Piłkarscy mądrale i piłkarska lojalność
2024-11-17 18:18:37(ost. akt: 2024-11-17 18:28:44)
Nie lubię kibiców bufonów, którzy mówią z zabawnym poczuciem wyższości, że nie oglądają w telewizji meczów piłkarskiej Ekstraklasy, tylko te rozgrywane w Anglii, Hiszpanii, Francji czy Niemczech... Bo wyższy poziom, bo piłka szybciej chodzi, bo wielcy piłkarze itp., itd. Bardzo się różnię od tych mądrali. Prawdę mówiąc, rywalizacja zagranicznych klubów, zarówno w krajowych rozgrywkach, jak i w europejskich pucharach, obchodzi mnie tyle – powiem wprost – co zeszłoroczny śnieg. Chyba, że grają w tych klubach Polacy! To zupełnie zmienia postać rzeczy! Wówczas oczywiście trzymam kciuki za te polskie drużyny i życzę im jak największych sukcesów. Tak jak trzymałem kciuki za zwycięzców europejskich rozgrywek klubowych: FC Porto z bramkarzem Józefem Młynarczykiem, Juventus Turyn ze Zbigniewem Bońkiem czy FC Sewilla z Grzegorzem Krychowiakiem. Sukcesy ich klubów były przecież w wielkiej mierze zasługą Biało-Czerwonych tam grających: „Zibi” czy „Krycha” strzelali gole i asystowali, a pan Józef, kiedyś strzegący bramki w Odrze Opole, postać barwna, wielki bramkarz i rozrywkowy człowiek, który za kołnierz nie wylewał, bronił w Portugalii więcej strzałów niż od niego wymagano. Tak, to kryterium jest dla mnie oczywiste: popieram polskie kluby. I to nie tylko te eksportowe, jak FC Barcelona z Robertem Lewandowskim.
Pomijając już kluby z zagranicy, pasjonuję się przede wszystkim polskimi rozgrywkami, i to nie tylko Ekstraklasy, ale również pierwszej i drugiej ligi. Chodziłem zresztą na różne ligi, łącznie z... piątą! Nie narzekam – choć taki zwyczaj – na polską piłkę. Jest coraz ciekawsza, jest na coraz wyższym poziomie (mowa o klubach oczywiście), coraz lepiej sobie radzi w europejskich pucharach – przykłady Legii i Jagiellonii tej jesieni potwierdzają tę tezę.
Ekstraklasa nie jest wolna od kontrowersji. Ale gdzie ich nie ma? W ten sam weekend, kiedy zepsuł się na kwadrans VAR podczas meczu Jagiellonia – Raków, przez co nie było możliwości weryfikacji decyzji sędziego o rzucie karnym dla gości, dużo większa burza przetoczyła się przez Hiszpanię po niesłusznie nieuznanym golu Roberta Lewandowskiego w meczu z Realem Sociedad. Barca przez to przegrała, Jaga tylko zremisowała, a piłkarscy kibice mogli sobie przypomnieć przedpotopowe czasy bez wozów VAR i piłkarskie jaja, które wtedy, niestety, odchodziły.
Można oczywiście wybrzydzać, ale takich meczów jak Cracovia – GKS Katowice i Lech Poznań – Legia, w których pada po siedem bramek, nie wymazuje się z pamięci latami.
Dlatego także jestem lojalny wobec polskiej piłki: nie tylko reprezentacyjnej, ale też klubowej.
Można oczywiście wybrzydzać, ale takich meczów jak Cracovia – GKS Katowice i Lech Poznań – Legia, w których pada po siedem bramek, nie wymazuje się z pamięci latami.
Dlatego także jestem lojalny wobec polskiej piłki: nie tylko reprezentacyjnej, ale też klubowej.
Ryszard Czarnecki
Źródło: Gazeta Olsztyńska
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez