Hołowczyc do mety nie dojechał
2024-07-31 15:00:00(ost. akt: 2024-07-31 11:50:06)
SPORTY MOTOROWE\\\ Tradycyjnie pod koniec lipca odbył się Rajd Polskie Safari, kolejna runda Rajdowych Mistrzostw Polski Samochodów Terenowych. Sukcesu sprzed roku nie powtórzył Krzysztof Hołowczyc, a załoga Tokarczyk-Binięda zajęła 20. miejsce.
Baza rajdu, organizowanego przez Automobilklub Polski, tradycyjnie był Przasnysz. Załogi miały do przejechania siedem odcinków specjalnych o łącznej długości ponad 200 km. Kibice, którzy oglądali na żywo przebieg rywalizacji, nie mogli narzekać na nudę, bo wiele się działo: były niespodziewane zwroty akcji oraz walka do ostatnich metrów ostatniego odcinka specjalnego. Dość powiedzieć, że zwycięzcy rajdu po raz pierwszy objęli prowadzenie na… ostatnim odcinku specjalnym!
Był to m.in. efekt tego, że wielcy faworyci mieli kłopoty, niektórzy już podczas prologu, kiedy to nagła zmiana pogody (deszcz) pokrzyżowała ich plany, zmuszając do zmiany taktyki. Jedną z ofiar takiej zmiany była załoga Krzysztof Hołowczyc-Łukasz Kurzeja (BMW X3). Ubiegłoroczni zwycięzcy Rajdu Polskie Safari już na pierwszym odcinku specjalnym mieli drobne problemy techniczne, w efekcie stracili do liderów ponad minutę, zajmując 11. miejsce.
Był to m.in. efekt tego, że wielcy faworyci mieli kłopoty, niektórzy już podczas prologu, kiedy to nagła zmiana pogody (deszcz) pokrzyżowała ich plany, zmuszając do zmiany taktyki. Jedną z ofiar takiej zmiany była załoga Krzysztof Hołowczyc-Łukasz Kurzeja (BMW X3). Ubiegłoroczni zwycięzcy Rajdu Polskie Safari już na pierwszym odcinku specjalnym mieli drobne problemy techniczne, w efekcie stracili do liderów ponad minutę, zajmując 11. miejsce.
A był to dopiero początek niepowodzeń olsztyńskiego kierowcy, który po naprawieniu jednej usterki zaraz musiał się zmagać z następną. Efekt był taki, że następnego dnia podczas porannej pętli „Hołek” ostatecznie wycofał się z rajdu.
Jednym smutek, drugim radość, więc z końcowego zwycięstwa cieszyli się Maciej Giemza i Rafał Marton (Polarisie RZR Pro R), którzy na pierwsze miejsce awansowali dopiero na ostatnim odcinku specjalnym, po kłopotach prowadzących od pierwszego dnia rywalizacji Karola Lenkiewicza i Dominika Ragiel (Can-Am Maverick X3).
W tej sytuacji drugie miejsce w końcowej klasyfikacji zawodów zaliczanych także do cyklu Mistrzostw Europy w Rajdach Terenowych strefy Europy Centralnej (CEZ) zajęli Michał Małuszyński i Julita Małuszyńska (Mini John Cooper Works Rally), tracąc do zwycięzców blisko trzy minuty. Na najniższym stopniu podium stanęli Adam Kuś i Dmytro Tsyro (Grally OT3), tracąc osiem sekund do Giemzy i Martona. A Lenkiewicz i Ragiel, którzy tak długo prowadzili, ukończyli 43. Rajd Polskie Safari na czwartym miejscu.
Natomiast Mirosław Tokarczyk i jego bartoszycki pilot Adam Binięda (Can Am Maverick) zajęli 20. miejsce w generalce i 14. pozycję w klasie SSV.
Jednym smutek, drugim radość, więc z końcowego zwycięstwa cieszyli się Maciej Giemza i Rafał Marton (Polarisie RZR Pro R), którzy na pierwsze miejsce awansowali dopiero na ostatnim odcinku specjalnym, po kłopotach prowadzących od pierwszego dnia rywalizacji Karola Lenkiewicza i Dominika Ragiel (Can-Am Maverick X3).
W tej sytuacji drugie miejsce w końcowej klasyfikacji zawodów zaliczanych także do cyklu Mistrzostw Europy w Rajdach Terenowych strefy Europy Centralnej (CEZ) zajęli Michał Małuszyński i Julita Małuszyńska (Mini John Cooper Works Rally), tracąc do zwycięzców blisko trzy minuty. Na najniższym stopniu podium stanęli Adam Kuś i Dmytro Tsyro (Grally OT3), tracąc osiem sekund do Giemzy i Martona. A Lenkiewicz i Ragiel, którzy tak długo prowadzili, ukończyli 43. Rajd Polskie Safari na czwartym miejscu.
Natomiast Mirosław Tokarczyk i jego bartoszycki pilot Adam Binięda (Can Am Maverick) zajęli 20. miejsce w generalce i 14. pozycję w klasie SSV.
- Rajd Polskie Safari jest dość specyficzny, bo ma zupełnie inną charakterystykę niż pozostałe rundy mistrzostw rozgrywane w Polsce - wyjaśnia Adam Binięda.
- Mamy większą liczbę odcinków specjalnych, w tym roku było ich siedem, ale za to o mniejszej długości. Powiedziałbym nawet, że jest to rajd sprinterski, bo tutaj nie ma miejsca na błąd. Po prostu na 30 oesowych kilometrach ciężko jest odrobić straty. Same odcinki specjalne miejscami również przypominają bardziej szutrowe oesy znane z rajdów płaskich niż odcinki terenowe. Pierwszego dnia przejechaliśmy 27-kilometrowy prolog, który potraktowaliśmy jako dobrą rozgrzewkę przed drugim pełnym jazdy dniem, kiedy to od początku próbowaliśmy zwiększać swoje tempo i stopniowo przyspieszać. No i całkiem fajnie to wychodziło, odcinki dla aut SSV nie stanowiły problemu, a my czerpaliśmy dużo radości z jazdy. Niestety, kiedy kończyliśmy ostatni odcinek pierwszej pętli, wtedy urwał się pasek w silniku, wiec musieliśmy się zatrzymać, by naprawić auto. Wymiana paska to jedno, ale pojawił się również problem z ponownym uruchomieniem auta. Ostatecznie udało się naprawić nasz pojazd i dojechać do mety, ale straciliśmy aż 16 minut, przez co w klasyfikacji generalnej spadliśmy o 15 miejsc! Na drugiej pętli próbowaliśmy odrabiać straty, na odcinkach co chwila dochodziliśmy do kolejnych załóg, wyprzedzając je, co nie było łatwym zadaniem na oesie, i ostatecznie awansowaliśmy o parę pozycji. Mimo tych przygód jesteśmy zadowoleni z tempa, zwłaszcza tego prezentowanego podczas drugiego dnia na drugiej pętli, oraz z osiągnięcia mety, bo to nie jest łatwe w rajdach Cross Country. Teraz przed nami, już za miesiąc, Baja Poland, czyli najważniejszy rajd terenowy w sezonie, który będzie też rundą Pucharu Świata - kończy rajdowy pilot z Bartoszyc.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez![FB](/i/icons/fb.png)