Futbol jest nieobliczalny i uczy pokory
2024-03-15 15:00:00(ost. akt: 2024-03-15 14:26:19)
PIŁKA NOŻNA\\\ Cezary Kulesza przyznaje że brak awansu na Euro 2024 oznaczałby dla polskiego futbolu "zupełnie inną rzeczywistość", jednak prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej nie bierze pod uwagę porażki w półfinale barażowym z Estonią.
- Jak pan ocenia szanse reprezentacji Polski w barażach o Euro 2024? Zwłaszcza pod kątem ewentualnego finału na wyjeździe, bo w półfinale 21 marca w Warszawie z Estonią kadra Michała Probierza będzie zdecydowanym faworytem...
- Od strony organizacyjnej PZPN zapewnił drużynie komfortowe warunki przygotowań. Wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Wynik sportowy zależy już wyłącznie od piłkarzy i sztabu szkoleniowego. Im bliżej 21 marca, tym więcej mamy w sobie emocji. Gdybyśmy nie wygrali z Estonią... Nie, ja tego nie biorę nawet pod uwagę. Na pewno jesteśmy myślami już przy drugim meczu. Oczywiście piłka jest nieobliczalna, uczy pokory i do każdego przeciwnika trzeba podchodzić przygotowanym na sto, a nawet dwieście procent. Nie ma już słabych drużyn. Mieliśmy przykład z Mołdawią. W dwóch meczach z tym rywalem straciliśmy pięć punktów. Gdyby nie to, dzisiaj nie rozmawialibyśmy o barażach. Ale już nie cofniemy czasu. Musimy się lepiej przygotować. Wierzę w nasz zespół i liczę na wsparcie kibiców.
- W porównaniu z jesiennymi meczami reprezentacji sytuacja wygląda znacznie lepiej. Formę strzelecką odzyskali Robert Lewandowski i Krzysztof Piątek, po kontuzji wrócił Jakub Moder, po zawieszeniu Bartosz Salamon, a po występach w USA we Włoszech odnalazł się Karol Świderski. Podziela pan ten optymizm?
- Jeżeli chodzi o formację ataku, to zawsze mieliśmy w niej kilku dobrych zawodników. W bramce też mamy świetnych specjalistów... Sytuacja, o której pan wspomniał – owszem, dzisiaj to wygląda optymistycznie, ale finał baraży jest za dwa tygodnie. I teraz trudno spekulować, jak będzie wówczas z formą i zdrowiem zawodników. Mam nadzieję, że unikniemy takich kłopotów jak jesienią, gdy trener Probierz nie mógł skorzystać z kilku kontuzjowanych piłkarzy.
- Już raz za pana kadencji Polska awansowała z baraży na wielki turniej – w marcu 2022 roku na mistrzostwa świata po wygranej w Chorzowie ze Szwecją 2:0. Kiedy pan był spokojniejszy o wynik – wówczas czy teraz?
- Jeśli ktoś pracuje w piłce, klubowej czy reprezentacyjnej, to tego spokoju nigdy nie ma. Zawsze jest niepokój. U każdego zapewne różny poziom emocji, ale my cały czas jesteśmy "pod prądem". Zwycięski baraż ze Szwecją? To już przeszłość. Patrzymy na to, co tu i teraz.
- Od strony organizacyjnej PZPN zapewnił drużynie komfortowe warunki przygotowań. Wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Wynik sportowy zależy już wyłącznie od piłkarzy i sztabu szkoleniowego. Im bliżej 21 marca, tym więcej mamy w sobie emocji. Gdybyśmy nie wygrali z Estonią... Nie, ja tego nie biorę nawet pod uwagę. Na pewno jesteśmy myślami już przy drugim meczu. Oczywiście piłka jest nieobliczalna, uczy pokory i do każdego przeciwnika trzeba podchodzić przygotowanym na sto, a nawet dwieście procent. Nie ma już słabych drużyn. Mieliśmy przykład z Mołdawią. W dwóch meczach z tym rywalem straciliśmy pięć punktów. Gdyby nie to, dzisiaj nie rozmawialibyśmy o barażach. Ale już nie cofniemy czasu. Musimy się lepiej przygotować. Wierzę w nasz zespół i liczę na wsparcie kibiców.
- W porównaniu z jesiennymi meczami reprezentacji sytuacja wygląda znacznie lepiej. Formę strzelecką odzyskali Robert Lewandowski i Krzysztof Piątek, po kontuzji wrócił Jakub Moder, po zawieszeniu Bartosz Salamon, a po występach w USA we Włoszech odnalazł się Karol Świderski. Podziela pan ten optymizm?
- Jeżeli chodzi o formację ataku, to zawsze mieliśmy w niej kilku dobrych zawodników. W bramce też mamy świetnych specjalistów... Sytuacja, o której pan wspomniał – owszem, dzisiaj to wygląda optymistycznie, ale finał baraży jest za dwa tygodnie. I teraz trudno spekulować, jak będzie wówczas z formą i zdrowiem zawodników. Mam nadzieję, że unikniemy takich kłopotów jak jesienią, gdy trener Probierz nie mógł skorzystać z kilku kontuzjowanych piłkarzy.
- Już raz za pana kadencji Polska awansowała z baraży na wielki turniej – w marcu 2022 roku na mistrzostwa świata po wygranej w Chorzowie ze Szwecją 2:0. Kiedy pan był spokojniejszy o wynik – wówczas czy teraz?
- Jeśli ktoś pracuje w piłce, klubowej czy reprezentacyjnej, to tego spokoju nigdy nie ma. Zawsze jest niepokój. U każdego zapewne różny poziom emocji, ale my cały czas jesteśmy "pod prądem". Zwycięski baraż ze Szwecją? To już przeszłość. Patrzymy na to, co tu i teraz.
Cała rozmowa w piątkowej Gazecie Olsztyńskiej
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez