GazetaOlsztynska.pl
30 maja 2025, Piątek
imieniny: Ferdynanda, Gryzeldy, Zyndrama
  • 14°C
    Olsztyn

Unia Europejska
GazetaOlsztynska.pl
    • 63 PLEBISCYT SPORTOWY
    • Piłka nożna
    • Koszykówka
    • Siatkówka
    • Piłka ręczna
    • Wywiady
    • Galerie
    • Sporty Walki
GazetaOlsztynska.pl
  • 63 PLEBISCYT SPORTOWY
  • Piłka nożna
  • Koszykówka
  • Siatkówka
  • Piłka ręczna
  • Wywiady
  • Galerie
  • Sporty Walki
Dodaj: Artykuł Ogłoszenie
PODZIEL SIĘ

Zobaczyć Neapol i... wrócić do Szczytna

2025-05-29 15:00:00(ost. akt: 2025-05-29 10:59:34)

Autor zdjęcia: archiwum domowe

TENIS\\\ Stowarzyszenie Mazurski Klub Tenisowy w Szczytnie od lat zalicza kolejne ważne turnieje, przy okazji dużo czasu poświęcając na zwiedzanie. Tym razem celem wycieczki było południe Włoch - oto relacja autorstwa Mariusza Radziszewskiego.

Warto przeczytać

  • Beatyfikacja w Braniewie. To już jutro!
  • 35 lat samorządu w regionie – wyjątkowy jubileuszowy dodatek...
  • Teatr im. Jaracza w koprodukcji z Teatrem Szekspirowskim....
Po przylocie do Neapolu wzięliśmy taksówkę, która zawiozła nas do pierwszej bazy noclegowej w miejscowości Castellammare di Stabia, położonej ok. 30 km na południe od Neapolu.
Następnego dnia zaczęliśmy zwiedzanie od miasteczka Bomerano, skąd pieszo udaliśmy się w stronę Fiordo di Furore - jest to niewielki fiord z plażą ukrytą między skałami oraz drogowym mostem łukowym - cudowne miejsce! Zejście do plaży okazało się jednak bardzo wyczerpujące, musieliśmy bowiem pokonać ponad 4000 kamiennych schodów. Na miejscu oczywiście był czas na pamiątkowe zdjęcia, niestety, okazało się, że słynna szmaragdowa grota była zamknięta. Ruszyliśmy więc autobusem do miasteczka Maori, gdzie zaliczyliśmy tzw. ścieżkę cytrynową (sentiero dei limoni) - jest to starożytna droga, którą dawniej na grzbietach mułów znoszono zbiory owoców do portów. Po przejściu trzykilometrowej trasy część z nas, ta bardziej zmęczona, wróciła do Amalfi, a pozostali zdecydowali się na wspinaczkę do miasteczka Ravello, gdzie znajduje się przepiękna Villa Rufolo. To zabytkowa XIII-wieczna rezydencja z pięknymi ogrodami. To tu Richard Wagner znalazł motywy do swojej opery „Parsifal”.
*****
Drugi dzień to dalsza część przygody z Wybrzeżem Amalfi, tym razem pod hasłem „Ścieżka Bogów i czar Positano”. Cała ścieżka ma ponad 6 km długości, rozpoczyna się w Bomerano, a kończy w Nocelle (małe urocze miasteczko u podnóża gór).

Po drodze zatrzymujemy się w małym przydrożnym barze, racząc się sokiem wyciskanym ze świeżych cytryn i pomarańczy.

Około godziny 12.30 docieramy w końcu do Nocelle, gdzie postanawiamy odpocząć na małym placyku z pięknym tarasem widokowym. Musimy przecież coś zjeść i wypić, nabierając sił na zejście w dół - przed nami blisko 2000 schodów do pokonania. Po wyczerpującym marszu docieramy do malowniczego Positano. Zatrzymujemy się przy kościele Chiesa di Santa Maria Assunta - jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych symboli Positano, w środku znajduje się cenna bizantyjska ikona Czarnej Madonny z XIII wieku.
*****
Kolejny dzień to wyspa Capri, której już sama nazwa brzmi jak obietnica piękna, luksusu i... przygody. Dopłynęliśmy na nią promem, a potem kolejka zawiozła nas na plac Piazza Umberto I – centrum miasteczka Capri. Mieliśmy zarezerwowany godzinny rejs wokół wyspy. Był to cudownie spędzony czas przy słonecznej pogodzie i lekkim wiaterku. Zobaczyć cała wyspę z morza - niezapomniane wrażenia.
Po rejsie ruszyliśmy w stronę Villa Jovis i Villa Lysis. Villa Jovis to jedna z dwunastu willi cesarza Tyberiusza zbudowanych na Capri. Natomiast Villa Lysis została zbudowana przez przemysłowca i poetę Jacques'a d'Adelswärd-Fersena w 1905 roku. Niestety, oba budynki z powodu remontów nie były dostępne do zwiedzania.
Lekko zmęczeni udaliśmy się zatem do Arco Naturale oraz Grotta di Matermania. Arco Naturale to łuk skalny, który - jak stwierdzili badacze - w rzeczywistości jest pozostałością po zawalonej grocie, która w przeszłości wznosiła się na wysokości ok. 18 metrów nad ziemią. Natomiast Grotta di Matermania to duża naturalna jaskinia, która ma ok. 27 m długości, 18 m szerokości i 18 m wysokości. Potem doszliśmy do tarasu widokowego Belvedere Tragara, z którego można podziwiać zapierające dech w piersiach widoki.

Kolejnym etapem naszej wycieczki były Ogrody Augusta, które początkowo nosiły nazwę Ogrody Kruppa, od nazwiska założyciela - niemieckiego przemysłowca Friedricha Alfreda Kruppa.

Obecna nazwa funkcjonuje dopiero od 1918 roku. Niemiec ufundował też Via Kruppa - brukowaną ścieżkę łączącą Ogrody Augusta z Marina Piccola. Niestety, jest bardzo często zamknięta z powodu opadających skał, o czym sami też się przekonaliśmy.
Opuszczamy tę przepiękną wyspę z lekkim niedosytem, gdyż nie udało nam się wszystkiego, co mieliśmy zaplanowane, odwiedzić.
*****
W środę opuściliśmy Castellammare di Stabia, wyruszając do Neapolu, gdzie była nasz druga baza noclegowa. Szybkie zakwaterowanie i odświeżenie w apartamencie, po czym ruszyliśmy na turniej tenisowy mężczyzn z serii ATP Challenger Tour 125. Kolo południa byliśmy już na kortach. Po zakupie biletów poszliśmy na kort centralny, gdzie odbywał się mecz 1/8 finału Dalibor Svrcina (Czech, 154. miejsce w rankingu ATP) i Chun Hsin Tseng (Tajwańczyk, 101. w ATP). Pojedynek stał na dobrym poziomie, ale ostatecznie niespodziewanie triumfował 6:3, 7:5 Dalibor.
Potem na na kort wyszli Włoch Federico Arnaboldi (213) i Rumun Filip Jianu (241). Ten mecz został przerwany z powodu deszczu, ale ostatecznie górą był przedstawiciel gospodarzy, wygrywając 2:6 6:1 6:4. W ćwierćfinale czekał na niego już inny Czech - Vit Kopriva (106), który - jak się później okazało - został zwycięzcą zawodów, pokonując Włocha Luciano Darderi (57), głównego faworyta turnieju.
Poza tym udało się nam obejrzeć mecz deblowy, w którym Belgowie Raphael Collignon i Gauthier Onclin pokonali 2:1 parę hindusko-włoską Sumit Nagal i Andrea Pellegrino.
Przed opuszczeniem kortów zrobiliśmy kilka wspólnych zdjęć z tradycyjnym banerem. Był to dzień mniej intensywny od poprzednich, ale równie ciekawy, bo pełen wrażeń tenisowych.
*****
Kolejny dzień był już zdecydowanie bardziej wymagający. Zaczęliśmy od wydania 27 euro na Artecard - jest to 3-dniowa karta miejska na bezpłatną komunikację miejską i 3 darmowe wejścia do atrakcji turystycznych. Potem z lekkim opóźnieniem ruszyliśmy do Muzeum di Capodimonte. Jest to pałac z 1754 roku, w którym obecnie jest muzeum. W 150 pomieszczeniach zgromadzono obrazy, rzeźby, brązy, rysunki i grafiki, gobeliny i zbroje. Znajdują się tu między innymi prace Tycjana, Botticellego, a także niezwykłe dzieła pochodzące z neapolitańskich i południowych kościołów, które tworzą Galerię Neapolitańską, z dziełami Simone Martiniego, Caravaggia, oraz sekcja sztuki współczesnej (Andy Warhol).
Następnie udaliśmy się do pobliskich Katakumb San Gennaro.

Dalej w planie było Muzeum Archeologiczne, które we Włoszech szczyci się najbogatszym i najcenniejszym zbiorem dzieł sztuki i zabytków archeologicznych.

Kolejne punkty na trasie naszej wycieczki to Zamek Sant’Elmo, Galleria Principe di Napoli, Port Alba (jedna z najstarszych bram Neapolu) oraz Piazza Dante, czyli plac Dantego.
Niestety, z powodu późnej już godziny zamek Sant’Elmo był już zamknięty dla odwiedzających.To gigantyczna forteca, której budowę rozpoczęto w latach 1329-43.
Nie do końca usatysfakcjonowani, postanowiliśmy wrócić do domu metrem, którego stacje to małe dzieła sztuki. Po raz kolejny los nam nie sprzyjał, bowiem nie zobaczyliśmy najpiękniejszej stacji Toledo, bo z powodu pękniętej szyny metro zostało zamknięte.
*****
Na piątek w planie był Wezuwiusz, starożytne miasto Herkulanum oraz Neapol. Wjazd na wulkan zaklepaliśmy w lokalnym biurze turystycznym (25 euro od osoby), a potem czekała nas jeszcze krótka wspinaczka na szczyt. Jego wysokość wynosi 1281 m n.p.m, głębokość krateru – 230 m, a średnica – 550-650 m. Dzisiejszy stożek znajduje się w kalderze utworzonej podczas wybuchu z 79 roku, który zniszczył miasta Pompeje, Herkulanum i Stabia. Ostatni duży wybuch został odnotowany 13 marca 1944 roku i od tego czasu Wezuwiusz nie daje oznak aktywności.
Następnie udaliśmy się do Parku Archeologicznego Herkulanum, w którym można było zobaczyć ruiny miasta zniszczonego podczas wybuchu wulkanu. Budynki są tak dobrze zachowane (o wiele lepiej niż w bardziej znanych Pompejach), że można spacerować po ulicach tak, jak robili to kiedyś jego mieszkańcy. Obejście całego kompleksu zajęło nam ponad dwie godziny, po czym wyruszyliśmy z powrotem do Neapolu, na dalszą część zwiedzania miasta. Szybki posiłek w pizzerii koło dworca kolejowego i ruszyliśmy na zwiedzanie Pałacu Królewskiego. Po drodze minęliśmy majestatyczny średniowieczny Zamek Nuovo (Castel Nuovo), ale z braku czasu nie weszliśmy do środka. Odwiedziliśmy natomiast znaną galerię Umberto I oraz udało się podziwiać z zewnątrz położony po przeciwnej stronie ulicy budynek opery San Carlo Theatre.

Galeria Umberto I wraz z historycznym centrum znalazła się na liście światowego dziedzictwa UNESCO.

Galerię budowano w latach 1887-91, a jej projektant inspirował się Galerią Vittorio Emanuele II w Mediolanie. Podłogi ozdobione są imponującymi mozaikami, przedstawiają m.in. znaki zodiaku, na których obowiązkowo trzeba stanąć zgodnie z własnymi urodzinami, co podobno skutkuje nieustannym szczęściem do końca życia. Po krótkiej wizycie w tym urokliwym miejscu udaliśmy się na Piazza del Plebiscito, jeden z największych placów w Neapolu, który jest symbolem kulturalnego i historycznego dziedzictwa miasta. Wstąpiliśmy tam do Bazyliki San Francesco di Paola z XIX w., która jest wzorowana na rzymskim Panteonie. Po obu jej stronach ciągną się półkoliste kolumnady przypominające te na placu św. Piotra w Watykanie. Następnie udaliśmy się do Zamku Królewskiego - to jedna z czterech (obok Caserty, Capodimonte i Portici) rezydencji królewskich dynastii Burbonów panujących w XVIII i XIX wieku w Królestwie Neapolu i Królestwie Sycylii. Obecnie w pałacu znajduje się muzeum, kilka urzędów miejskich, Biblioteka Narodowa oraz Teatr Świętego Karola (największy i najstarszy we Włoszech teatr operowy).
*****
Sobota była przedostatnim dniem pobytu we Włoszech. Tym razem udaliśmy się do królewskiego letniego pałacu w Casercie położonego ok. 30 km na północ od Neapolu. To taki Wersal, tylko trochę... większy. Szkoda tylko, że tym razem pogoda nas nie rozpieszczała, bo wciąż padał deszcz.
Caserta to największa z czterech byłych rezydencji królewskich. W 1996 pałac wraz z parkiem, akweduktem Vanvitelliego i zespołem San Leucio został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Jego powierzchnia wynosi 47 tys. m2, ma aż pięć poziomów, 1200 pokoi, cztery dziedzińce i 34 klatek schodowych. Otaczający go
przepiękny park i Angielski Ogród zajmują ponad 120 hektarów terenu. Po dojściu pod pałac, staliśmy jakieś 10 minut po zakup biletów na wstęp do środka. Deszcz ciągle padał, a prognozy były coraz gorsze, więc najpierw postanowiliśmy zwiedzić Teatro di Corte - mały klimatyczny Teatr Dworski. Podobno Tom Cruise, który nakręcił tu kilka scen do filmu „Mission Impossible 3”, przekazał na jego renowację 60 000 euro. Kręcono tu także zdjęcia do takich filmów jak „Gwiezdne Wojny” czy „Anioły i Demony”. Następnie udaliśmy się pieszo (pięć kilometrów w deszczu ) na zwiedzanie Ogrodów Królewskich. Dzieli się je na dwie części; ogród w stylu angielskim i ogród w stylu włoskim. Niestety, zaczęło padać coraz mocniej, więc głównie skupiliśmy się na ogrodzie angielskim.

Cali przemoknięci wróciliśmy pieszo do pałacu, ale znów mieliśmy pecha, bo trwa gruntowna renowacja obiektu, więc spora część komnat została wyłączona ze zwiedzania.

Deszcz wciąż padał, a my po tej „uczcie kulturalnej” wróciliśmy podmiejskim pociągiem do Neapolu. Czasu mieliśmy już niewiele, więc odwiedziliśmy jedynie kilka miejsc, w tym Piazza Cavour, mały uroczy placyk z ujmującą fontanną i ślicznym parkiem, oraz kościół Matki Bożej z Lourdes i św. Józefa, w którym znajduje się grób księdza Dolindo Ruotolo. Ksiądz Dolindo był mistykiem, pisarzem, kaznodzieją, przewodnikiem duchowym i kompozytorem. W swoim testamencie napisał: "Kiedy przyjdziesz do mojego grobu, zapukaj. Nawet zza grobu odpowiem ci „Zaufaj Bogu". Dlatego niech nikt się nie dziwi, widząc klęczących ludzi i pukających w grób kapłana, autora modlitwy "Jezu, Ty się tym zajmij!". Następnie udaliśmy się na posiłek do azjatyckiej knajpki, po czym w pełni usatysfakcjonowani wróciliśmy do mieszkania. Szybka kąpiel, pakowanie walizek i trochę rozmów na temat całej wycieczki, i do łóżka, bo wcześnie rano trzeba być gotowym do odlotu.
Następnego dnia przed południem wylądowaliśmy w Gdańsku, odebraliśmy samochód i wyruszyliśmy do Szczytna. Po drodze postanowiliśmy zajechać jeszcze na niedawno wybudowany przekop Mierzei Wiślanej. Jeszcze tylko obiad w nadmorskiej knajpce i mały spacer, w efekcie w Szczytnie zameldowaliśmy się po godzinie 18.
I tak kolejna nasza tenisowa wycieczka dobiegła końca, tym razem była bardzo wyczerpująca fizycznie, chociaż udało się nam zrealizować tylko jakieś 70 procent planu. Mimo wszystko jesteśmy bardzo zadowoleni z tego wyjazdu i już myślimy o następnych. A plany na przyszłe miesiące są dość ambitne, bo szykujemy się na turnieje w Stuttgarcie, Toronto i Montrealu oraz prawdopodobnie w Turynie (ATP Finals).
MARIUSZ RADZISZEWSKI



Subskrybuj "Gazetę Olsztyńską" na Google News
Tagi:
MARIUSZ RADZISZEWSKI tenis Neapol Capri
red.
więcej od tego autora

PODZIEL SIĘ

Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zaloguj się lub wejdź przez FB

GazetaOlsztyńska.pl
  • Koronawirus
  • Wiadomości
  • Sport
  • Olsztyn
  • Plebiscyty
  • Ogłoszenia
  • Nieruchomości
  • Motoryzacja
  • Drobne
  • Praca
  • Patronaty
  • Reklama
  • Pracuj u nas
  • Kontakt
GRUPA WM Sp. z o.o.
ul. Tracka 5, 10-364 Olsztyn
tel. 89 539 77 00
tel: (0-89) 539-76-55
e-mail: internet@gazetaolsztynska.pl

Bądź na bieżąco!

Najświeższe informacje przygotowane przez Redakcję zawsze na Twojej skrzynce e-mail. Zapisz się dzisiaj.

  • Polityka Prywatności
  • Regulaminy
  • Kontakt
2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B

Galindia Sp. z o.o. realizuje projekt dofinansowany z Funduszy Europejskich w ramach działania 1.5 Dotacje na kapitał obrotowy Programu Operacyjnego Polska Wschodnia 2014-2020.
Galindia Spółka z o.o. uzyskała Subwencję Finansową - podmiotem udzielającym wsparcie był PFR.

Unia Europejska

VISA MASTER CARD