Belgijscy trenerzy - polscy sportowcy: małżeństwo doskonałe?

2025-07-19 22:40:12(ost. akt: 2025-07-19 22:44:49)
Vital Heynen

Vital Heynen

Autor zdjęcia: www.pzps.pl

Belgijscy trenerzy mają szczęście do wielkich polskich sportowców - i wzajemnie! W ostatniej dekadzie dwóch poddanych Jej Królewskiej Mości Matyldy - królowej Belgów, mającej przecież 50% polskiej krwi (jej mama urodziła się w naszym kraju tuż po II Wojnie Światowej, a potem owa panna Komorowska wyszła za mąż za belgijskiego arystokratę), doprowadziło Biało-Czerwonych na szczyty. Mowa oczywiście o belgijskim trenerze polskich złotych siatkarzy i o jego rodaku, który doprowadził Igę Świątek do jej pierwszego triumfu w Wimbledonie, który jednocześnie był pierwszym zwycięstwem polskiej tenisistki w historii turnieju na trawie w londyńskiej dzielnicy Wimbledon, w której kiedyś zresztą mieszkałem.
Vital Heynen objął kadrę naszych siatkarzy po tym, jak drużyna narodowa z francuskim trenerem zakończyła udział w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro w 2016 roku tradycyjnie w ćwierćfinale, a z włoskim trenerem poniosła klęskę na rozgrywanych w Polsce Mistrzostwach Europy, nie wąchając nawet medali ME. Belg ku osłupieniu siatkarskiego środowiska nad Wisłą, Odrą i Wartą doprowadził Polskę do sensacyjnej obrony tytułu mistrza świata w 2018 roku, po czym zdobył medal (brązowy) Mistrzostw Europy rok później, by niestety ponieść tradycyjną porażkę w ćwierćfinale IO w Tokio 2020 (de facto Igrzyska rozgrywane były rok później).

Wim Fissette - trener Igi Świątek wcześniej pracował z pięcioma liderkami WTA. Skądinąd prowadził dwie tenisistki, które choć reprezentowały Niemcy, to urodziły się w polskich rodzinach i mówią po polsku. Sabine Lisicki doprowadził do finału Wimbledonu w 2013 roku. Jednak już wcześniej nasza rodaczka w obcych barwach w czwartej rundzie tegoż turnieju przerwała passę 34 wygranych pod rząd Sereny Williams!

Kolejną podopieczną Wima Fissette rodem z Polski była Andżelika Kerber. Pochodząca z Puszczykowa pod Poznaniem tenisistka była wcześniej dwukrotną zdobywczynią Wielkiego Szlema i „jedynką” w rankingu WTA. Po tym jednak wpadła w straszliwy dołek i znalazła się poza pierwszą „dwudziestką” rankingu WTA. Belg odmienił ją diametralnie: niemiecka Polka dotarła do półfinału Australia Open, a następnie wygrała Wimbledon.

A teraz z podobnego dołka wyciągnął Igę Świątek! Jej piętą achillesową była gra na trawie, a tymczasem w tegorocznym Wimbledonie stała się dominatorką. „Rowerek” w finale to rzecz niebywała, ale dodajmy, że łącznie: w półfinale i finale w czterech setach straciła raptem... dwa gemy.

Bruksela - Warszawa: wspólna sprawa? Przynajmniej w siatkówce tak było. A w tenisie tak jest...

Ryszard Czarnecki

2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B