Biżuteria i pozostałości kultury z II wieku. Sukces archeologów pod Pieckami

2017-07-19 14:00:00(ost. akt: 2017-07-21 16:40:16)

Autor zdjęcia: Monika Mieczaniec

Od czterech tygodni na stanowisku archeologicznym w Wólce Prusinowskiej stacjonuje grupa kilkunastu osób, pasjonatów archeologii zrzeszonych w inicjatywie Terra Desolata.
Rozmawiamy z Iwoną Lewoc - doktorantką na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego i Kamilem Niemczakiem, doktorantem w Ośrodku Badań nad Antykiem Europy Południowo-Wschodniej UW.

— Skąd pomysł, żeby pojawić się w tym regionie i właśnie tu zacząć szukać?

— Aktualne badania prowadzimy w ramach projektu pn. Inwentaryzacja i weryfikacja stanowisk archeologicznych z okresu wpływów rzymskich i okresu wędrówek ludów (I-VII w. po Chr.) w mikroregionie jezior Mojtyny, Nawiady i Wielki Zyzdrój. Prace odbywają się z ramienia Instytutu Archeologii UW. Staraliśmy się potwierdzić lokalizację dawnych stanowisk w Wólce Prusinowskiej, w Mojtynach, w Babiętach i w Macharach. Najpierw sprawdzaliśmy Mojtyny, niestety bez sukcesu. Udało nam się natomiast namierzyć archiwalne stanowisko w Wólce Prusinowskiej. Miejsce, w którym rozpoczęliśmy prace wskazał nam lokalny pasjonat historii Marcin Lasek. Jesteśmy mu za to ogromnie wdzięczni. Przekazane przez niego blaszki rozpoznaliśmy po ornamentach charakterystycznych dla okresu wędrówek ludów.

Terra Desolata
— Jak na podstawie tak delikatnych zdobień jesteście w stanie tak precyzyjnie rozpoznać pochodzenie zabytku?

— Wiemy to dzięki temu, że przeglądaliśmy archiwalia badaczy pruskich, którzy na początku XX wieku oglądali w muzeum zabytki znalezione na tym stanowisku i robili rysunki i notatki. Stąd pewność, że podobne blaszki były już tutaj znajdowane. Do samych zabytków już nie możemy dotrzeć, wszystkie trafiały do Prussia-Museum i po II wonie światowej albo zaginęły albo trafiły do Berlina, część mogła też trafić do Rosji, do Moskwy, a część na pewno uległa zniszczeniu. Były tam setki, a nawet tysiące zabytków.

— Co jeszcze możecie powiedzieć o cmentarzysku, na którego terenie teraz przebywamy?

— Cmentarzysko w Wólce Prusinowskiej badane było w 1899 roku przez niemieckiego archeologa-amatora Emila Hollacka oraz w latach kolejnych przez Felixa Peisera. Podczas prac odkryto niespełna 180 grobów. Nekropolia była użytkowana w okresie wpływów rzymskich przez ludność kultury bogaczewskiej, następnie przez przedstawicieli grupy olszyńskiej w okresie wędrówek ludów. Niewykluczone jednak, iż mogła również funkcjonować jeszcze we wczesnym średniowieczu. Mówimy zatem o okresie kilkuset lat poczynając od mniej więcej od II-III wieku po Chrystusie. Tak długo funkcjonujące cmentarzyska są rzadkością. Nasze wykopaliska są pierwszymi powojennymi pracami na tym stanowisku. Trafiliśmy na pozostałości po pracach niemieckich archeologów. Wszystkie zabytki, które w tym sezonie udało się nam znaleźć są przedmiotami, które Niemcy porzucili lub przeoczyli. Są to głównie fragmenty ceramiki, przepalone kości ludzkie oraz ozdoby: zapinki do spinania szat, fragmenty bransolet i naszyjników, pierścionek, a także drobne, prostokątne okucia paska lub rzemienia.

— Na jakiej głębokości odnajdujecie zabytki?

— Nasze zabytki zaczynają się praktycznie od humusu, pierwsze zabytki były nawet 10 cm pod powierzchnią ziemi, dotykały do humusu. Są bardzo płytko właśnie dlatego, że to jest ta przemieszana ziemia z niemieckiej hałdy i zabytki są rozrzucone po niej na przeróżnych głębokościach.

— Czy wasza praca tutaj polega tylko na wydobywaniu i opisywaniu znalezisk?

Nasze działania to nie tylko wykopaliska. Wyjątkowe w naszej pracy jest też to, iż stawiamy na wykorzystanie najnowszych technologii w ramach poszukiwań oraz informowania o postępach w naszych pracach. Transmitujemy na żywo prace na wykopie w technologii VR 360, prowadzimy fanpage na Facebooku:

Nagrania można zobaczyć na naszym kanale na Youtube, a informacje o projekcie znajdują się na stronie Terra Desolata. Wszystko po to aby edukować i zainteresować ludzi archeologią, chcemy też by tutejsi mieszkańcy mieli dostęp do obszernych informacji na temat naszych wykopalisk.

— Co dalej z zabytkami: trafią do ciemnej szuflady, czy będą udostępnione do oglądania dla pasjonatów historii?

— Wszystkie rzeczy, które tutaj znaleźliśmy musimy zabrać do konserwacji, opracowania, narysowania i różnych innych prac gabinetowych, ale potem docelowo wrócą one do muzeum w Mrągowie, żeby można było je wyeksponować.

Monika Mieczaniec



Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5