Wielki piłkarz, marny prezes
2025-04-12 12:00:00(ost. akt: 2025-04-11 13:52:34)
PIŁKA NOŻNA\\\ Grzegorz Lato, jeden z najwybitniejszych polskich zawodników, we wtorek skończył 75 lat. - Zdrowie jest... słuszne jak na ten wiek. We wrześniu miałem operację kolana, ale już mogę normalnie chodzić - mówi król strzelców MŚ 1974.
Czego można mi życzyć? Tylko zdrowia! A wie pan, dlaczego? Bo jak jest zdrowie, oczywiście raz lepsze, raz gorsze, to zawsze damy sobie radę. A bez zdrowia to wiadomo, jak jest... - przyznał 100-krotny reprezentant Polski i zdobywca 45 goli w narodowych barwach, później trener, senator RP i w latach 2008-12 prezes PZPN.
Na szczęście, jak dodał, w jego przypadku nie można narzekać. - Jak się czuję? Przyznam szczerze, że zdrowie jest słuszne według wieku. Tak jak u 75-latka. Solidnie, elegancko. Cieszmy się z każdego dnia i... aby do przodu.
W ostatnich miesiącach były wybitny piłkarz musiał jednak znacznie ograniczyć aktywność fizyczną. - We wrześniu ubiegłego roku miałem operację kolana. Pozostały jeszcze drobne dolegliwości z tym związane, ale z dnia na dzień jest coraz lepiej. Powiedziano mi, że do roku nerwy mają się połączyć i wszystko wróci do dawnego stanu - przyznał. - Mam oczywiście swój program rehabilitacji, już drugiego dnia po operacji mnie „męczyli”. I potem ciężka praca przez sześć tygodni. Powiem szczerze, trochę przeszedłem od czasu, gdy mi szwy wyciągnięto. Od poniedziałku do piątku, przerwa tylko w sobotę i niedzielę. Ale już mogę normalnie chodzić, bez żadnego problemu - dodał.
Dzięki czemu mógł spokojnie świętować swoje ważne urodziny, bowiem różnie z tym w przeszłości bywało. - Miałem trochę pecha, zwłaszcza do okrągłych urodzin. W 2010 roku moja sześćdziesiątka wypadała w czwartek, a w sobotę wieczorem żona chciała zrobić przyjęcie dla bliskich i znajomych. Wiadomo jednak, co się wydarzyło w Smoleńsku w sobotę rano, czyli 10 kwietnia. Tragedia... Zginęło tylu wspaniałych ludzi. No i odwołaliśmy urodziny - wspominał Lato. Z kolei w 2020 roku nie mógł obchodzić uroczyście 70. urodzin z powodu pandemii koronawirusa.
Lato oczywiście w dalszym ciągu uważnie śledzi polski futbol. I martwi się losem Stali Mielec, której jest wychowankiem. Siedem kolejek przed końcem sezonu ekstraklasy drużyna znajduje się w strefie spadkowej z dwupunktową stratą do bezpiecznego miejsca.
Na szczęście, jak dodał, w jego przypadku nie można narzekać. - Jak się czuję? Przyznam szczerze, że zdrowie jest słuszne według wieku. Tak jak u 75-latka. Solidnie, elegancko. Cieszmy się z każdego dnia i... aby do przodu.
W ostatnich miesiącach były wybitny piłkarz musiał jednak znacznie ograniczyć aktywność fizyczną. - We wrześniu ubiegłego roku miałem operację kolana. Pozostały jeszcze drobne dolegliwości z tym związane, ale z dnia na dzień jest coraz lepiej. Powiedziano mi, że do roku nerwy mają się połączyć i wszystko wróci do dawnego stanu - przyznał. - Mam oczywiście swój program rehabilitacji, już drugiego dnia po operacji mnie „męczyli”. I potem ciężka praca przez sześć tygodni. Powiem szczerze, trochę przeszedłem od czasu, gdy mi szwy wyciągnięto. Od poniedziałku do piątku, przerwa tylko w sobotę i niedzielę. Ale już mogę normalnie chodzić, bez żadnego problemu - dodał.
Dzięki czemu mógł spokojnie świętować swoje ważne urodziny, bowiem różnie z tym w przeszłości bywało. - Miałem trochę pecha, zwłaszcza do okrągłych urodzin. W 2010 roku moja sześćdziesiątka wypadała w czwartek, a w sobotę wieczorem żona chciała zrobić przyjęcie dla bliskich i znajomych. Wiadomo jednak, co się wydarzyło w Smoleńsku w sobotę rano, czyli 10 kwietnia. Tragedia... Zginęło tylu wspaniałych ludzi. No i odwołaliśmy urodziny - wspominał Lato. Z kolei w 2020 roku nie mógł obchodzić uroczyście 70. urodzin z powodu pandemii koronawirusa.
Lato oczywiście w dalszym ciągu uważnie śledzi polski futbol. I martwi się losem Stali Mielec, której jest wychowankiem. Siedem kolejek przed końcem sezonu ekstraklasy drużyna znajduje się w strefie spadkowej z dwupunktową stratą do bezpiecznego miejsca.
14. Zagłębie 26 22:40
15. Puszcza 26 26:39
------------------------------
16. Stal 24 28:43
17. Lechia 24 27:46
18. Śląsk 22 29:41
15. Puszcza 26 26:39
------------------------------
16. Stal 24 28:43
17. Lechia 24 27:46
18. Śląsk 22 29:41
- Nie ukrywam, że niepokoję się o Stal. Ale skoro sprzedaje się najlepszego bramkarza i napastnika... (Mateusza Kochalskiego i Ilję Szkurina - PAP). To nie jest budowa drużyny. Powinno się zostawiać najsilniejsze jednostki w klubie, a wymieniać najsłabsze. Ciężko będzie się Stali utrzymać, na dodatek ma wymagający kalendarz. Martwię się. A proszę zobaczyć, co robi ostatnio Śląsk Wrocław. Lechia Gdańsk też się nie poddaje. Łatwo spaść z ekstraklasy, ale wrócić - znacznie trudniej. Przykładem Wisła Kraków, która już trzeci sezon męczy się w I lidze. To nie jest taka prosta sprawa - podkreślił.
Urodzony 8 kwietnia 1950 roku w Malborku Lato jest dwukrotnym medalistą mistrzostw świata (trzecie miejsce w 1974 i 1982 roku), mistrzem olimpijskim z 1972 i wicemistrzem olimpijskim z 1976 roku, królem strzelców MŚ 1974.
Urodzony 8 kwietnia 1950 roku w Malborku Lato jest dwukrotnym medalistą mistrzostw świata (trzecie miejsce w 1974 i 1982 roku), mistrzem olimpijskim z 1972 i wicemistrzem olimpijskim z 1976 roku, królem strzelców MŚ 1974.
Kilka lat temu, wspominając mundial w RFN, mówił: - Nigdy nie zapomnę pierwszego meczu w grupie, wygranego 3:2 z Argentyną. Nikt w nas nie wierzył. Przecież rywale byli potęgą, podobnie jak Włosi, wówczas wicemistrzowie świata. My i Haiti mieliśmy być chłopcami do bicia. Tymczasem mecz z Argentyną pokazał, że wcześniejsze eliminacje i spotkania z Anglikami, których u siebie pokonaliśmy 2:0, nie były przypadkiem.
Ostatecznie biało-czerwoni pod wodzą trenera Kazimierza Górskiego zajęli trzecie miejsce w turnieju, a Lato z dorobkiem siedmiu goli został królem strzelców.
- Szkoda meczu z RFN, przegranego 0:1, decydującego o awansie do finału. To spotkanie w ogóle nie powinno się odbyć, bo to było waterpolo, a nie futbol. Piłka stawała w wodzie jak rzucona cegłówka, chwilami nie dało się jej kopnąć. Bardzo żałuję, że nasi działacze zgodzili się na grę w takich warunkach - przyznał. - No i potem zostało nam spotkanie o trzecie miejsce z Brazylią. To był bardzo ważny mecz, bo stanęliśmy przed szansą wywalczenia pierwszego w historii medalu mistrzostw świata dla Polski - dodał Lato, którego gol zapewnił biało-czerwonym zwycięstwo 1:0.
Osiem lat później drużyna z dynamicznym skrzydłowym w składzie, ale już prowadzona przez Antoniego Piechniczka, również zajęła trzecie miejsce w MŚ.
Ostatecznie biało-czerwoni pod wodzą trenera Kazimierza Górskiego zajęli trzecie miejsce w turnieju, a Lato z dorobkiem siedmiu goli został królem strzelców.
- Szkoda meczu z RFN, przegranego 0:1, decydującego o awansie do finału. To spotkanie w ogóle nie powinno się odbyć, bo to było waterpolo, a nie futbol. Piłka stawała w wodzie jak rzucona cegłówka, chwilami nie dało się jej kopnąć. Bardzo żałuję, że nasi działacze zgodzili się na grę w takich warunkach - przyznał. - No i potem zostało nam spotkanie o trzecie miejsce z Brazylią. To był bardzo ważny mecz, bo stanęliśmy przed szansą wywalczenia pierwszego w historii medalu mistrzostw świata dla Polski - dodał Lato, którego gol zapewnił biało-czerwonym zwycięstwo 1:0.
Osiem lat później drużyna z dynamicznym skrzydłowym w składzie, ale już prowadzona przez Antoniego Piechniczka, również zajęła trzecie miejsce w MŚ.
Mundialu w Hiszpanii, jak zapewnił, wcale nie stawia niżej niż tego w RFN. - Ja nie dzielę medali z 1974 i 1982. One są dla mnie tak samo ważne. Medal to medal. Wiadomo jaka była sytuacja przed turniejem w Hiszpanii, w Polsce był stan wojenny. Nie graliśmy towarzyskich meczów, jedynie z zespołami klubowymi. Nasza dyspozycja była niewiadomą, na dodatek na początku mundialu kontuzji doznali Andrzej Iwan i Jan Jałocha - przypomniał. - Te pechowe sytuacje nie załamały jednak zespołu. Za Iwana został przesunięty do przodu Zbigniew Boniek, a Jałochę zmienił Marek Dziuba, z którym świetnie mi się współpracowało. Robiliśmy dobrą robotę na prawej stronie.
W sukcesie z 1982 roku Lato też miał swój duży udział. Zdobył bramkę w wygranym 5:1 meczu z Peru, a w spotkaniu drugiej fazy grupowej (wówczas obowiązywał inny system turnieju) zaliczył – jak przypomniał – dwie asysty z Belgią (3:0). Trzy gole strzelił wówczas Boniek.
W Polsce jego jedynym klubem była Stal, z którą zdobył mistrzostwo kraju w 1973 i 1976 roku, był również dwukrotnie królem strzelców ekstraklasy (1973, 1975).
Po wyjeździe z kraju grał w belgijskim Lokeren (1980-82), a kolejne dwa lata w meksykańskim Atlante FC. Karierę zakończył w 1984 roku, a później - już tylko amatorsko - grał w Kanadzie w polonijnym klubie Polonia Hamilton.
Jako piłkarz znany był z końskiej kondycji i szybkości, w młodości 100 metrów biegał podobno poniżej 11 sekund! Nie był technicznym wirtuozem, ale nadrabiał to szybkością, w efekcie często obrońcy widzieli jedynie jego plecy. Gdy trener Kazimierz Górski zobaczył go po raz pierwszy miał powiedzieć: „Trochę wiatrak, ale mnie się wydaje, że coś z niego będzie”.
W sukcesie z 1982 roku Lato też miał swój duży udział. Zdobył bramkę w wygranym 5:1 meczu z Peru, a w spotkaniu drugiej fazy grupowej (wówczas obowiązywał inny system turnieju) zaliczył – jak przypomniał – dwie asysty z Belgią (3:0). Trzy gole strzelił wówczas Boniek.
W Polsce jego jedynym klubem była Stal, z którą zdobył mistrzostwo kraju w 1973 i 1976 roku, był również dwukrotnie królem strzelców ekstraklasy (1973, 1975).
Po wyjeździe z kraju grał w belgijskim Lokeren (1980-82), a kolejne dwa lata w meksykańskim Atlante FC. Karierę zakończył w 1984 roku, a później - już tylko amatorsko - grał w Kanadzie w polonijnym klubie Polonia Hamilton.
Jako piłkarz znany był z końskiej kondycji i szybkości, w młodości 100 metrów biegał podobno poniżej 11 sekund! Nie był technicznym wirtuozem, ale nadrabiał to szybkością, w efekcie często obrońcy widzieli jedynie jego plecy. Gdy trener Kazimierz Górski zobaczył go po raz pierwszy miał powiedzieć: „Trochę wiatrak, ale mnie się wydaje, że coś z niego będzie”.
Po zakończeniu kariery piłkarskiej rozpoczął działalność trenerską: North York Rockets z Kanady (1988-90), Stal Mielec (1991-93), Olimpia Poznań (1993-95), Amica Wronki (1995-96), Stal Mielec (1996-97), AO Kawala z Grecji (1997) oraz Widzew Łódź (1999).
W latach 2001-05 był senatorem Sojuszu Lewicy Demokratycznej, natomiast w 2008 roku rozpoczął czteroletnią kadencję prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. Można powiedzieć, niestety, bo jako prezes nie zapisał się złotymi zgłoskami w historii polskiego futbolu. Lato był książkowym przykładem tego, że nie każdy piłkarz, nawet wybitny, po zakończeniu kariery będzie równie dobrym działaczem. To za jego kadencji na polskich stadionach pojawiły się wulgarne przyśpiewki kibiców o tym, co trzeba zrobić z PZPN-em. Jeśli ktoś nie wie, o co chodzi, to wyjaśnimy, że po latach to samo zaproponowano zrobić z PiS-em.
W efekcie w 2012 roku Grzegorz Lato nie ubiegał się o reelekcję. I była to jedna z najlepszych decyzji, jeśli nie najlepsza, jaką podjął jako prezes PZPN.
W latach 2001-05 był senatorem Sojuszu Lewicy Demokratycznej, natomiast w 2008 roku rozpoczął czteroletnią kadencję prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. Można powiedzieć, niestety, bo jako prezes nie zapisał się złotymi zgłoskami w historii polskiego futbolu. Lato był książkowym przykładem tego, że nie każdy piłkarz, nawet wybitny, po zakończeniu kariery będzie równie dobrym działaczem. To za jego kadencji na polskich stadionach pojawiły się wulgarne przyśpiewki kibiców o tym, co trzeba zrobić z PZPN-em. Jeśli ktoś nie wie, o co chodzi, to wyjaśnimy, że po latach to samo zaproponowano zrobić z PiS-em.
W efekcie w 2012 roku Grzegorz Lato nie ubiegał się o reelekcję. I była to jedna z najlepszych decyzji, jeśli nie najlepsza, jaką podjął jako prezes PZPN.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez