W Kościele nie ma rozwodów
2025-09-27 18:09:43(ost. akt: 2025-09-27 18:12:16)
Kwestia trwałości małżeństwa i jego rozpadu od lat budzi żywe zainteresowanie opinii publicznej. W dyskusjach często pojawia się potoczne, choć błędne określenie „rozwód kościelny”. Tymczasem w Kościele katolickim instytucja rozwodu nie istnieje. Jak więc należy rozumieć sytuacje, w których małżonkowie sakramentalni nie mogą dalej trwać razem, i na czym polega procedura rozpatrywana w sądach biskupich? O tym rozmawiam z ks. dr. hab. Romanem Szewczykiem z Wydziału Teologii Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, kanonistą i wieloletnim oficjałem sądu biskupiego (oficjał sądu biskupiego to duchowny, mianowany przez biskupa diecezjalnego, który sprawuje w jego imieniu i zastępstwie władzę sądowniczą w ramach kościelnego sądownictwa diecezjalnego. Jest on przewodniczącym sądu biskupiego i rozstrzyga sprawy na mocy jurysdykcji biskupiej).
— Według danych Głównego Urzędu Statystycznego w 2024 roku rozwiodło się w Polsce około 57 tysięcy par małżeńskich, a tylko w pierwszym półroczu odnotowano blisko 29 tysięcy rozwodów. Widać więc, że mimo spadku liczby zawieranych małżeństw skala ich rozpadu pozostaje bardzo wysoka. A co z małżeństwami sakramentalnymi? Skoro w Kościele katolickim nie ma rozwodów, to jak należy rozumieć sytuację, w której dwoje ludzi z różnych przyczyn nie może być już razem? Jak Kościół definiuje taką procedurę i czym różni się ona od rozwodu cywilnego?
— Współczesny świat, niestety, pośród wielu zdobyczy i bardzo pozytywnych osiągnięć ma w dorobku także wiele negatywnych. Wśród nich znajdujemy sytuacje i relacje pomiędzy ludźmi. Z jednej strony nigdy nie było łatwiej skomunikować się z drugim człowiekiem, a z drugiej — nie mamy ochoty, mówiąc kolokwialnie, budować z nim relacji. I w tym kontekście widzimy, jaka jest kondycja instytucji małżeństwa: bardzo zła, odzierana z sensu i wartości, pozbawiana racji istnienia. I choć wielu ludzi decyduje się na zawarcie małżeństwa, to jednak nie wytrzymują presji świata, a będąc nieprzygotowanymi, porzucają je. Odpowiadając zwięźle na pytanie, w Kościele nie ma rozwodów! Kościół naucza o małżeństwie jednym i nierozerwalnym, zawieranym na całe życie. Sakrament małżeństwa ma charakter trwały i nie może być rozwiązany przez żadną władzę ludzką. Sądy biskupie nie orzekają więc rozwodu, lecz badają, czy dane małżeństwo zostało ważnie zawarte, czy też nie. Jeśli okaże się, że przed lub w chwili ślubu istniały okoliczności wykluczające rozumienie oraz podjęcie i wypełnienie obowiązków małżeńskich, należy dokładnie zbadać sprawę, aby wyjaśnić wątpliwości. To zasadnicza różnica, bowiem chodzi nie o zakończenie ważnie istniejącej więzi, lecz o stwierdzenie, że ona od początku nie zaistniała.
— Współczesny świat, niestety, pośród wielu zdobyczy i bardzo pozytywnych osiągnięć ma w dorobku także wiele negatywnych. Wśród nich znajdujemy sytuacje i relacje pomiędzy ludźmi. Z jednej strony nigdy nie było łatwiej skomunikować się z drugim człowiekiem, a z drugiej — nie mamy ochoty, mówiąc kolokwialnie, budować z nim relacji. I w tym kontekście widzimy, jaka jest kondycja instytucji małżeństwa: bardzo zła, odzierana z sensu i wartości, pozbawiana racji istnienia. I choć wielu ludzi decyduje się na zawarcie małżeństwa, to jednak nie wytrzymują presji świata, a będąc nieprzygotowanymi, porzucają je. Odpowiadając zwięźle na pytanie, w Kościele nie ma rozwodów! Kościół naucza o małżeństwie jednym i nierozerwalnym, zawieranym na całe życie. Sakrament małżeństwa ma charakter trwały i nie może być rozwiązany przez żadną władzę ludzką. Sądy biskupie nie orzekają więc rozwodu, lecz badają, czy dane małżeństwo zostało ważnie zawarte, czy też nie. Jeśli okaże się, że przed lub w chwili ślubu istniały okoliczności wykluczające rozumienie oraz podjęcie i wypełnienie obowiązków małżeńskich, należy dokładnie zbadać sprawę, aby wyjaśnić wątpliwości. To zasadnicza różnica, bowiem chodzi nie o zakończenie ważnie istniejącej więzi, lecz o stwierdzenie, że ona od początku nie zaistniała.
— Jak wygląda w praktyce droga osoby, która decyduje się wystąpić do sądu biskupiego? Z jakimi trudnościami musi się liczyć i jakie etapy musi przejść, zanim zapadnie ostateczne orzeczenie?
— Droga ta wymaga cierpliwości i dojrzałości oraz pewności w przedstawianiu argumentów. Najlepiej przed rozpoczęciem sprawy skonsultować się z sądem biskupim, który oferuje bezpłatne konsultacje dla zainteresowanych tym problemem osób. Pierwszym etapem jest wniesienie skargi powodowej, czyli pisemnego wniosku, w którym osoba przedstawia swoje argumenty i okoliczności sprawy. Następnie sąd biskupi ustala tzw. formułę wątpliwości, czyli konkretnie określa, jakie pytanie ma rozstrzygnąć: czy dane małżeństwo zostało zawarte ważnie, czy też nie i z jakiego powodu. Potem następuje etap zbierania dowodów, czyli przesłuchania stron, świadków, często także opinii biegłych psychologów czy psychiatrów. Dopiero na tej podstawie sędziowie wydają wyrok. Ten wyrok musi być zgodny z zasadami prawa kanonicznego i dobrze uzasadniony. Trzeba się liczyć z tym, że procedura trwa zwykle kilkanaście miesięcy, choć w niektórych sytuacjach, zwłaszcza przy dużej liczbie świadków, nawet dłużej.
— Droga ta wymaga cierpliwości i dojrzałości oraz pewności w przedstawianiu argumentów. Najlepiej przed rozpoczęciem sprawy skonsultować się z sądem biskupim, który oferuje bezpłatne konsultacje dla zainteresowanych tym problemem osób. Pierwszym etapem jest wniesienie skargi powodowej, czyli pisemnego wniosku, w którym osoba przedstawia swoje argumenty i okoliczności sprawy. Następnie sąd biskupi ustala tzw. formułę wątpliwości, czyli konkretnie określa, jakie pytanie ma rozstrzygnąć: czy dane małżeństwo zostało zawarte ważnie, czy też nie i z jakiego powodu. Potem następuje etap zbierania dowodów, czyli przesłuchania stron, świadków, często także opinii biegłych psychologów czy psychiatrów. Dopiero na tej podstawie sędziowie wydają wyrok. Ten wyrok musi być zgodny z zasadami prawa kanonicznego i dobrze uzasadniony. Trzeba się liczyć z tym, że procedura trwa zwykle kilkanaście miesięcy, choć w niektórych sytuacjach, zwłaszcza przy dużej liczbie świadków, nawet dłużej.
— Jakie są najczęstsze przyczyny, które prowadzą wiernych do wszczęcia procesu w sądzie biskupim? Czy można wskazać pewne powtarzające się schematy? Na przykład problemy psychiczne, uzależnienia, brak dojrzałości do małżeństwa?
— Owszem, istnieją pewne powtarzalne sytuacje. Najczęściej podnoszone są kwestie braku dojrzałości psychicznej do podjęcia i wypełnienia zobowiązań małżeńskich, uzależnienia od alkoholu czy narkotyków, ukrywane choroby psychiczne albo całkowity brak zamiaru wypełniania obowiązków małżeńskich, takich jak wierność czy otwartość na życie. Niejednokrotnie zdarza się też, że jedna ze stron została zmuszona do zawarcia małżeństwa, na przykład z powodu presji rodziny czy ciąży. Zdarzają się nawet przypadki, że ktoś zawiera małżeństwo, ponieważ jedna ze stron grozi popełnieniem samobójstwa, jeśli do niego nie dojdzie. To wszystko są okoliczności, które mogą wskazywać, że zgoda małżeńska — fundament sakramentu — nie została wyrażona w sposób ważny. W prawie kanonicznym istnieje opis wad, którymi może być dotknięty moment wyrażenia zgody małżeńskiej.
— Owszem, istnieją pewne powtarzalne sytuacje. Najczęściej podnoszone są kwestie braku dojrzałości psychicznej do podjęcia i wypełnienia zobowiązań małżeńskich, uzależnienia od alkoholu czy narkotyków, ukrywane choroby psychiczne albo całkowity brak zamiaru wypełniania obowiązków małżeńskich, takich jak wierność czy otwartość na życie. Niejednokrotnie zdarza się też, że jedna ze stron została zmuszona do zawarcia małżeństwa, na przykład z powodu presji rodziny czy ciąży. Zdarzają się nawet przypadki, że ktoś zawiera małżeństwo, ponieważ jedna ze stron grozi popełnieniem samobójstwa, jeśli do niego nie dojdzie. To wszystko są okoliczności, które mogą wskazywać, że zgoda małżeńska — fundament sakramentu — nie została wyrażona w sposób ważny. W prawie kanonicznym istnieje opis wad, którymi może być dotknięty moment wyrażenia zgody małżeńskiej.
— Papież Franciszek uprościł procedury, wprowadzając możliwość tzw. procesu skróconego (processus brevior). W jakich sytuacjach można z niego skorzystać i czy często stosuje się go w praktyce w polskich sądach biskupich?
— Proces skrócony jest rzeczywiście nowością, którą papież Franciszek wprowadził w 2015 roku. Może być zastosowany tylko wówczas, gdy nieważność małżeństwa jest oczywista i obie strony zgadzają się co do faktów. Typowy przykład to sytuacja, w której tuż po ślubie okazuje się, że jedna ze stron od początku nie chciała dzieci, a druga ma na to jednoznaczne dowody. Inne sytuacje to na przykład trwanie w związku pozamałżeńskim w chwili zawarcia ślubu lub tuż po nim, zatajenie bezpłodności, poważnej choroby zakaźnej, a także ukrycie faktu posiadania dzieci z poprzedniego związku czy pobytu w więzieniu. Są to oczywiste przesłanki do stwierdzenia nieważności małżeństwa. Chociaż powstaje pytanie, nawet jeśli strony tak twierdzą, jak taką pewność procesową zdobyć w krótkim czasie. W takim przypadku sprawa może być rozstrzygnięta nawet w kilka miesięcy, przy osobistym zaangażowaniu biskupa diecezjalnego. Papież Franciszek postanowił też, że w przypadku, gdy małżeństwo nie zostało skonsumowane, niepotrzebny jest proces, by stwierdzić jego nieważność. Trzeba jednak podkreślić, że proces skrócony stosuje się rzadko. Zdecydowana większość spraw wymaga bowiem wnikliwego badania dowodów i nie spełnia kryteriów oczywistości.
— Proces skrócony jest rzeczywiście nowością, którą papież Franciszek wprowadził w 2015 roku. Może być zastosowany tylko wówczas, gdy nieważność małżeństwa jest oczywista i obie strony zgadzają się co do faktów. Typowy przykład to sytuacja, w której tuż po ślubie okazuje się, że jedna ze stron od początku nie chciała dzieci, a druga ma na to jednoznaczne dowody. Inne sytuacje to na przykład trwanie w związku pozamałżeńskim w chwili zawarcia ślubu lub tuż po nim, zatajenie bezpłodności, poważnej choroby zakaźnej, a także ukrycie faktu posiadania dzieci z poprzedniego związku czy pobytu w więzieniu. Są to oczywiste przesłanki do stwierdzenia nieważności małżeństwa. Chociaż powstaje pytanie, nawet jeśli strony tak twierdzą, jak taką pewność procesową zdobyć w krótkim czasie. W takim przypadku sprawa może być rozstrzygnięta nawet w kilka miesięcy, przy osobistym zaangażowaniu biskupa diecezjalnego. Papież Franciszek postanowił też, że w przypadku, gdy małżeństwo nie zostało skonsumowane, niepotrzebny jest proces, by stwierdzić jego nieważność. Trzeba jednak podkreślić, że proces skrócony stosuje się rzadko. Zdecydowana większość spraw wymaga bowiem wnikliwego badania dowodów i nie spełnia kryteriów oczywistości.
— Jaką radę dałby Ksiądz Profesor osobom, które rozważają rozpoczęcie tej procedury? Na co powinny być przygotowane, zarówno od strony prawnej, jak i duchowej, aby przejść przez nią w sposób dojrzały i odpowiedzialny?
— Przede wszystkim zachęcam do tego, aby nie traktować tej procedury jako sposobu na szybkie uregulowanie swojej sytuacji życiowej, lecz jako drogę poszukiwania prawdy. To wymaga szczerości i uczciwości wobec samego siebie i wobec Kościoła. Warto przygotować się na trudne pytania, na konieczność powrotu do bolesnych wspomnień, a także na spotkanie z własną odpowiedzialnością. Od strony duchowej dobrze jest przeżywać ten czas jako okazję do pogłębienia wiary i zaufania Bogu. Od strony prawnej trzeba być gotowym na cierpliwe gromadzenie dokumentów i współpracę ze świadkami. Praktyczna rada: warto zwrócić się o pomoc do adwokata kościelnego, który poprowadzi sprawę fachowo i zadba o poprawność formalną wniosku. Powtarzam, w każdym trybunale są adwokaci, którzy bezpłatnie i kompetentnie odpowiedzą na pytania i pomogą w dalszej procedurze.
— Przede wszystkim zachęcam do tego, aby nie traktować tej procedury jako sposobu na szybkie uregulowanie swojej sytuacji życiowej, lecz jako drogę poszukiwania prawdy. To wymaga szczerości i uczciwości wobec samego siebie i wobec Kościoła. Warto przygotować się na trudne pytania, na konieczność powrotu do bolesnych wspomnień, a także na spotkanie z własną odpowiedzialnością. Od strony duchowej dobrze jest przeżywać ten czas jako okazję do pogłębienia wiary i zaufania Bogu. Od strony prawnej trzeba być gotowym na cierpliwe gromadzenie dokumentów i współpracę ze świadkami. Praktyczna rada: warto zwrócić się o pomoc do adwokata kościelnego, który poprowadzi sprawę fachowo i zadba o poprawność formalną wniosku. Powtarzam, w każdym trybunale są adwokaci, którzy bezpłatnie i kompetentnie odpowiedzą na pytania i pomogą w dalszej procedurze.
— Czy procedura przed sądem biskupim wiąże się z kosztami? Jeśli tak, to od czego zależy wysokość opłat i jak wygląda kwestia ewentualnych zwolnień z tych kosztów osób, które nie są w stanie ich ponieść?
— Tak, proces kościelny, jak każdy inny proces, wiąże się z kosztami, ale nie są one tak wysokie, jak się powszechnie sądzi czy czyta na niezorientowanych profilach czy w mediach szukających sensacji. W większości diecezji w Polsce opłata podstawowa wynosi od kilkuset do paru tysięcy złotych w zależności od stopnia skomplikowania sprawy i konieczności powołania biegłych. Trzeba jednak mocno podkreślić, że pieniądze te nie są zapłatą za wyrok, lecz mają charakter administracyjny: pokrywają koszty funkcjonowania sądu, pracy sekretariatu, korespondencji czy opinii specjalistów. Jeśli ktoś znajduje się w trudnej sytuacji materialnej, może zwrócić się do sądu biskupiego o częściowe lub całkowite zwolnienie z opłat i w praktyce często się to stosuje. Kościół pragnie bowiem, aby prawo do poznania prawdy o swoim małżeństwie było dostępne dla wszystkich wiernych, niezależnie od ich możliwości finansowych. Najważniejszym argumentem przed rozpoczęciem procesu jest nabycie przekonania, że istnieje argument, który trzeba prawnie zbadać, a potem sąd poprowadzi sprawę i da odpowiedź. Sądy biskupie działają w kontekście całego posłannictwa Kościoła, jakim jest doprowadzenie człowieka do zbawienia, a więc realizują podstawowy cel prawa kanonicznego, jakim jest salus animarum suprema lex, czyli zbawienie człowieka jest najwyższym prawem.
— Tak, proces kościelny, jak każdy inny proces, wiąże się z kosztami, ale nie są one tak wysokie, jak się powszechnie sądzi czy czyta na niezorientowanych profilach czy w mediach szukających sensacji. W większości diecezji w Polsce opłata podstawowa wynosi od kilkuset do paru tysięcy złotych w zależności od stopnia skomplikowania sprawy i konieczności powołania biegłych. Trzeba jednak mocno podkreślić, że pieniądze te nie są zapłatą za wyrok, lecz mają charakter administracyjny: pokrywają koszty funkcjonowania sądu, pracy sekretariatu, korespondencji czy opinii specjalistów. Jeśli ktoś znajduje się w trudnej sytuacji materialnej, może zwrócić się do sądu biskupiego o częściowe lub całkowite zwolnienie z opłat i w praktyce często się to stosuje. Kościół pragnie bowiem, aby prawo do poznania prawdy o swoim małżeństwie było dostępne dla wszystkich wiernych, niezależnie od ich możliwości finansowych. Najważniejszym argumentem przed rozpoczęciem procesu jest nabycie przekonania, że istnieje argument, który trzeba prawnie zbadać, a potem sąd poprowadzi sprawę i da odpowiedź. Sądy biskupie działają w kontekście całego posłannictwa Kościoła, jakim jest doprowadzenie człowieka do zbawienia, a więc realizują podstawowy cel prawa kanonicznego, jakim jest salus animarum suprema lex, czyli zbawienie człowieka jest najwyższym prawem.
Zdzisława Kobylińska
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez