Całe wakacje poza domem i z dala od rodziców. Czy to dobry pomysł?

2021-08-15 20:08:21(ost. akt: 2021-08-13 16:31:07)
Czas spędzony na koloniach może być bardzo wartościową opcją

Czas spędzony na koloniach może być bardzo wartościową opcją

Autor zdjęcia: źródło: Pixabay

Są dzieci, które całe wakacje spędzają poza domem. Ledwo co wrócą z koloni, już jadą na obóz. Rodzice, zwłaszcza samodzielni, tłumaczą, że pracują i nie mają co zrobić ze swoją pociechą. O opinię poprosiliśmy Annę Górską, psycholog z Olsztyna i mamę dwójki dzieci.
Nie pamiętałam, jak wyglądał dom — opowiada Katarzyna z Olsztyna, mama dwójki małych dzieci. — Przez całe wakacje byłam podrzucana jak kukułka, bo mama nie miała co ze mną zrobić. Ciężko pracowała od świtu do nocy. Trafiałam więc z jednego obozu na drugi. Mama tylko zdążyła wyprać moje rzeczy, a ja następnego dnia już jechałam na kolejny obóz. Do dziś pamiętam jak tęskniłam za własnym łóżkiem. Sama nigdy nie zrobię tego swoim dzieciom!

Z kolei pan Krzysztof z Ostródy z sentymentem wspomina czasy wakacyjnej, dziecięcej wolności. — Matka wychowywała nas sama i naprawdę nie miała jak zapewnić opieki mnie i bratu podczas wakacji. Dlatego wysyłała nas na trzytygodniowe kolonie. Ja byłem szczęśliwy, nie tęskniłem. To jedno z moich najlepszych wspomnień!

Dwie skrajne opinie i wspomnienia. Dlaczego?— To zależy od dziecka. Na pewno są takie, które zniosą to lepiej, jak pan Krzysztof. Jeśli mówi, że takie wakacje były dla niego fajną sprawą, to znaczy, że tak było. Może trafiło na ekstrawertyka, który lubi dużo bodźców? Natomiast pani Katarzynie mogło brakować relacji, ciepła, czasu z rodziną. Może to introwertyczka, która tęskniła za mamą? I wakacje w różnych miejscach nie były dla niej atrakcyjnekomentuje Anna Górska, psycholog z Olsztyna, prywatnie mama.

Są dzieci, które od początku wakacji do rozpoczęcia roku szkolnego spędzają czas poza domem na wyjazdach z rówieśnikami. Czy to jest dobre? — Jeśli rodzice nie mają szansy na wzięcie urlopu, są zapracowani, to czas na koloniach może być dobrą opcją. Oczywiście, jeśli dziecko tego chce. Brałabym pod uwagę jego wolę i wyobrażenia. Natomiast popołudnie spędzone z rodzicem w domu też jest wartością. Mój syn, kiedy wrócił do domu po obozie, był bardzo zadowolony. Od razu zadeklarował, że chce jechać za rok, bo ten czas był dla niego atrakcją i zabawą. Ale wiem, że po tym obozie potrzebuje odpoczynku w domu i tzw. resetu — odpowiada psycholog. — Jeśli dom nie jest bezpieczny i ciepły, dziecko może lepiej się czuć nawiązując relację na obozie. Jeśli zabiorę dziecku obóz i kolonie i zapewnię, że spędzimy czas razem, to też dobrze. Tylko pytanie, czy umiemy to robić? Czas dla rodziny w wakacje jest na innych zasadach niż codzienna rutyna: szkoła- podwózka- zajęcia dodatkowe. I jest możliwy do osiągnięcia i zrealizowania, i przede wszystkim wartościowy. U rodziców samotnie wychowujących dzieci może takiej nie być opcji.

Na facebookowym fanpage'u Gazety Olsztyńskiej poprosiliśmy naszych internautów o podzielenie się swoimi historiami. Małgorzata, internautka, wspomina, że na pierwsze zimowisko pojechała nie mając jeszcze skończonych siedmiu lat. — Byłam z siostrą. Tak zapoczątkowałam kolonie i zimowiska, na które jeździłam rok w rok aż do ukończenia podstawówki. Każdy wyjazd to tęsknota za mamą, ale teraz jestem jej wdzięczna, bo dużo zobaczyłam.

Natomiast zdaniem Anny, innej komentującej, wakacje powinny być inne niż rok szkolny. — Dlatego jedna kolonia i pobyt u babci np. na wsi to bardzo dobry pomysł. Jeżeli dziecko nie tęskni to dobrze. Po to są wakacje. Gorzej, gdy dziecko je spędza w przedszkolu, a rodzice odpoczywają w domu. Wiem, że tak bywa, bo pracowałam w przedszkolu — opisuje.

Czy taki czas spędzany poza domem może skutkować traumą? — Nie ma przepisu na traumę. Wszystko zależy od interpretacji. Dziecko może czuć się porzucone i niechciane, może to być dla niego trudne i zaważyć na dalszym życiu. Ale jeśli dziecko wraca z obozu i widzi stęsknionych i uradowanych rodziców, którzy dopytują jak było, spędza z nimi dwa dni i jedzie na kolejne wakacje, żeby spróbować czegoś nowego, to może być dla niego dobre i fajne — odpowiada Anna Górska.

Jaka jest recepta na udane wakacje? — Wszystko jest kwestią relacji: czy są ciepłe, bliskie, czy umiemy towarzyszyć sobie w emocjach i okazać przywiązanie. Dziecko może siedzieć całe wakacje bez kolonii i też się czuć samotne, bez kontaktu z rodzicami, którzy są w swoich światach, pracach czy telefonach — podkreśla psycholog.

Anna Górska zauważa natomiast, że kilka kolonii z rzędu jest przedłużeniem roku szkolnego. — Dziecko jest znowu w zadaniach, bo zawsze na tego typu wyjazdach coś się dzieje. I może temu dziecku brakować czasu na innych zasadach. Myślę, że dwa obozy w ciągu dwóch miesięcy i opieka np. babci, byłyby wystarczające. Odczuwam niepokój, kiedy słyszę o dzieciach, których dwa miesiące nie ma w domu. Może być im trudno — mówi.

Psycholog podkreśla, że warto zastanowić się, co czują rodzice, którzy nie chcą być ze swoimi dziećmi. — Zazwyczaj mamy możliwość wzięcia urlopu w wakacje. Może oni naprawdę nie mogą, a może nie potrafią? Oczywiście potrzebujemy czasu dla siebie. Głoszę pochwałę także samotnych wyjazdów rodziców bez dzieci, o czym mówiłam już na Państwa łamach. Ale czas z dzieckiem też jest bardzo wartościowy. Chciałabym poznać tych rodziców i ich obawy. Co się kryje pod tym, że ich dzieci całe wakacje są w placówkach? Brak umiejętności bycia z dzieckiem? A może ucieczka od dziecka? Przy dziecku też można odpoczywać i mieć fajny czas dla siebie. To trzeba przerobić, przepracować w sobie. Może tacy rodzice tego nie potrafią, nie mają doświadczeń, odpowiednich wzorców? I nie potrafią czerpać radości z tego wspólnie spędzonego czasu. A obóz lub przedszkole czynne przez całe wakacje jest wytrychem, ucieczką od rodzicielstwa...? — podsumowuje Anna Górska.

Aleksandra Tchórzewska
a.tchorzewska@gazetaolsztynska.pl



2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5