Upojony Bogiem

2024-07-26 16:00:38(ost. akt: 2024-07-26 16:20:17)

Autor zdjęcia: Krzysztof Łączkowski

Ten święty, który żył w latach 1828-1898, nigdy nie został sfotografowany ani namalowany. Jego twarz znana była tylko rodzinie i braciom z klasztoru. A jednak jego wizerunek jest znany na całym świecie. Mowa o św. Charbelu, którego wspomnienie w Polsce obchodzimy 28 lipca (w Kościele powszechnym 24 lipca). Ten niezwykły święty, cudotwórca, mnich maronicki wśród licznych cudów ma również na swym koncie cud, który warto odnotować. Otóż 8 maja 1950 roku, w dniu swoich urodzin, ponad 50 lat po swej śmierci, dał się sfotografować. W jaki sposób? Otóż grupa kilku misjonarzy maronitów zrobiła sobie zdjęcie przed pustelnią o. Charbela. Po wywołaniu fotografii okazało się, że jest na niej jeszcze jedna postać mnicha ze spuszczonym wzrokiem, długą białą brodą i w kapturze. Najstarsi zakonnicy rozpoznali w niej o. Charbela. Zdjęcie to stało się wzorem dla wszystkich portretów ojca Charbela, również tych z uroczystości beatyfikacji i kanonizacji.

Oddany Bogu

Youssef (Józef) Antoun (Antoni) urodził się 8 maja 1828 roku w Bkaakafra w północnym Libanie jako jedno z pięciorga dzieci pobożnej chrześcijańskiej rodziny. Mały Józef wcześnie stracił ojca, który zmarł wyczerpany pracą na rzecz okupacyjnej armii tureckiej. Matka wkrótce powtórnie wyszła za mąż, a Józef w swym ojczymie odnalazł dobrego duchowego przewodnika, podobnie jak w dwóch wujach pustelnikach, którzy mieszkali w górach. Jako dziecko Józef tradycyjnie wypasał owce. Tam poznał smak samotnego życia, modlitwy, bycia sam na sam z Bogiem. W jednej z grot urządził sobie nawet małą kapliczkę, w której umieścił obrazek Matki Bożej, do której codziennie się modlił.

Mając 23 lata, wstąpił do maronickiego klasztoru św. Marona w miejscowości Annaja, gdzie otrzymał zakonne imię Charbel. Pozostał tam aż do 1875 roku, kiedy to przeniósł się do pobliskiej pustelni świętych Piotra i Pawła. W pustelni żył w samotności, prowadząc skrajnie ascetyczny tryb życia. Spędzał większość czasu na modlitwie i praktykach religijnych, pościł i umartwiał się. Sypiał tylko trzy godziny na dobę, używając kawałka drewna owiniętego w starą sutannę jako poduszki. Mimo ciężkiej choroby nerek i bólu pracował fizycznie. Ostatnie 23 lata swojego życia spędził w pustelni. 16 grudnia 1898 roku podczas odprawiania Mszy św. w trakcie Podniesienia Charbel doznał udaru mózgu. Zmarł po kilku dniach w Wigilię Bożego Narodzenia 24 grudnia 1898 roku mając siedemdziesiąt lat. Gdy po śmierci zdjęto mu habit, okazało się, że zamiast koszuli miał na sobie szorstką włosiennicę z koziej skóry. Do habitu miał także przyszyty woreczek z kamykami, które wbijały się podczas snu w jego ciało. Mnich nosił też na sobie żelazny pas szeroki na trzy centymetry, od którego na jego ciele zrobiła się rana. Został pochowany na cmentarzu klasztornym.

Wonne ciało

Zgodnie z tradycją jego niezabalsamowane ciało, ubrane w habit, złożono w zbiorowym grobie bez trumny. Po pogrzebie jednak przez 45 nocy nad jego grobem pojawiała się jasna poświata, co skłaniało zaciekawionych mieszkańców zarówno chrześcijan, jak i muzułmanów, do przybywania do grobu mnicha i do zanoszenia próśb za jego wstawiennictwem. Wiele z tych próśb zostało wysłuchanych. Wreszcie zdecydowano, aby dokonać ekshumacji jego ciała.

W opisie tego wydarzenia czytamy: „Gdy po czterech miesiącach w obecności specjalnej urzędowej komisji otwarto grób, okazało się, że mimo złych warunków i wypełniającej grób wody z mułem, ciało jest bez śladów rozkładu. Zachowało ono elastyczność i temperaturę ciała osoby żyjącej, a także wydzielało przyjemny zapach oraz specyficzną wydzielinę - płyn nieznanego pochodzenia. Po umyciu i przebraniu zwłoki zostały złożone w drewnianej trumnie i umieszczone w klasztornej kaplicy. Co dwa tygodnie trzeba jednak było zmieniać im szaty ze względu na nieustannie wydzielający się płyn. W 1927 roku ciało ojca Charbela zostało umieszczone w metalowej trumnie i przeniesione do grobowca w podziemiach klasztoru. W 1950 r. zauważono, że z grobowca wydobywa się dziwna ciecz. Powołano specjalną komisję i w obecności lekarzy oraz przedstawicieli Kościoła otwarto grób. Ku wielkiemu zaskoczeniu okazało się, że mimo upływu ponad 50 lat ciało ojca Charbela nadal pozostało w doskonałym stanie, było giętkie i elastyczne, wciąż wydzielając tajemniczy płyn, który wypełniał wnętrze grobu, a szata była poplamiona krwią. Po obmyciu i przebraniu ciało świętego zostało wystawione na widok publiczny, po czym umieszczono je w nowej trumnie i ponownie zamurowano w grobowcu. Ponowne ekshumacje miały miejsce w 1952 i 1955 roku, za każdym razem stwierdzano brak śladów rozkładu ciała oraz obfite wydzielanie tajemniczego płynu. Podejmowane próby zahamowania wydzielania płynu, między innymi przez usunięcie niektórych narządów, nie dały żadnych efektów. Zjawiska tego, niewytłumaczalnego z naukowego punktu widzenia, nie potrafili wyjaśnić najwybitniejsi naukowcy”.

Tajemnicza ciecz wydzielająca się z ciała eremity była większej objętości niż mogło pomieścić jego ciało. Katarzyna Stokłosa w swej książce o o. Charbelu pisze, że: „Niewielkie skrawki sukna nasączonego tajemniczym płynem rozdawano w charakterze relikwii i środka przynoszącego ulgę w bólu, a także uzdrawiającego z chorób”.

Ciekawe, że dopiero kiedy 5 grudnia 1965 roku papież Paweł VI dokonał beatyfikacji Ojca Charbela, jego ciało poddało się prawom natury i zaczęło powoli wysychać, dzisiaj jest już tylko szkielet pokryty wyschniętą skórą, jak opowiadał ks. Jarosław Cielecki, twórca Domów Modlitwy św. Szarbela. Natomiast olej z ciała Charbela wydobywał się nieprzerwanie do jego kanonizacji w 1977 roku, czyli do daty ogłoszenia go świętym.

Cudowny święty

Święty Charbel jest autorem licznych cudów, które wydarzyły się za jego przyczyną. Papież Paweł VI w trakcie beatyfikacji powiedział, że spośród setek cudów dokonanych za wstawiennictwem tego Sługi Bożego, zarówno za życia, jak i po śmierci, zostały wybrane dwa – uzdrowienie zakonnicy Marii Abel i kowala Iskandara Oubaida.

Jedno z nich papież tak opisywał: „Maria Abel Kamary cierpiała od 14 lat. Powód – rozległy wrzód żołądka. Wraz z upływem lat jej kości się odwapniły, miała problemy z jedzeniem i poruszaniem się. Doznała częściowego paraliżu. Kiedy była już u kresu sił, zawieziono ją do grobu świętego Charbela. Tam zwilżyła chusteczkę płynem, który wydziela się z ciała świętego i potarła nim chore miejsca. Następnego ranka, na prośbę s. Marii, zakonnice ponownie zawiozły ją do św. Charbela. Co ciekawe: w tym tłumie znajdowało się pięciu duchownych, którym dane było zostać świadkami cudu, jaki zdarzył się z s. Marią Abel. Kiedy siostry podwiozły chorą ku trumnie, ta długo siedziała na wózku z nisko opuszczoną głową, zatopiona w modlitwie. Jak później wyznała, ani przez chwilę nie wątpiła, że ojciec Charbel jej pomoże. Tak też się stało. Nieoczekiwanie dla wszystkich zakonnica zaczęła powoli podnosić się z wózka. Jej towarzyszki zamarły z wrażenia, a s. Maria spokojnie obeszła sarkofag, nie zdając sobie do końca sprawy z tego, co się dzieje. Następnie z promienną twarzą upadła na kolana, które już od dawna się nie zginały, i przylgnęła czołem do podnóża sarkofagu. Ze łzami w oczach dziękowała świętemu Charbelowi za uzdrowienie”.
Zainteresowanych odsyłam do wspomnianej Katarzyny Stokłosy, autorki książki pt. „Cuda świętego Szarbela. Świadectwa i modlitwy”.

Co warto podkreślić, Święty nie ma względu na osobę. Charbel uzdrawia na duszy i na ciele ludzi wszystkich krajów, narodowości i religii. Uzdrawia niewierzących, a nawet osoby walczące z wiarą i Kościołem. Pomaga wielu osobom nie tylko przez uzdrowienia ciała, ale także w wielu innych aspektach życia. Jest niezwykle skuteczny, co świadczy o jego niezwykłej więzi z Bogiem. Nie na darmo nazywany jest „upojonym Bogiem”. Popularną i skuteczną modlitwą jest nowenna do tego maronickiego mnicha. W internecie wystarczy wpisać nowenna do św. Charbela, aby ją znaleźć.

W naszej archidiecezji kult św. Charbela propaguje m.in. proboszcz parafii pw. św. Marii Magdaleny w Pieszkowie (k. Lidzbarka Warmińskiego) ks. Leszek Wojcinowicz, który 28 dnia każdego miesiąca w swoim kościele modli się za wstawiennictwem świętego. Ks. Leszek na stronie parafialnej ogłasza, że najbliższa msza św. i modlitwy przez wstawiennictwo św. Charbela odbędą się 27 lipca. O godzinie 19 zostanie odmówiony różaniec, a o 19.40 będzie sprawowana msza św.

Zdzisława Kobylińska
Zdzisława Kobylińska

Źródło: Gazeta Olsztyńska

2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B