NIECH IM ZIMA JESZCZE SPRZYJA

2024-01-18 12:00:00(ost. akt: 2024-01-18 10:35:47)

Autor zdjęcia: Łukasz Szymański

BOJERY\\\ Michał Burczyński z AZS UWM Olsztyn wygrał dwudniowe regaty o Puchar Komandora Floty Polskiej DN. Bojerowcy wrócili na jezioro Śniardwy, licząc, że pogoda pozwoli się im dobrze przygotować do mistrzostw świata i Europy na Litwie.
Dwa dni ścigania i blisko 50 zawodników – tak wyglądała inauguracja sezonu bojerowego w Polsce. W weekend na jeziorze Śniardwy w okolicach Nowych Gut rywalizowano o Puchar Komandora Floty Polskiej DN. Trofeum trafiło w ręce Michała Burczyńskiego z AZS UWM Olsztyn, który w klasyfikacji generalnej wyprzedził klubowego kolegę Dariusza Kardasia oraz Łukasza Zakrzewskiego z MKŻ Mikołajki.
Po pierwszym dniu regat zdecydowanie prowadził Karol Jabłoński, który wygrał trzy wyścigi, ale najbardziej utytułowany polski żeglarz lodowy nie stanął na starcie w drugim dniu zmagań, w którym rozegrano jeszcze pięć startów.
Oto jak swój udział w regatach na swojej stronie karoljablonski.pl opisał najlepszy zawodnik w historii światowych bojerów:

„W sobotę, pierwszego dnia tych regat rozegraliśmy trzy wyścigi. Warunki lodowe zmieniły się diametralnie, bo gładką taflę lodową pokryła warstwa zamarzniętego mokrego śniegu, powodując tzw. tarkę. Do tego wiał słaby wiatr, który warunkował odpowiedni trym masztu oraz dobór ew. posiadanie odpowiednio naostrzonych płóz.
Bojery to bardzo skomplikowany technicznie sport, w którym każdy dzień jest nowym i jednocześnie dużą niewiadomą nawet dla zawodników z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem. Tym razem poradziłem sobie bardzo dobrze, wygrywając wszystkie 3 wyścigi. Nie ukrywam, że dwa starty w Finlandii były bardzo pomocne w oblataniu się i przetestowaniu płóz i trymu w podobnych warunkach.
W nocy z soboty na niedzielę spadło około 3-4 cm mokrego śniegu, do tego rano padał deszcz ze śniegiem, widoczność była ograniczona, było wilgotno i mokro na lodzie. Zdecydowałem, że nie będę się ścigał w takich warunkach. Spakowałem sprzęt i pojechałem do domu, teraz odpoczywam i liżę rany”.

Nieobecność Jabłońskiego wykorzystał Michał Burczyński, który zaprezentował najrówniejszą formę, notując jedno zwycięstwo, trzykrotnie mijając linię mety na drugiej pozycji i raz zajmując piąte miejsce.

- Przygotowania do sezonu zacząłem na przełomie listopada i grudnia na Jeziorze Klebarskim - wyjaśnia Michał Burczyński. - A potem jeszcze przed regatami przez cztery dni pojeździłem na Śniardwach. A co do zawodów, to drugi dzień zapowiadał się nieciekawie, bo mieliśmy średnią widoczność, był spory wiatr, a do tego padał deszcz. Nic więc dziwnego, że nastroje były kiepskie, bo chyba nikt nie lubi żeglować w takich warunkach. Jednak sezon jest tak krótki, że trzeba wykorzystywać każdą okazję. Fajnie, że impreza doszła do skutku, bo już od ładnych kilku lat na Mazurach z powodu złej pogody nie mogliśmy się pościgać. Nie ukrywam, że brakowało mi cyklu regat krajowych. Jednak w trakcie trwania regat warunki zaczęły się poprawiać, w efekcie jakoś szczególnie mocno nie zmokliśmy, a i wiatr okazał się nie tak silny, jak zapowiadano. Przyznaję, że w przeszłości rywalizowaliśmy już w gorszych warunkach.
Wśród juniorów triumfował Jakub Kamiński z Giżyckiej Grupy Regatowej, który wyprzedził Gustawa Micińskiego (Yacht Klub Polski Gdynia) i Mateusza Gigielewicza (Giżycka Grupa Regatowa). – Uważam, że za nami bardzo dobra inauguracja sezonu na polskim lodzie – mówi Marek Stefaniuk, Komandor Floty Polskiej DN. – Warunki nie były łatwe i wielu zawodników miało problem z dobraniem płóz do chropowatego lodu, ale cieszy frekwencja. Mieliśmy na starcie całą krajową czołówkę oraz po jednym gościu z Kanady, Szwajcarii i Anglii. Byli też zawodnicy z Niemiec, którzy ostatecznie potraktowali regaty treningowo i nie byli zaliczani do klasyfikacji. Można powiedzieć, że zima nam na razie sprzyja, bo przed rokiem jedyne zawody zorganizowaliśmy na Litwie, rywalizując o medale mistrzostw Polski. Liczymy, że uda się rozegrać kolejne regaty i dobrze przygotować do mistrzostw świata i Europy, w których zawodnicy z Polski znów będą uchodzić za faworytów.
Czołowi polscy bojerowcy trwający sezon zainaugurowali już w połowie listopada startami w Finlandii. Do Skandynawii jeździli także na treningi. W Polsce na początku grudnia udało się potrenować tylko na jeziorach w okolicach Giżycka i Olsztyna.
Światowy czempionat, podczas którego rozdane zostaną także medale mistrzostw Starego Kontynentu, zaplanowano na początku lutego na Litwie. Wszystko uzależnione jest jednak od pogody i warunków lodowych. W bojerach decyzje o organizacji zawodów często zapadają z dnia na dzień, a zawodnicy są przyzwyczajeni do zmiany lokalizacji regat. - Litwa jest gospodarzem, ale to nie znaczy, że regaty odbędą się właśnie w tym kraju - wyjaśnia Michał Burczyński. - Zawsze jeździmy tam, gdzie lód ma być najlepszy. Patrząc wstecz, to nie przypominam sobie, by w ciągu ostatnich kilkunastu lat mistrzostwa odbyły się w kraju gospodarza. Zazwyczaj ostatecznie są w jakimś państwie ościennym.

– Jeśli Litwini uznają, że nie mają warunków, to możliwe jest wybranie najlepszego lodu od Czech po Estonię. W każdym z państw są skauci, którzy monitorują sytuację i pomagają w podjęciu decyzji – tłumaczy Marek Stefaniuk.

– W Polsce mamy podobnie. W najbliższy weekend w kalendarzu są regaty o Puchar Warszawy, ale czekamy na ostateczną decyzję organizatorów. Jeśli lód na Zalewie Zegrzyńskim nie będzie odpowiednio gruby lub pojawi się za dużo śniegu, wówczas poszukamy odpowiedniego miejsca w naszym regionie - kończy Marek Stefaniuk.
- Przed sezonem zawsze jest rozpisany plan startów - dodaje Michał Burczyński. - Ale jeśli warunki będą nieodpowiednie, wówczas plan ten ulega zmianie. I tak jeśli okaże się, że Puchar Warszawy się jednak nie odbędzie, wtedy jakiś inny klub, na przykład z Giżycka lub Mikołajek, może zgłosić się do organizacji regat u siebie. Decyzja taka zapada zazwyczaj w czwartek, więc bojerowcy pakują sprzęt, by następnego dnia ruszyć w trasę. Na razie jednak na Zalewie Zegrzyńskim jakiś lód jest, więc jest szansa na to, że Puchar Warszawy dojdzie do skutku - kończy zawodnik AZS UWM Olsztyn.