Pragmatyzm made in USA, ChRL, Rosja i UE

2025-01-05 14:07:16(ost. akt: 2025-01-05 14:25:28)

Autor zdjęcia: PAP/EPA/ALEX PLAVEVSKI

Największe mocarstwa, jak Stany Zjednoczone Ameryki i Chińska Republika Ludowa, czy kraje będące ponadregionalnymi playmakerami (rozgrywającymi) charakteryzują się w polityce zagranicznej daleko idącym pragmatyzmem.

Jeśli chodzi o USA, ów pragmatyzm jest wizytówką Białego Domu i absolutnie nie zależy od tego, jaka opcja sprawuje władzę. W ostatnich dniach prezydent elekt Donald John Trump po wydarzeniach w Syrii, które doprowadziły do upadku reżimu Baszara al-Asada, faktycznie zmienił stanowisko USA wobec Turcji. Stwierdził mianowicie, że jeśli chodzi o Syrię, klucz do rozwiązania sytuacji w tym kraju leży w Ankarze. Zostało to odebrane jako docenienie roli Turcji w regionie oraz osobiście prezydenta Recepa Erdogana. W ten sposób zmienił wyraźnie niechętne wobec Ankary stanowisko administracji prezydenta Josepha Robinette'a Bidena. To przykład twardego amerykańskiego pragmatyzmu. Nie pierwszy i nie ostatni. Przypomnę inny, jeszcze bardziej spektakularny zwrot w amerykańskiej polityce zagranicznej, gdy z czarnej listy osób objętych zakazem wjazdu na terytorium USA zdjęto hinduskiego polityka Narendry Modiego. Uczyniono to z jednego powodu: ówczesny premier stanu Gudźarat wygrał wybory w całych Indiach i został desygnowany na premiera tego jednego z dwóch wówczas najludniejszych państw świata (obecnie pod względem demograficznym Indie są już liderem). Był to rok 2014 i rządził wtedy Barack Hussein Obama, a więc Partia Demokratyczna.
Chiny też są do bólu pragmatyczne w relacjach z krajami czy to Europy, Azji, Afryki, czy Ameryki Łacińskiej. Nie obchodzą Pekinu prawa człowieka czy wolność mediów – na co zwracają uwagę, przynajmniej czasami, kraje szeroko rozumianego Zachodu. Chińczyków interesują tylko sprawy gospodarcze czy stricte polityczne (geopolityczne).

Rosja też do bólu jest pragmatyczna. W ostatnim dosłownie czasie świadczy o tym fakt zdjęcia z ich czarnej listy organizacji terrorystycznych Hajat Tahrir asz-Szam – tej, która przejęła siłą władzę w Syrii. Przypomina to decyzję Amerykanów odnośnie do Narendry Modiego, ale też wcześniejszą, gdy za kadencji George'a Walkera Busha jr. zdjęto z listy organizacji terrorystycznych PMOI – irańskich Ludowych Mudżahedinów, a więc organizację radykalnie sprzeciwiającą się obecnym władzom w Teheranie.

Nawet Unia Europejska, choć niestety bardzo zideologizowana, czasem bywa pragmatyczna. Świadczy o tym zawieszenie postępowania wobec państwowych firm z Kataru, gdy po napaści Rosji na naszego wschodniego sąsiada potrzebna była Europie dywersyfikacja źródeł energii i Doha nagle zaczęła być bardziej potrzebna…

Ryszard Czarnecki

2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5