Na początku był szalony pomysł

2023-12-21 12:00:00(ost. akt: 2023-12-21 10:11:08)

Autor zdjęcia: Emil Marecki

FUTSAL\\\ Nasza historia zaczęła się od rozgrywek lokalnej ligi halowej. Było to takie niedzielne granie - przypomina szkoleniowiec Constractu Lubawa Dawid Grubalski, Trener Roku w plebiscycie Warmińsko-Mazurskiego Związku Piłki Nożnej.
- Constract zdominował niedawną Galę Warmińsko-Mazurskiego Związku Piłki Nożnej, ale chyba nikt w Lubawie z tego powodu nie był zaskoczony, bo zdobyliście mistrzostwo Polski, a potem bardzo udanie zaprezentowaliście się w Lidze Mistrzów.
- Cieszymy się, że środowisko piłkarskie naszego województwa docenia naszą odmianę futbolu. Ten rok jest zwieńczeniem naszej dziesięcioletniej pracy, jest to podsumowanie tego wszystkiego, na co bardzo ciężko pracowaliśmy.
- To przypomnijmy, jak to wszystko się zaczęło...
- Każdy ciekawa inicjatywa często rodzi się z jakiegoś szalonego pomysłu. My graliśmy w lokalnej lidze halowej, to było takie niedzielne granie. Młoda ekipa w końcu wygrała rozgrywki, więc zaczęliśmy rozglądać się, czy jest szansa pograć poza miejscem swojego zamieszkania. Wtedy pierwszy raz zetknęliśmy się z słowem futsal. Na początek była przygoda w Pucharze Polski, a potem podjęliśmy decyzję o przystąpieniu do rozgrywek ligowych. Jako amatorzy zaczęliśmy budować silny ośrodek futsalowy.
- Gdybym dziesięć lat temu powiedział, że w Lidze Mistrzów będziecie bardzo blisko finałowej czwórki, to co byś pomyślał?
- Może zabrzmi to trochę nieskromnie, ale mój plan był taki, żeby w dziesięć lat wejść na topowe miejsca w Polsce. Nie wiedziałem, czy będziemy w stanie wygrać ligę, ale takie miałem marzenie, żeby na dziesięciolecie wywalczyć mistrzostwo Polski. Jednak to, co zrobiliśmy później, rzeczywiście było niesamowite, bo zagraliśmy super mecze w Lidze Mistrzów i otarliśmy się o Final Four. Zabrakło naprawdę bardzo niewiele, raptem kilku minut, żebyśmy znaleźli się w futsalowym raju.
- Po zakończeniu przygody z Ligą Mistrzów co było większe: radość z drugiego miejsca w turnieju półfinałowym, czy smutek, bo to miejsce oznaczało jednak brak awansu do finału?
- Na pewno czuliśmy sportowy ból, bo mimo wszystko na Majorkę polecieliśmy z nastawieniem, że uda się nam awansować do Final Four. Tak też starałem się budować zespół, tak prowadzić treningi, żeby stać się godnym rywalem dla klubów z najwyższej półki. Spotkanie z Palma Futsal (mistrz Hiszpanii i obrońca tytułu w Lidze Mistrzów - red.) pokazało, że jesteśmy w stanie rywalizować z najlepszymi (porażka 1:3, do przerwy było 1:1 - red.). To jest dla nas jeszcze większy motor napędowy do ciężkiej pracy.
- Sukces sprawił, że jesteście bardziej rozpoznawalni w Europie. Teraz pewnie łatwiej będzie wam zbudować jeszcze silniejszy zespół?
- Nie było łatwo pozyskiwać dobrych zawodników, gdy graliśmy w I lidze albo kiedy zrobiliśmy awans do Ekstraklasy. Jednak z sezonu na sezon opinia o nas była coraz lepsza. Że dobrze trenujemy, że młodzi zawodnicy się u nas rozwijają, no i że jesteśmy w stu procentach wiarygodni organizacyjnie. Tak nasza marka zaczęła się budować. Dlatego teraz po udanym debiucie w Lidze Mistrzów wielu dobrych graczy chętnie by do nas przyszło.
- Jak do Lubawy trafił Pedrinho, który w plebiscycie WMZPN został uznany za najlepszego piłkarza w naszym województwie w 2023 roku.
- To jest fenomen, ja nigdy nie widziałem tak dobrego zawodnika na żywo. I pewnie nigdy już nie będę miał przyjemności trenować zawodnika o takich umiejętnościach indywidualnych. Zapraszam kibiców wszystkich kibiców z Warmii i Mazur do Lubawy, żeby zobaczyli, jak gra Pedrinho. Chociaż tak naprawdę w meczu pokazuje tylko 50 procent tego, co robi z piłką na treningu. Przyjechał do Lubawy i to u nas uczył się futsalu, bo wcześniej grał tylko podczas towarzyskich turniejów w arabskiej lidze. Pojechał tam zarobić fajne pieniądze, wcześniej grał na dużym boisku, a u nas dowiedział się tak naprawdę o co chodzi w futsalu. Indywidualnie jest niesamowity, a my staramy się szlifować jego talent, bo ciągle staje się coraz lepszy. W naszym województwie, ba, nawet w Polsce, nie ma zawodnika o takiej finezji i inteligencji na boisku, jaką wykazuje się Pedrinho.
- Nie macie obaw, że teraz może odejść? Na przykład wrócić do grania na dużym boisku?
- Robimy wszystko, żeby z swojej strony zapewnić mu profesjonalne warunki i żeby czuł się u nas dobrze. Jeżeli jednak nadejdzie taki moment, kiedy zgłosi się lepszy futsalowy klub lub zespół futbolu jedenastoosobowego, to ja chcę mieć przekonanie, że zrobiłem wszystko, by u nas został. Jeżeli jednak odejdzie, wtedy nie pozostanie mi nic innego, jak śledzić jego dalsze losy i cieszyć się z jego sukcesów. Wierzę jednak, że będzie grał cały czas u nas. Pedrinho kocha Lubawę, jest takim małym „bożkiem” naszego miasta, bo czuje wsparcie kibiców i mieszkańców. Poza tym jest już na takim etapie, że nie kieruje się tylko i wyłącznie finansami. Czuje przywiązanie do Lubawy jako do swojej małej ojczyzny.
- Constract to nie tylko zagraniczne transfery, bo mocno stawiacie także na swoich wychowanków.
- Od początku klubowe finanse rozdzieliliśmy na pierwszy zespół i na naszą akademię. I mamy już pierwsze efekty pracy, którą zaczęliśmy dziesięć lat temu. Wśród nominowanych do najlepszego młodzieżowca znalazł się przecież Hubert Zadroga, bramkarz, który jest naszym wychowankiem. We wcześniejszych latach starałem się stawiać się na utalentowanych graczy z regionu. Tak „powstali” Jakub Raszkowski, Kacper Sendlewski i mój brat Sebastian. Oni jeszcze grali w piłkę na trawie, ale szybko przekonali się do futsalu i teraz stanowią o sile naszego zespołu.
- W Olsztynie oddano do użytku nową Uranię. Jest szansa, że kiedyś w niej zagracie? Byłaby to okazja do dalszej promocji i waszego klubu, i futsalu.
- To byłaby fantastyczna sprawa, gdyby w Uranii odbył się kiedyś turniej Ligi Mistrzów, jak te w Zagrzebiu czy na Majorce, w których wzięliśmy udział. Na razie czekamy na rozwój sytuacji, ale na pewno chcielibyśmy zrobić coś wielkiego w naszym regionie. Gra w Lidze Mistrzów to już wysoki poziom i w Lubawie możemy zorganizować tylko pierwszy turniej eliminacyjny. Jeżeli nasze plany się spełnią i wygramy ligę, wtedy chcielibyśmy zorganizować turniej w następnej fazie rywalizacji. Na Majorce było cztery tysiące widzów i niesamowity doping. Zagraliśmy fantastyczne spotkanie z mistrzem Ukrainy, z którym na trzy minuty przed końcem meczu przegrywaliśmy 1:4, a mimo to wygraliśmy 6:5. Takie mecze pobudzają wyobraźnię, dlatego mam wrażenie, że gdybyśmy rozegrali takie spotkanie w Olsztynie, wtedy jeszcze bardziej byśmy zarazili futsalem kibiców z regionu i stolicy województwa.
EMIL MARECKI