Ancelotti: szanse są małe
2025-04-09 09:32:30(ost. akt: 2025-04-09 09:33:35)
Trener piłkarzy Realu Madryt Carlo Ancelotti przyznał po wtorkowej porażce z Arsenalem 0:3 w Londynie, że szanse awansu jego podopiecznych do półfinału Ligi Mistrzów są małe. "Ale trzeba próbować i na pewno to właśnie zrobimy" - zapewnił Włoch.
Szkoleniowiec broniących trofeum "Królewskich" nie spodziewał się porażki w takim rozmiarze. Ocenił, że tego dnia madrytczycy nie zagrali na swoim najwyższym poziomie.
"To trudna do przełknięcia porażka, której, oczywiście, się nie spodziewaliśmy. W pierwszej połowie drużyna była uporządkowana, ale po dwóch bramkach z rzutów wolnych zespół podupadł i mentalnie, i fizycznie. Zwykle potrafi dobrze zareagować, ale tym razem ostatnie pół godziny było po prostu złe" - nie ukrywał Ancelotti na konferencji prasowej.
Real trzykrotnie w historii odrabiał co najmniej trzybramkową stratę. Ostatnio udało mu się to w 1986 roku, gdy w Pucharze UEFA przegrał na wyjeździe z Borussią Moenchengladbach 1:5, ale w rewanżu zwyciężył 4:0.
"Zobaczymy, czy nam się uda. Ten wynik wszystko komplikuje, ale niektóre rzeczy zrobiliśmy, jak należy. W pierwszej połowie ciężko pracowaliśmy i fizycznie prezentowaliśmy wysoki poziom. Co prawda, jak ktoś obejrzał dzisiejsze spotkanie, to może sądzić, że już nie ma żadnych szans, ale w piłce nożnej wszystko zmienia się bardzo szybko" - dodał Ancelotti.
Bohaterem gospodarzy w Londynie był Declan Rice, który popisał się dwoma precyzyjnymi uderzeniami z rzutów wolnych (58. i 70. minuta). Szczególnie efektowne było to drugie, kiedy 26-letni pomocnik posłał piłkę w sam narożnik bramki strzeżonej przez Belga Thibaut Courtois. Na 3:0 prowadzenie Arsenalu podwyższył Hiszpan Mikel Merino (75.).
Rice strzelił pierwsze dwa gole z rzutów wolnych w dorosłej karierze.
"Wiedziałem, że mam takie możliwości, ale ciągle trafiałem w mur albo ponad poprzeczką. Tym razem moją pierwszą myślą było dośrodkowanie, ale potem zobaczyłem, gdzie stoi mur i jak ustawiony jest bramkarz, i pomyślałem: +Spróbuj+" - relacjonował.
Z postawy podopiecznego dumny był hiszpański trener Mikel Arteta.
"Nigdy wcześniej nie trafił bezpośrednio z rzutu wolnego, więc jakie były na to szanse? Kryje się za tym wiele treningów. Przez trzy i pół roku nie udało nam się zdobyć bramki bezpośrednio z rzutu wolnego, a teraz dwie w niewiele ponad 10 minut... W tych rozgrywkach umiejętności indywidualne odgrywają wielką rolę" - ocenił.
Dodał, że występ jego drużyny i tak korzystny wynik to "krok naprzód".
"W takich meczach tworzy się historię. Kibice byli bardzo aktywni przez większość meczu. Trzeba cieszyć się tą wygraną, ale to dopiero połowa dwumeczu. Żeby awansować, być może w Madrycie będziemy musieli zagrać jeszcze lepiej. Przed nami jeszcze daleka droga" - dodał Arteta.
Jego zdanie podziela też były piłkarz "Kanonierów" Cesc Fabregas, który komentował wtorkowe spotkanie w serwisie Amazon Prime.
"Chciałbym móc powiedzieć, że kwestia awansu już się rozstrzygnęła. Po pierwszym golu powiedziałem, że potrzebują drugiego, po drugim - że trzeciego, ale... Real Madryt to Real Madryt" - stwierdził lapidarnie.
Zwycięzcy tego dwumeczu trafią w półfinale na Aston Villę lub Paris Saint-Germain. Finał tej edycji LM zostanie rozegrany 31 maja w Monachium.(PAP)
mm/
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez