Kazimierz Wosiek: Mój 13 grudnia 1981 roku

2020-12-14 11:10:52(ost. akt: 2020-12-14 12:50:01)

Autor zdjęcia: Archiwum IPN

— Do daty „13 grudzień 1981” mam dość emocjonalny stosunek — mówi Kazimierz Wosiek. — Powiem jednak tylko o swoim prywatnym przeżyciu tego dnia. Byłem wówczas pracownikiem etatowym Zarządu Regionu Warmińsko-Mazurskiego NSZZ „Solidarność” w Olsztynie i była to moja pierwsza praca zawodowa po ukończeniu pełnych studiów magisterskich.
Kazimierz Wosiek, działacz "Solidarności", 13 grudnia 2020 roku spędził w Olsztynie, razem z innymi działaczami związkowymi, wspominając pamiętny grudzień 1981 roku. Tak wspomina ten dzień sprzed 39 lat:

— W przeddzień, w sobotę 12 grudnia 1981 r., byłem w pracy jeszcze w godzinach popołudniowych i następnego dnia miałem uczestniczyć w jakiś akcjach plakatowych. Udałem się do akademików ówczesnej Wyższej Szkoły Pedagogicznej na ul. Niepodległości i Żołnierskiej w Olsztynie, gdzie umówiłem się z paroma kolegami z Niezależnego Zrzeszenia Studentów na następny dzień, i zostałem tam w akademiku na noc.

Z rana portierka w akademiku mówi mi, że jest jakiś stan wojenny i „ty Kazio siedź lepiej w akademiku, a potem znikaj gdzieś”. Nic z tego nie rozumiejąc udałem się, a jakże by inaczej, z torbą pełną plakatów (!) do siedziby Zarządu Regionu przy ul. Dąbrowszczaków (poszedłem po... resztę plakatów i klej), gdzie oczywiście nie zostałem wpuszczony przez cywilnego ochroniarza obiektu, który machał mi tylko ręką bym odszedł. W środku widziałem umundurowanych i uzbrojonych ludzi (może żołnierzy, choć bardziej kojarzyli mi się z zomowcami) i tak przez pół godziny kręciłem się po pobliskich ulicach, nie wiedząc szczerze co robić.

Nadmienię, że moja rodzina (żona i 3,5 roczny synek) przebywała wówczas w Ostródzie, mieliśmy też jeszcze wynajęte do końca roku mieszkanie w Olsztynie, blisko „Stomilu”, ale jakoś wtedy nie myślałem o pójściu ani o wyjeździe do domu. Pustka w głowie musiała być niezła – z rodziną żadnego kontaktu, no bo jak? Telefony nie działały. Czy myślałem wtedy co będzie z moją pracą? Zapewne tak. Oczywiście nie wiedziałem nic o internowaniach i aresztowaniach, nie wiedziałem też o żadnych rygorach stanu wojennego. Widziałem uzbrojonych zomowców i przez drzwi zdewastowane pomieszczenia „Solidarności”.

Dziś, po 39 latach, mogę się przyznać. Obawiałem się wówczas wcielenia do wojska. Bo wówczas służba wojskowa była obowiązkowa, a po studiach obowiązkowe było roczne przeszkolenia w tzw. SOR (Szkołach Oficerów Rezerwy) lub SPR (Szkołach Podchorążych Rezerwy). Co prawda, miałem piękny wpis do książeczki wojskowej – "Przeniesiony do rezerwy, nie zakwalifikowany do SOR" (majstersztyk!), ale jako szeregowiec i w dodatku z kategorią A, nie byłem pewien niczego. I całe moje, wieloletnie starania o uniknięcie służby wojskowej w Ludowym Wojsku Polskim jednym ruchem mogłyby…

Dzień 13 grudnia 1981 roku skończył się dla mnie tym, że uczestniczyłem w strajku okupacyjnym w PSTBR (Przedsiębiorstwo Sprzętowo-Transportowe Budownictwa Rolniczego) – gdzieś na obrzeżach Olsztyna, jednym z trzech zakładów w Olsztynie, gdzie w dniach 13 i 14 grudnia miały miejsce akcje protestacyjne (dwa pozostałe to ART Kortowo i OZOS „Stomil” Olsztyn). Z „mojego” strajku aresztowani zostali dwaj pracownicy tego zakładu – Bolesław Mróz, przewodniczący Komisji Zakładowej „Solidarność” i Stefan Nowakowski, jej wiceprzewodniczący, którzy wkrótce, bo już pod koniec stycznia 1982 roku skazani zostali odpowiednio na karę roku i sześciu miesięcy pozbawienia wolności i na karę dwóch lat i sześciu miesięcy pozbawienia wolności.

Na szczęście, w ich przypadku odstąpiono od trybu doraźnego, stąd relatywnie niskie wyroki. Proszę zauważyć – mówię o „niskich” wyrokach, a to były DWA LATA i SZEŚĆ MIESIĘCY!!! więzienia, za zorganizowanie jednodniowego w sumie strajku. Taka jest też prawda o stanie wojennym.

Gdzie przebywałem następne trzy dni? Zaglądnąłem do wynajmowanego mieszkania przy ul. Zwycięstwa, widziałem zakończenie strajku w OZOS „Stomil” – wyjście strajkujących w szpalerze uzbrojonego wojska, ale nocowałem gdzie indziej. Najdziwniejsze, że nie pamiętam już u kogo, jak przez mgłę kojarzę jakieś mieszkania na Osiedlu "Kormoran" i na Zatorzu oraz jedno blisko OZGraf. Docierały do nas powoli wstrząsające relacje o działaniach władz PRL, internowaniach i aresztowaniach koleżanek i kolegów. W dniach 17-18 grudnia byłem już w Ostródzie. I wkrótce zaczęła się moja dalsza „konspira”, ale to już odrębna historia.



Źródło: Gazeta Olsztyńska

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5