"Jaga" czy Śląsk? Oto jest pytanie

2024-05-25 12:00:00(ost. akt: 2024-05-24 09:40:21)
Trener Jagiellonii Adrian Siemieniec

Trener Jagiellonii Adrian Siemieniec

Autor zdjęcia: PAP/Artur Reszko

PIŁKA NOŻNA\\\ W trakcie sezonu mistrzowskie aspiracje zgłaszały Lech, Legia, Pogoń i Raków, ale ostatecznie sprawa tytułu rozstrzygnie się między Jagiellonią i Śląskiem. Dla zespołu z Białegostoku byłoby to pierwsze mistrzostwo Polski w historii.
Po 33 kolejkach białostocko-wrocławski duet ma po 60 punktów, ale w zdecydowanie lepszej sytuacji jest Jagiellonia, bo na zakończenie rozgrywek podejmie Wartę, natomiast Śląsk o zwycięstwo musi powalczyć w Częstochowie. Poza tym obecny lider ma lepszy bilans bezpośrednich spotkać - co prawda we Wrocławiu Śląsk wygrał 2:1, ale w rewanżu w Białystoku ekipa trenera Adriana Siemieńca zwyciężyła 3:1.
Ten bonus sprawia, że przy równej liczbie punktów na koniec sezonu to Jagiellonia będzie wyżej w tabeli. W tej sytuacji w kończącej zmagania serii spotkań ekipa trenera Jacka Magiery musi uzyskać lepszy wynik niż "Jaga". A nie będzie o to łatwo, bo Jagiellonia jest najlepiej punktującą drużyną ligi na własnym stadionie, natomiast Raków, rywal Śląska, jest w tej klasyfikacji na drugim miejscu! Biletów na spotkanie w Białymstoku nie ma już od tygodni, więc na trybunach zasiądzie 20 tys. kibiców.

Pikanterii rywalizacji Jagiellonii z Wartą dodają osoby szkoleniowców, bo Siemieniec i prowadzący gości Dawid Szulczek to przyjaciele, a ich zażyłość jest na tyle duża, że opiekun Jagiellonii był świadkiem na ślubie trenera poznaniaków.

- Przyjaźnimy się z trenerem Warty, rozmawiamy też regularnie. Fakt jest jednak taki, że obaj jesteśmy profesjonalistami i musimy rozegrać mecz. Dla mnie to chichot losu, że będę musiał zagrać w takim spotkaniu przeciwko drużynie, którą prowadzi mój przyjaciel. To może jest nawet historia na książkę - przyznał Siemieniec.
Jagiellonia do tej pory dwukrotnie była wicemistrzem kraju - zarówno w 2017, jak i rok później do ostatniej kolejki walczyła o tytuł. W obu przypadkach jednak ostatecznie górą była Legia Warszawa. Ostatnia kolejka później zwycięzcę ekstraklasy wyłoniła jeszcze tylko w 2019 roku, kiedy triumfował Piast Gliwice.
Śląsk zna już smak mistrzostwa, ale niezbyt dobrze. W lidze był najlepszy w 1977 roku i 2012. W tym sezonie spędził zimę na pierwszej pozycji w tabeli, ale wiosną długo zawodził i był jedną ze słabiej punktujących drużyn, choć utrzymywał się w czołówce. Dopiero zwycięstwa w trzech poprzednich kolejkach przy potknięciach białostoczan i innych ekip sprawiły, że zespół Magiery wciąż jest w grze o tytuł.
O wygraną w Częstochowie, która i tak może okazać się niewystarczająca, nie będzie jednak łatwo. Raków, choć ma za sobą rozczarowujący sezon, na własnym terenie przegrał tylko z Górnikiem Zabrze. Powrót na drogę sukcesu ma zapewnić mu nowy-stary trener Marek Papszun, którego powrót do klubu ogłoszono we wtorek. W sobotę jednak na ławce zasiądzie ustępujący szkoleniowiec Dawid Szwarga.

- Raków na pewno nam nie ułatwi zadania, ale my koncentrujemy się przede wszystkim na sobie. W naszej sytuacji nic się nie zmienia - mamy wygrać - powiedział Magiera.

W Białymstoku sytuacja się jednak zmieniła, bo oni muszą wygrać. Jesteśmy podbudowani ostatnimi trzema wygranymi, gdzie pokazaliśmy dobrą grę, luz i swobodę. Żadna presja nie będzie na nas ciążyć. Chcemy wyjść na boisko i się dobrze zaprezentować. Cieszmy się, że ostatnia kolejka zadecyduje o mistrzostwie i że jesteśmy w to zamieszani. Jesteśmy ambitni i chcemy wygrać, a co nam to da, zobaczymy - zakończył szkoleniowiec Śląska.
W kończącej sezon kolejce rozstrzygnie się także kwestia trzeciego spadkowicza. Do ŁKS i Ruchu, których los jest przesądzony od kilku tygodni, dołączy jeden z czterech zespołów: Korona Kielce - 35 pkt, Warta i Puszcza Niepołomice - po 37 bądź Radomiak - 38.
W najgorszym położeniu jest mająca 35 punktów i plasująca się na 16. pozycji Korona, która zagra w Poznaniu z Lechem i musi zwyciężyć, by liczyć na pozostanie w krajowej elicie. Jednocześnie wygrać nie mogą inne drużyny walczące o utrzymanie.
W przypadku sukcesu kielczan przy Bułgarskiej, może dojść do sytuacji, że dwa, a nawet więcej zespołów będzie mieć na mecie tyle samo punktów. W przypadku zestawienia Warty z Koroną, w lidze pozostaną poznaniacy, ale gdy do tej układanki dojdą jeszcze Puszcza i/bądź Radomiak, to właśnie ekipa Szulczka będzie w najgorszej sytuacji.
Puszcza w sobotę tradycyjnie na stadionie Cracovii zagra z dobrze prezentującym się w końcówce sezonu Piastem Gliwice, a Radomiak, który przed decydującą kolejką zdecydował się na zmianę trenera - Macieja Kędziorka zastąpił Portugalczyk Bruno Baltazar - gościć będzie Widzew Łódź.
Wszystkie spotkania 34. kolejki rozpoczną się w sobotę o godz. 17.30.
* 34. kolejka: Jagiellonia Białystok - Warta Poznań, Lech Poznań - Korona Kielce, Legia Warszawa - KGHM Zagłębie Lubin, ŁKS Łódź - PGE FKS Stal Mielec, Pogoń Szczecin - Górnik Zabrze, Puszcza Niepołomice - Piast Gliwice, Radomiak Radom - Widzew Łódź, Raków Częstochowa - Śląsk Wrocław, Ruch Chorzów - Cracovia Kraków.

PO 33 KOLEJKACH
1. Jagiellonia 60 74:45
2. Śląsk 60 48:30
3. Legia 56 49:38
4. Lech 53 46:39
5. Górnik 53 45:40
6. Raków 52 53:37
7. Pogoń 52 58:38
8. Zagłębie 47 42:48
9. Piast 43 38:34
10. Widzew 43 42:45
11. Stal 43 40:45
12. Cracovia 39 45:44
13. Radomiak 38 40:55
14. Puszcza 37 38:49
15. Warta 37 33:40
-----------------------------------
16. Korona 35 38:43
17. Ruch 29 38:55
18. ŁKS 21 31:73