzelali sporo bramek, tracili ich niemal równie dużo.
Już w pierwszym meczu reprezentacji Polski prowadzonej przez Paulo Sousę z Węgrami można było zaobserwować potencjał ofensywny i skuteczne decyzje trenera, które pozwalały na odrabianie strat. Z drugiej strony, mieliśmy problemy z zabezpieczeniem tyłów – już pierwszy gol rywali padł po zbyt wysokim ustawieniu całej obrony. Końcowy wynik spotkania 3:3 mówił sam za siebie.
Mimo początkowych trudności, kadra Sousy prezentowała większą elastyczność taktyczną niż wcześniej. Zespół potrafił płynnie zmieniać ustawienie w trakcie meczu – bronił w systemie 5-3-2, by przy przejściu do ataku przeformować się na 3-5-2. Uwagę zwracała zwłaszcza aktywna gra wahadłowymi, którzy pełnili rolę skrzydłowych.
Taki styl gry dawał więcej możliwości w ataku i pozwalał na wymienność pozycji, ale wymagał czasu na zgranie i wypracowanie automatyzmów. Sousa nie bał się także stawiać na młodych zawodników – w swoich pierwszych meczach powołał do kadry aż ośmiu debiutantów, sygnalizując chęć odmłodzenia zespołu.
Odwaga i umiejętność czytania gry przez Portugalczyka były widoczne w trakcie meczów – potrafił dokonywać trafnych zmian personalnych i taktycznych już w przerwie, co nieraz odmieniało obraz gry, czego najlepszym przykładem były udane pościgi za wynikiem we wspomnianym meczu z Węgrami, czy późniejszym spotkaniu z Anglią.
Ostateczny bilans Sousy na stanowisku selekcjonera to 15 spotkań, w tym 6 zwycięstw, 5 remisów i 4 porażki (bramki 37–20). Polacy odnieśli wszystkie wygrane z niżej notowanymi rywalami, takimi jak San Marino, Andora, Albania. W meczach z silniejszymi ekipami brakowało zwycięstw, jednak zdarzały się cenne remisy, takie jak 1:1 z Hiszpanią i Anglią.
Ofensywny styl Sousy sprawił, że kibice oglądali bardziej efektowne mecze niż za poprzedników. Z drugiej strony brak stabilności defensywnej i dość przeciętne wyniki sprawiły, że jego kadencja pozostawiła mieszane uczucia. Poza tym chyba wszyscy kibice pamiętają, w jakim stylu odszedł z kadry, porzucając ją w kluczowym momencie eliminacji na rzecz brazylijskiego Flamengo.
Czesław Michniewicz: defensywny i brzydki styl
Następca Sousy postawił na filozofię gry będącą niemal przeciwieństwem swojego poprzednika. Od początku kadencji w 2022 roku dał się poznać jako selekcjoner pragmatyczny, skupiony na zabezpieczeniu tyłów i wyniku, nawet kosztem widowiska.
Michniewicz wielokrotnie podkreślał, jak ważna jest organizacja gry w obronie oraz dostosowanie taktyki do przeciwnika. Stąd też najsłynniejszymi meczami jego kadry były te, w których Polacy grali bardzo ostrożnie, oddając inicjatywę rywalom. Kulminacją takiego podejścia był mecz z Argentyną na MŚ 2022, gdzie Biało-czerwoni przez większość czasu bronili się głęboko, minimalizując ryzyko strat.
Taktyka Michniewicza często oznaczała ustawienie z piątką obrońców lub cofniętymi skrzydłowymi, a drużyna nastawiała się na kontry i stałe fragmenty gry zamiast ataku pozycyjnego. Taki styl gry był krytykowany przez ekspertów i kibiców za brak polotu i przesadną bierność, zwłaszcza w ataku.
Sam selekcjoner ripostował, że cel uświęca środki, bo wyniki broniły jego metod: udało się awansować na MŚ poprzez baraż (2:0 ze Szwecją) oraz pierwszy raz od 36 lat wyjść z grupy mistrzostw świata po remisach 0:0 z Meksykiem, 0:2 z Argentyną i zwycięstwie 2:0 z Arabią Saudyjską. Ponadto reprezentacja pod jego wodzą utrzymała się w elicie Ligi Narodów dzięki dwóm wygranym z Walią.
Michniewicz zyskał przydomek „polskiego Mourinho”. Był w stanie ustawić zespół bardzo zdyscyplinowanie w defensywie, nieraz całkowicie podporządkowując taktykę neutralizowaniu atutów rywala. Wyróżniał go nieprzeciętny zmysł taktyczny – z reguły skutecznie adaptował ustawienia w zależności od potrzeb.
Jego kadra strzelała bardzo mało bramek, za to długo potrafiła utrzymać korzystny wynik, grając „na zero z tyłu”. Bilans Michniewicza na stanowisku selekcjonera to 13 meczów: 5 zwycięstw, 3 remisy, 5 porażek, przy czym bramki 13–18 sam w sobie świadczy o skromnej sile ofensywnej drużyny.
Mimo wypełnienia postawionych zadań negatywne odczucia wokół jego kadencji przeważyły. W grudniu 2022 PZPN zakończył współpracę z Michniewiczem – oficjalnie za sprawą afer pozasportowych, w tym głośnej „afery premiowej” i słabej atmosfery w kadrze.
Michał Probierz: dobre chęci niepoparte wynikami
Gdy w końcówce 2023 roku stery reprezentacji przejął Michał Probierz, oczekiwano przede wszystkim odbudowy pewności siebie drużyny i poprawy jakości gry w ofensywie. Probierz – wcześniej wieloletni trener w Ekstraklasie znany z impulsywnego charakteru – od początku deklarował chęć grania odważniej i bardziej ofensywnie.
Rzeczywiście już w swoim debiucie selekcjonerskim zmienił ustawienie na 1-3-5-2 z dwójką napastników i wahadłami, kontynuując model gry trójką stoperów, zapoczątkowany jeszcze przez Sousę. Podobnie jak jego poprzednicy, selekcjoner zbudował kręgosłup kadry wokół doświadczonych nazwisk, jak Szczęsny, Bednarek, Zieliński i Lewandowski. Z kolei na wahadłach mocno postawił na młodego Nicolę Zalewskiego oraz Przemysława Frankowskiego.
Taktyka Probierza zakładała agresywny doskok do przeciwnika i grę pressingiem, jednak piłkarze mieli także więcej swobody w ataku pozycyjnym. Trener podkreślał, że zależy mu, aby Polacy „grali piłką” i nie bali się atakować. Zapowiadał również odmłodzenie składu – chętnie powoływał nowych zawodników, nawet spoza oczywistego kręgu kandydatów i wyrażał gotowość na przeprowadzenie zmiany pokoleniowej.
Probierz musiał się jednak zderzyć z trudną rzeczywistością. Choć zaczął od kilku zwycięstw ze słabszymi rywalami, zdarzały się też wpadki w eliminacjach Euro 2024, jak bolesny remis 1:1 z Mołdawią w Warszawie. Ostatecznie jego drużyna musiała walczyć o awans do Euro w barażach – na szczęście skutecznie, awansując po kolejnym dramatycznym boju z Walią w Cardiff.
Samo Euro 2024 w Niemczech Polacy pod wodzą Probierza przeszli bez kompromitacji, ale i bez sukcesu – odpadli w fazie grupowej, przegrywając z Holandią i Austrią i nieoczekiwanie remisując z Francją. Styl gry reprezentacji Probierza wciąż nie był spójny i porywający. Było sporo rotacji i prób różnych rozwiązań ofensywnych, jednak kadra miała problemy z kreowaniem sytuacji, zwłaszcza przeciwko silnym rywalom.
Biało-czerwonym brakowało płynności w rozegraniu piłki i jakości przy ostatnim podaniu. Zespół bazował głównie na akcjach oskrzydlających i dośrodkowaniach, co bywało skuteczne z przeciętnymi rywalami, ale było łatwe do przewidzenia przez najmocniejsze reprezentacje, takie jak choćby Portugalia (porażka 1:5). Słabiej niż u poprzedników wypadały również stałe fragmenty.
W czerwcu 2025 roku, po porażce z Finlandią, Probierz zrezygnował ze stanowiska, przyznając, że czyni to „dla dobra drużyny”. Jego prawie dwuletnia kadencja zamknęła się bilansem 21 spotkań: 9 zwycięstw, 5 remisów, 7 porażek (bramki 34–29). Liczby te mówią wszystko – mimo pewnej poprawy w ofensywie, nadal brakowało stabilności i dłuższych serii zwycięstw.
Jan Urban – marzenia o hiszpańskiej finezji
Urban obejmuje reprezentację Polski z opinią trenera, który potrafi łączyć dyscyplinę taktyczną z atrakcyjną grą ofensywną. Jako były znakomity napastnik i wielokrotny reprezentant kraju (57 występów), a do tego szkoleniowiec z sukcesami w polskiej lidze, Urban cieszy się dużym szacunkiem rodzimego środowiska piłkarskiego.
Doświadczenie z pracy w klubach takich jak Legia Warszawa, Lech Poznań czy Górnik Zabrze pozwoliło mu wypracować własną filozofię gry. Często podkreśla się jego hiszpańskie piłkarskie korzenie – przez wiele lat grał w Osasunie Pampeluna, a później miał epizody trenerskie w Hiszpanii, głównie w młodzieżowych ekipach jego byłego klubu. Hiszpańska piłka ukształtowała jego spojrzenie na futbol.
Urban ma bardzo dobry kontakt z zawodnikami, jednak nie oznacza to pełnej pobłażliwości. Jak wspominają jego byli piłkarze, potrafi być wymagający i stanowczy, gdy drużynie brakuje zaangażowania. Jego atutem jest wyważone podejście: wie, kiedy krzyknąć na podopiecznych, a kiedy dodać im otuchy, dzięki czemu zawodnicy go szanują i ufają jego wizji.
Pod względem stylu gry drużyn klubowych Jan Urban dał się poznać jako zwolennik ofensywnej piłki nożnej, opartej na szybkiej grze skrzydłami i kombinacyjnym ataku. Już w czasach, gdy prowadził Legię Warszawa, z którą dwukrotnie zdobywał z nią mistrzostwo Polski, jego zespół znany był z wykorzystywania dynamiki skrzydłowych oraz aktywnego udziału bocznych obrońców w atakach.
Jego Legia potrafiła efektownie rozgrywać piłkę od tyłu i dominować rywali w lidze, choć zdarzały się też momenty zadyszki formy. W ostatnich latach jako trener Górnika Zabrze, również pozostał wierny ofensywnemu usposobieniu zespołu. Preferował kombinacyjny styl gry, bazującym na szybkim, kreatywnym stylu zamiast na prostych długich podaniach. Nie należy więc spodziewać się taktyki na „lagę na Robercika”.
Pod wodzą Urbana Górnik starał się grać piłką po ziemi, wymieniać wiele podań i kreować dużo sytuacji bramkowych. Nawet posiadając w składzie gwiazdę pokroju Lukasa Podolskiego, Urban nie oparł taktyki wyłącznie na indywidualnościach czy grze z kontry. Wręcz przeciwnie, starał się wkomponować doświadczonych graczy w zespołowy styl oparty na wymianie podań i utrzymaniu przy piłce.
Czego zatem możemy spodziewać się po reprezentacji Polski prowadzonej przez Jana Urbana? Wszystko wskazuje na to, że nowy selekcjoner będzie chciał zerwać z wizerunkiem głęboko cofniętej kadry, której piłkarze czyhają wyłącznie na kontratak. Urban prawdopodobnie postawi na większe posiadanie piłki i odważniejsze atakowanie nawet mocnych przeciwników.
Możemy oczekiwać powrotu do gry skrzydłami i aktywizacji bocznych sektorów boiska, bo Urban ceni szybkie ataki flankami, z pomysłem i bez strachu. Równie ważna będzie dla niego organizacja środka pola. Najpewniej będzie starał utrzymywać się przy piłce i płynnie przerzucać ciężar gry z jednej strony na drugą. Niezbędna do tego będzie jednak dobra gra pomocników.
Istotnym zadaniem będzie też poprawa mentalności ofensywnej zawodników – Urban uchodzi za szkoleniowca, który dodaje piłkarzom pewności siebie w ataku i pozwala im na kreatywność. Oczywiście stanie również przed poważnymi wyzwaniami. Nowy selekcjoner będzie musiał zadbać o poprawę gry obronnej oraz rozwiązać kwestie personalne, takie jak powrót Roberta Lewandowskiego do kadry i wprowadzenie nowych twarzy.
Dotychczasowe osiągnięcia Jana Urbana wskazują, że potrafi on tchnąć w zespół nowego, kreatywnego ducha. Wielu fanów po cichu liczy, że pod wodzą Urbana reprezentacja Polski zacznie grać tak, jak za najlepszych lat kadencji Adama Nawałki – z pasją, determinacją i jasno zdefiniowanym stylem, solidną obroną i skuteczną ofensywą.
Jeśli te nadzieje się spełnią, kibice znów będą mogli z dumą i przyjemnością oglądać mecze biało-czerwonych, a styl gry stanie się znowu atutem polskiej reprezentacji.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez