Rocznica wielkiego błędu Niemiec

2024-09-29 10:59:07(ost. akt: 2024-09-29 11:02:55)

Autor zdjęcia: European People's Party/https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Angela_Merkel_(47021083044).jpg

Minęło dziewięć lat od momentu, gdy kanclerz Niemiec Angela Merkel, sprawująca wówczas swój urząd po raz trzeci, otworzyła granicę swego kraju dla imigrantów. Warto zapamiętać datę: 4 września 2015 roku tego katastrofalnego błędu w polityce Berlina i szerzej: Unii Europejskiej. Owo „herzlich willkommen” było otwarciem dramatycznej współczesnej puszki Pandory. Ciekawe, że wówczas w pełni popierał to duży biznes. Prezes słynnej firmy Daimler Dieter Zetsche bajał, iż „uchodźcy mogą stać się podstawą kolejnego niemieckiego cudu gospodarczego”. Niemieckie media, jak zwykle blisko współpracujące z (każdym) rządem, były narzędziem do oswojenia opinii publicznej z imigracyjnym oceanem i przekonaniem tzw. zwykłych Niemców, że przybysze z innych kontynentów na niemieckiej ziemi to coś wielce pozytywnego. Już tydzień przed oficjalną decyzją polityczną Frau Kanzlerin prasowy pas transmisyjny koalicyjnego rządu w Berlinie, dziennik „Bild” zainaugurował kampanię pod wszystko mówiącym tytułem „Pomagamy – uchodźcy mile widziani”.

W sprawie ściągania imigrantów do Niemiec w klasie politycznej Republiki Federalnej panowała w zasadzie całkowita jedność. Przykładem tego był zastępca Merkel w rządzie, wicekanclerz i lider lewicowej SPD Sigmar Gabriel, który po Bundestagu paradował ze znaczkiem w klapie, mającym jakże infantylny i naiwny, jak się z czasem okazało, napis „Uchodźcy mile widziani”.

Mylił się rząd w Berlinie, przede wszystkim wszechwładna Frau Merkel, duży biznes, media, a nawet ekonomiczni eksperci. Jeden z czołowych niemieckich ekonomistów Marcel Fratzscher wciskał kit, mówiąc: „Wielu uchodźców będzie płacić emerytury wyżu demograficznego”. Można to wszystko podsumować popularnym powiedzeniem „pic na wodę, fotomontaż”.

Do historii głupoty w Republice Federalnej Niemiec i na Starym Kontynencie przeszła wypowiedź Angeli Merkel, która w telewizyjnym wywiadzie miesiąc po otwarciu przez nią niemieckiej granicy beztrosko poinformowała osłupiałych telewidzów, że... niemieckie państwo nie kontroluje napływu imigrantów, bo nie jest w stanie tego czynić! Słowa pani kanclerz: „Nie jest w mojej mocy – ani w mocy nikogo w Niemczech – określanie, ile osób tu przyjeżdża” szokują do dziś.
To był wielki błąd niemieckiej polityki. Czy po tych doświadczeniach naszego zachodniego sąsiada Polska też go popełni?

Ryszard Czarnecki

Źródło: Gazeta Olsztyńska

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5