Zabrali ze sobą wakacyjne wspomnienia
2017-09-11 12:00:00(ost. akt: 2017-09-11 10:00:50)
Katolickie Stowarzyszenie Sportowe RP, od wielu już lat zawsze w wakacje, nad Bełdanami - pomiędzy Wygrynami i Kamieniem - organizuje obozy sportowe „Tygrysy". Uczestniczą w nich dzieci i młodzież z Polski, Litwy, Białorusi i Ukrainy. Obozy to inicjatywa ks. Mirosława Mikulskiego, który poprzez sport i zabawę wychowuje swoich podopiecznych, wnosząc w ich dzieciństwo radość i uśmiech. Tegorocznym "Tygrysom" pozostały już tylko obozowe wspomnienia, lecz z pewnością wrócą tu znów za rok.
Obozowe „Tygrysy” to nasi dobrzy znajomi. Przypomnijmy. Niezmordowanie od 55 lat ks. Mirosław Mikulski - „Wódz Wodzów”, czyli „Szef” z pomocą ludzi dobrej woli przywraca radość dzieciństwa tym, którzy go nigdy nie mieli. Takie jest właśnie przesłanie wakacyjnych obozów nazwanych „Tygrysy”.
Od kilku lat pełnienie tej misji przejmuje ks.Tomasz Połomski. Wraz z oddanymi sprawie przyjaciółmi, organizują wakacyjne obozy letniego wypoczynku dla dzieci. Tutaj poprzez obozowe życie, rywalizację sportową, przekazywanie pozytywnych wzorców, w kontakcie i z poszanowaniem przyrody wszyscy pracują nad edukacją dzieci i młodzieży.
W tym roku nad jeziorem Bełdany wypoczywało blisko 500 osób z całej Polski oraz z Ukrainy, Litwy i Białorusi. W obozach uczestniczą także dzieci z powiatu piskiego. Ksiądz Mikulski, nagrodzony w 2011 roku za swoją działalność Honorowym „Wilkiem Piskim”, twierdzi, że gdyby nie ludzie dobrej woli, sami nie daliby rady zorganizować dzieciom obozowego wypoczynku. 10-bój lekkoatletyczny, turnieje siatkówki, koszykówki i piłki nożnej, ringo, badminton, Dni indiańskie, nocne podchody, spotkania z ciekawymi ludźmi, wycieczki — „Tygrysy” nigdy się nie nudzą. Nie zapominają też o codziennej Mszy św., modlitwie i katechezach.
Tradycją tego obozu są poranne kąpiele w jeziorze o godz. 5. Takiej kąpieli codziennie zażywają obaj kapłani, obozowicze – nie wszyscy – ale za to ci mocniejsi i z charakterem. — Ta kąpiel nie jest obowiązkowa, ale jeśli ktoś przełamie swoje lenistwo, tym samym dołącza do elitarnej „Grupy 5” – wyjaśnia ks. Mikulski.
Inną tradycją obozów jest zdobywanie indiańskiego imienia. Wcześniej jednak trzeba przejść próby: wody, samotności, milczenia, głodu i cierpienia.
W tym roku - po raz pierwszy - ks. Mikulski zorganizował także turnus dla rodzin z małymi dziećmi. Jak mówi, wszystko po to, by ratować polską rodzinę. Pomagał Mu w tym ks.Sebastian Lis. (wszyscy kapłani z diecezji Warszawsko-praskiej).
W tym roku - po raz pierwszy - ks. Mikulski zorganizował także turnus dla rodzin z małymi dziećmi. Jak mówi, wszystko po to, by ratować polską rodzinę. Pomagał Mu w tym ks.Sebastian Lis. (wszyscy kapłani z diecezji Warszawsko-praskiej).
W „Tygrysy” angażuje się wiele osób dobrej woli, poświęcając swój czas i fundusze. To wszystko jest możliwe dzięki życzliwym ludziom, którzy ich wspierają. Zofia i Henryk Rodzimowie od 30 lat użyczają obozowiczom swoją ziemię. Gdyby nie oni, nie byłoby nas tutaj, nad Bełdanami — twierdzi ksiądz Połomski. „Tygrysom” pomaga wielu ludzi. Jedni przywożą dzieciakom żywność, sprzęt sportowy, puchary itp. Inni organizują wycieczki, zawody i imprezy. Ludzie dobrej woli z całej Polski. Za darmo, z życzliwości i dobrego serca.
Wszystkim darczyńcom za ich wsparcie - składają serdeczne podziękowanie ks.Mikulski i ks.Połomski.
Czytaj e-wydanie
">kliknij

Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez