Malarka, dowódca u-boota, pies Lotte i Johannisburg
2022-10-28 08:00:00(ost. akt: 2022-10-28 06:26:13)
Przedstawiana historia jest wyjątkowa. Oprócz interesujących biografii, zawiera także wątek nadziei i wiary w człowieka wobec grozy i bezwzględności wydarzeń, które miały miejsce u wybrzeży Wlk. Brytanii w latach I wojny światowej. Po 100 latach tą historią ekscytowano się w Anglii i Niemczech. Chciałoby się powiedzieć, gdzie Rzym, gdzie Krym. W tle jest jednak dawny Pisz.
Na początku roku na łamach „Gazety Piskiej” przedstawiona była liczna grupa artystów wywodzących się z dawnego Johannisburga. Przedstawiali oni otaczający świat poprzez obrazy. W grupie tej dominowali przede wszystkim artyści malarze, którzy urodzili się w naszym mieście, a swoją twórczością wnieśli istotny wkład w dziedzictwo europejskiej i światowej kultury.
Do grona tych artystów należy dołączyć urodzoną w naszym mieście 3 marca 1923 r. Giselę Wolter. Jak podają źródła, Gisela pochodziła z bardzo szanowanej w Johannisburgu rodziny. Jej ojcem był wysokiej rangi oficer niemieckiej marynarki wojennej.
W biograficznej notce nie podaje się niestety nazwiska ojca. Wynika z niej także, że Gisela pod koniec wojny znalazła się w Monachium. Tam została po wojnie. Przyjęta przez środowisko artystyczne rozpoczęła studia na sławnej monachijskiej Akademii Sztuk Pięknych.
Warto zwrócić uwagę, że w XIX i na przełomie XIX /XX w. na tej uczelni studiowali również najwięksi polscy malarze: Gierymski, Chełmoński, Brandt, Wyczółkowski, Kossak i wielu innych.
Rozwój artystyczny Giseli w tym czasie był chyba dość burzliwy o czym świadczy wzmianka, że uczestniczyła w grupie „dzikich” malarzy ulicznych z Leopoldstrasse – taki monachijski Montparnasse. Jako malarka stała się znana w latach sześćdziesiątych.
Prace wystawiała nie tylko w Niemczech, ale również w Norwegii i Włoszech. Często wyjeżdżała do Tanzanii i Afryki Wschodniej. Podróże te znalazły swoje odbicie w jej pracach.
Jako malarka była bardziej znana, jako Gigi Wolter. Na zdjęciu z 1958 r. możemy zobaczyć jej szeroki i niezwykle ujmujący uśmiech, który na pewno był sprawcą jej osobistego uroku i sympatii otoczenia.
Gisela za mąż wyszła za dr. Karla Woltera, wybitnego niemieckiego filatelistę, autora książek z tej dziedziny, ale nie tylko. Jej malarstwo to połączenie impresjonizmu z elementami surrealizmu. Zmarła 14.09.2010 r. w Erlangen. Tyle można wyczytać z notki biograficznej.
Kim byli rodzice sympatycznej Giseli o czarującym uśmiechu?
Notka wspomina o ojcu, który cieszył się niezwykłym szacunkiem w całym Johannisburgu. Niestety w żadnym opracowaniu na temat dawnego Pisza nie znajdziemy informacji, którą z ówczesnych rodzin darzono tak wielką estymą i podziwem mieszkańców miasta. Niczego nie przesądzając, ale chyba udało się rozwiązać tą historyczną zagadkę.
Jedyną osobą, która była mieszkańcem ówczesnego Johannisburga i spełnia opisane w notce kryteria był Alfred von Glasenapp, wysoki oficer marynarki wojennej Cesarstwa Niemieckiego, wywodzący się z arystokratycznego oraz potężnego rodu von Glasenapp.
Początki tego rodu sięgają XIII w. a jego przedstawiciele od setek lat stanowili elitę pruskiego państwa. Wśród nich byli admirałowie, generalicja, wpływowi politycy, naukowcy, bankowcy, itd. Alfred von Glasenapp urodził się w 1882 r. w Oleśnicy na Dolnym Śląsku.
Zgodnie z rodową tradycją, drogą kariery zawodowej była służba wojskowa. Po rozpoczęciu I wojny światowej od roku 1916 do 1918 był dowódcą okrętów podwodnych Sm U- 80 i Sm U-91, które brały udział w zwalczaniu brytyjskiej floty, głównie floty handlowej. W roku 1919 wycofał się ze służby wojskowej.
Po odejściu ze służby nie bardzo wiedział czym się w nowej rzeczywistości zająć. W tym trudnym okresie pomogła mu niewątpliwie wpływowa i ustosunkowana rodzina. Z fragmentów wspomnień możemy się dowiedzieć, że w Johannisburgu mieszkali jego kuzyni.
Młody Glasenapp przybył do naszego miasta i otrzymał posadę dyrektora tartaku - największego zakładu w mieście /poprzedniczka obecnej sklejki/ - będącego własnością Carla Haase. Z tych urywków wynika, że w Johannisburgu urodziła się jego córka, o której będzie mowa w innym istotnym wątku tej historii.
Czy miał tylko jedną córkę, czy więcej? Czy była to Gisela? Z całego kontekstu taki wniosek można wysnuć. W dotychczasowych opracowaniach i monografiach dawnego Pisza nie ma żadnych informacji na temat tej, co by nie mówić, ważnej i wpływowej rodziny.
Nazwisko von Glasenapp wymienione jest jedynie w książce Ulfa W. Wobcke „Johannisburg in Ostpreussen” w odniesieniu do nieistniejącej już drewnianej willi znajdującej się przy Hegelstrasse 39 /Klementowskiego/ zniszczonej w 1945 r.
Członkowie tej rodziny w pierwszych 2 dekadach XX w. stanowili nie tylko w Johannisburgu ścisłą elitę, w całych Prusach Wschodnich również. Małżonką piskiego starosty Georga Gottheinera była Dorothea z domu von Glasenapp, a żoną nadprezydenta prowincji Prusy Wschodnie, Ludwiga von Windheim była Ilse z domu von Glasenapp.
Takie poboczne rodzinne wątki pozwalają nam na pełne wyjaśnienie i zrozumienie estymy, jaką cieszył się wśród ówczesnych mieszkańców przybyły i zapewne otoczony legendą młody Glasenapp. Kiedy przestał być dyrektorem tartaku? Nie jest to wiadome. W roku 1930 starosta Gottheiner został odwołany. Carl Haase zbankrutował na początku lat trzydziestych. W roku 1937 Alfred von Glasenapp otrzymał awans na Fregattenkapitan z przydziałem na szefa służby poboru Kriegsmarine w Elblągu, w 1939 pełnił taką funkcję w Sopocie, a w 1940 odszedł ze służby. Zmarł 3.03.1958r.
W tej historii jest jeszcze pies o imieniu Lotte, psi obieżyświat i sprawca międzynarodowego zamieszania oraz nagłośnienia po prawie 100 latach wydarzeń związanych ze służbą Alfreda von Glasenapp i psa Lotte na okrętach podwodnych, a w konsekwencji poznania szczegółów związanych z ich wspólnym /oczywiście z psem/ pobytem w Johannisburgu, ale o tym już wkrótce.
Zebrał i opracował
Andrzej Knyżewski
Zebrał i opracował
Andrzej Knyżewski
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez