Pluć na skorupę (rada Mickiewicza)
2025-09-27 18:06:51(ost. akt: 2025-09-27 18:08:11)
Nie chce mi się pisać o całorocznym kabarecie zwanym plebiscytem „France Football”. Cieszę się z prestiżowej nagrody dla naszej Ewy Pajor, która zdobyła – po raz pierwszy przyznaną w kobiecym futbolu – nagrodę dla najbardziej bramkostrzelnej zawodniczki w Europie. I to akurat było w pełni zasłużone. Natomiast jeśli chodzi o męską piłkę, to dalej mamy do czynienia z paranoją, a nie realną oceną poszczególnych graczy. Miejsce Roberta Lewandowskiego pod koniec drugiej dziesiątki jest kolejnym skandalem i kolejnym przejawem arogancji świata zachodnioeuropejskiej piłki wobec futbolisty z „gorszego” kraju, czyli Polski. Widać to spektakularnie, gdy porówna się wyniki dwóch innych piłkarzy Barcelony, którzy strzelili mniej albo znaczniej mniej bramek niż „Lewy”, ale w klasyfikacji „France Football” są wyżej. Chodzi np. o Lamine'a Yamala, który reprezentuje „właściwy” kraj, bo Hiszpanię (choć ma korzenie sięgające do Maroka i Gwinei). Nie będę przypominał, ile razy nasz najlepszy strzelec w historii był krzywdzony w owej farsie plebiscytu. Wygrać powinien dwa razy – a nie wygrał ani razu. Najpierw w jednym roku plebiscyt odwołano, chociaż rozgrywki ligowe i europejskie mimo pandemii odbyły się, a w następnym sezonie przegrał prawem kaduka z Leo Messim, który wyniki czysto piłkarskie miał gorsze niż Polak, ale jechał na nazwisku i fakcie, że sporo głosujących w tym „plebiscycie” dziennikarzy jest z Ameryki Łacińskiej i na swoich głosują blokiem.
Teraz nasza reprezentacyjna dziewiątka była na miejscu siedemnastym, choć Lewandowski był najbardziej skutecznym egzekutorem w drużynie, która zdobyła w najsilniejszych w Europie rozgrywkach, hiszpańskiej La Lidze potrójną koronę, czyli tytuł mistrza kraju, krajowy puchar i superpuchar. A ja przypomnę przekornie, że niewiele lepsze, ale również skandaliczne, bo szesnaste miejsce nasz reprezentant skwitował kiedyś na Twitterze słynnym francuskim powiedzeniem „le cabaret”.
Okazało się w Paryżu, że to nie kabaret 2.0, tylko totalna farsa. Można splunąć, można wzruszyć ramionami, można przeklinać, ale polskiej krzywdy to nie zniweczy. Jak widać, antypolonizm ma miejsce nie tylko w polityce międzynarodowej i mediach, ale także w sporcie. Jak by to ujął Adam Mickiewicz w „Dziadach”, który organizatorowi Powstania Listopadowego porucznikowi Piotrowi Wysockiemu wkłada w usta następujące słowa: „Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi”. Nic dodać, nic ująć...
Ryszard Czarnecki
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez