Nie aparat, lecz ołówek. Kamil Mączkowski sprowadza urban sketching do Nowego Miasta Lubawskiego
2025-05-06 09:44:27(ost. akt: 2025-05-07 09:40:46)
Nie robi setek zdjęć — szkicuje. Kamil Mączkowski, nowomieszczanin mieszkający dziś w Gdańsku, znany hodowca „Boskich Kur” i miłośnik „Boskich Roślin”o których na łamach "Gazety Nowomiejskiej" pisaliśmy, wraca do rodzinnego miasta z nową pasją: urban sketchingiem. 7 i 8 czerwca organizuje tu pierwszy w historii plener szkicowania miejskiego, a w lipcu zapowiada wystawę. Chce zarazić mieszkańców radością tworzenia — i udowodnić, że każdy może chwycić za ołówek.
To będzie coś, czego Nowe Miasto Lubawskie jeszcze nie widziało. Po raz pierwszy ulice, podwórka, place i kamienice staną się tłem dla dziesiątek artystów z całej Polski, którzy zamiast fotografować, będą… rysować. Urban sketching, czyli szkicowanie z natury, w ruchu, bez poprawek, jak widzisz i czujesz – to pasja Kamila Mączkowskiego, który chce nią zarazić swoje rodzinne strony. – Nie trzeba być Van Goghiem ani po ASP – mówi. – Wystarczy kartka, ołówek i chęć, by zobaczyć świat inaczej. Usiąść, przyjrzeć się, zanurzyć w miejscu. Wspomnienia utrwalone ołówkiem zostają na zawsze – dodaje.
Od Boskich Kur po miejskie pejzaże
Pamiętamy jego „Boskie Kury” i „Boskie Rośliny”, dziś Kamil w pełni oddaje się szkicowaniu miejskiej codzienności. Jest administratorem trójmiejskiego oddziału Urban Sketchers, jednej z trzech oficjalnych grup w Polsce. Jak mówi, urban sketching to więcej niż hobby – to sposób patrzenia na świat. – Nie tylko budynki, ale ludzie, ruch, światło, emocje. Urban sketcher rysuje to, co dzieje się tu i teraz – tłumaczy.
Pamiętamy jego „Boskie Kury” i „Boskie Rośliny”, dziś Kamil w pełni oddaje się szkicowaniu miejskiej codzienności. Jest administratorem trójmiejskiego oddziału Urban Sketchers, jednej z trzech oficjalnych grup w Polsce. Jak mówi, urban sketching to więcej niż hobby – to sposób patrzenia na świat. – Nie tylko budynki, ale ludzie, ruch, światło, emocje. Urban sketcher rysuje to, co dzieje się tu i teraz – tłumaczy.
Sztuka kontra system – w szkole mu nie wierzyli
Choć od dziecka interesował się rysunkiem i twórczością, nie zawsze spotykał się ze zrozumieniem. – W szkole moja sztuka nie wpisywała się w ramy podstawy programowej – wspomina. – Jedna kreska „nie tak” i już była niższa ocena, mimo że prace podobały się wszystkim wokół. Nauczyciele często oczekiwali, że będę kopiować uznane wzorce, zamiast szukać własnego stylu. Ale to właśnie ten opór zahartował mnie i udowodnił, że jeśli chcę – dam radę. I daję. Jestem im wdzięczny za hart ducha, który dzięki nim mam w dążeniu do celu. Wszystkich moich nauczycieli zapraszam na plener.
Choć od dziecka interesował się rysunkiem i twórczością, nie zawsze spotykał się ze zrozumieniem. – W szkole moja sztuka nie wpisywała się w ramy podstawy programowej – wspomina. – Jedna kreska „nie tak” i już była niższa ocena, mimo że prace podobały się wszystkim wokół. Nauczyciele często oczekiwali, że będę kopiować uznane wzorce, zamiast szukać własnego stylu. Ale to właśnie ten opór zahartował mnie i udowodnił, że jeśli chcę – dam radę. I daję. Jestem im wdzięczny za hart ducha, który dzięki nim mam w dążeniu do celu. Wszystkich moich nauczycieli zapraszam na plener.
Pasja, która wraca do korzeni
Kamil podkreśla, że nie zapomniał o swoim mieście i chce inspirować lokalną młodzież. – Jako uczeń lubiłem działać, organizować, animować. Dziś wracam z czymś nowym i mam nadzieję, że powstanie tu nawet własna grupa urban sketcherów – mówi. – Bo Nowe Miasto ma potencjał, trzeba tylko dać mu nowe spojrzenie.
W dniach 7–8 czerwca Kamil organizuje pierwszy plener urban sketchingowy w Nowym Mieście Lubawskim. Przyjadą artyści z całej Polski. – Liczę na 30–40 osób. Będziemy szkicować różne lokalizacje miasta, także te mniej oczywiste – zapowiada.
Na 11 lipca planowana jest wystawa poplenerowa w Przestrzeni Gruzownia, gdzie pokażą nie tylko prace gości, ale również mieszkańców, którzy zdecydują się dołączyć.
– Nie trzeba być profesjonalistą. Damy materiały, zachęcimy, nauczymy – mówi. – Może ktoś zobaczy swoją ulicę narysowaną ręką artysty. Może zapragnie narysować swój dom. Może zostanie z nami na dłużej.
Kamil podkreśla, że nie zapomniał o swoim mieście i chce inspirować lokalną młodzież. – Jako uczeń lubiłem działać, organizować, animować. Dziś wracam z czymś nowym i mam nadzieję, że powstanie tu nawet własna grupa urban sketcherów – mówi. – Bo Nowe Miasto ma potencjał, trzeba tylko dać mu nowe spojrzenie.
W dniach 7–8 czerwca Kamil organizuje pierwszy plener urban sketchingowy w Nowym Mieście Lubawskim. Przyjadą artyści z całej Polski. – Liczę na 30–40 osób. Będziemy szkicować różne lokalizacje miasta, także te mniej oczywiste – zapowiada.
Na 11 lipca planowana jest wystawa poplenerowa w Przestrzeni Gruzownia, gdzie pokażą nie tylko prace gości, ale również mieszkańców, którzy zdecydują się dołączyć.
– Nie trzeba być profesjonalistą. Damy materiały, zachęcimy, nauczymy – mówi. – Może ktoś zobaczy swoją ulicę narysowaną ręką artysty. Może zapragnie narysować swój dom. Może zostanie z nami na dłużej.
Plener urban sketchingowy organizowany przez Kamila Mączkowskiego to nie tylko okazja do rozwijania umiejętności artystycznych, ale także do budowania więzi społecznych i odkrywania piękna otaczającego nas świata. To wydarzenie, które może zainspirować wielu mieszkańców Nowego Miasta Lubawskiego do twórczego działania i spojrzenia na swoje miasto z nowej perspektywy. Urban sketching to nie tylko sztuka – to dialog z miejscem i z ludźmi. Niebawem ten dialog rozbrzmi na nowomiejskich ulicach. Wystarczy przyjść, usiąść… i zacząć rysować.
red.
a.laskowska@gazetaolsztynska.pl
a.laskowska@gazetaolsztynska.pl
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez