HISTORIA. Lek. med. Konstanty Muraszko w Nidzicy cz.III

2010-06-24 09:36:25(ost. akt: 2013-04-06 19:12:06)
Przedstawiamy naszym czytelnikom trzecią już część pamiętnika Konstantego Muraszko, który był powojennym lekarzem w nidzickim szpitalu.

W kolejnym fragmencie pamiętnika lek. med. Konstantego Muraszko, czytamy: „ (…) Listopad [1945r.] zszedł szybko, nawet pomyślnie. Prace porządkowo-remontowe nadspodziewanie dawały dobre rezultaty: budynki zostały doszklone, pawilon zakaźny-szklenie dobiegło końca, a starania o remont centralnego ogrzewania stawały się realne. Wydział Zdrowia przyrzekł zwiększyć dotacje na szpital, z której mogłem korzystać pożyczkowo na pokrycie kosztów remontu (…)


Majster, planista
 i lekarz


Drugi miesiąc [grudzień 1945r.] pracy był łatwiejszy, z pracowników każdy wiedział co ma robić, dozorca i sanitariusz zajęci byli przy szkleniu, ja tymczasem byłem planistą, majstrem, zaopatrzeniowcem i lekarzem. Chorych przybywało, zgłosiło się do leczenia 28 chorych w szpitalu, w tym 14 chorych na tyfus, 3 z powodu gorączki połogowej i wypadki chirurgiczne. Między innymi [w lutym 1946r.] starosta powiatowy […] po wypadku samochodowym, ze znacznymi obrażeniami głowy. (…) Opracowany dobrze kosmetycznie, był potem dobrą reklamą szpitala. (…) Stałem się pogotowiem bez ustalonych godzin pracy i wypoczynku.


Centralne ogrzewanie
 w pawilonie zakaźnym

W 1946 roku „(…) przed przystąpieniem do remontu centralnego ogrzewania przestudiowałem zasady ogrzewania i obsługi centralnego ogrzewania. Obliczyłem metraż pomieszczenia, wystarczało na 40 łóżek po 5 metr. kwadr. na łóżko bez korytarzy, łazienek i pomieszczeń pomocniczych, będą warunki dla chorych zbliżone do normalnych. Jestem wdzięczny ob. Michalskiemu Michałowi za wykonanie remontu centralnego ogrzewania w pawilonie zakaźnym. Związany z tym wysiłek zrozumie tylko ten, kto dobrą wyobraźnie ma i w życiu coś zrobił samodzielnie, a w dodatku bez dodatkowego wynagrodzenia (...). Praca jednak nad uruchomieniem centralnego ogrzewania postępowała szybko (…)”. (Także np. w sierpniu 1946r. wykonał Michalski M. dla Szpitala Pow. w Nidzicy remont samochodu sanitarnego). „ (…) Poszukiwałem [teraz] palacza centralnego ogrzewania.


Narastający świerzb
i dur brzuszny
Po remoncie i wypróbowaniu centralnego ogrzewania [w 1946 roku] przeniosłem chorych z baraku do pomieszczeń szpitala: na parterze oddział położniczy z salą porodową, a na piętrze zakaźny i ogólny, na piętrze strychowym kilka mieszkań dla personelu i magazyny. W miesiącu lutym razem leczono 44 chorych. W zwolnionym baraku urządziłem ośrodek zdrowia: rejestracja, gabinet zabiegowy, lekarski i gabinet kierownika. Frekwencja chorych stale wzrastała. 
Druga sprawa, wymagająca radykalnego i skutecznego załatwienia, to częste zachorowania na dur brzuszny i narastający świerzb. Przy braku wodociągów, brakach żywności, migracji ludzi i nieczynnych urządzeniach sanitarnych był to poważny i groźny problem, szczególnie w okresie wiosennym (...). Do tego dołączał się problem zachorowań i zwalczanie chorób wenerycznych. Zatem pierwszym zadaniem było uruchomić pawilon szpitalny, a w baraku urządzić przychodnię ogólną i chorób społecznych, a wtedy może na gotowe przyjdzie pomoc. Niestety, musiałem jej długo czekać. Wójtów i sołtysów zobowiązałem do natychmiastowego zgłaszania chorych w osiedlach i kierowanie ich do szpitala. Wyjazdy moje furmanką zajmowały dużo czasu, ale często musiałem. Władze miejscowe nie przeszkadzały, a to było dużo, zadrażnień nie było.



Wozem konnym
do pacjentów

Z uruchomienia elektrowni zrezygnowałem po przedyskutowaniu z miejscowymi czynnikami (…). W związku z częstym nagabywaniem starosty o środki lokomocji do różnych doraźnych potrzeb, przydzielił [mi] starą niewydolną klacz, którą należało tylko karmić. Po skompletowaniu wozu [konnego] można było odbywać krótkie jazdy po mieście, żeby do tego nie wracać, przekazałem ją w lipcu 1946 roku. (…)”. Zaopatrzenie stale się poprawiało. Uzupełniano braki niemal systematycznie. Z Nadzw. Kom. do Walki z epidemiami pobrałem koszule, z Wydziału Zdrowia 20 łóżek z przydziału UNRA i sporo leków. Jednocześnie niemal zgłosiła się położna, autochtonka, rodem z Niborka, dyplomowana (…). był to duży nabytek personalny. Mianowałem ją siostrą oddziałową i położną oddziału ginekologiczno-położniczego. Sam jednak normalnych porodów nie przyjmowałem. Zaangażowałem jeszcze jedną sanitariuszkę (…). Miesiąc styczeń [1946r.] był pomyślny. Zgłosił się b. sanitariusz oddziału urologicznego dra Lilpopa, przyjąłem go do pracy w ośrodku zdrowia (…). Wreszcie zgłosili się kontrolerzy sanitarni celem zwalczania epidemii. Przeprowadzali dezynfekcje środowisk, zwalczanie świerzbu i zawszenia. Praca ich była ciężka w terenie, a jeszcze trudniej było ich skontrolować z powodu braku środka lokomocji. (…) 


Operacje przy 
elektrycznym świetle


Praca w ośrodku zdrowia stawała się przyjemną. Komorne za pomieszczenie ośrodka zdrowia wpłacałem do kasy szpitala, a za te fundusze pobudowałem piece kaflowe, zaadoptowałem kuchnie i pralnię. (…) Praca nad odbudową stale trwała, po skończeniu jednej, zaczynałem dalszą. Odszukałem elektryka i zleciłem uporządkowanie instalacji elektrycznej w szpitalu, barakach, pomieszczeniach gospodarczych, urządzenie nowych punktów świetlnych. Jedną trzecią należności 10,490 zł. miałem zapłacić po sprawdzeniu, jak tylko prąd zostanie doprowadzony do Niborka. W końcu kwietnia 1946 roku zabłysło światło elektryczne w pomieszczeniach szpitalnych. Było to duże wydarzenie. Odstawiliśmy lampy naftowe z rozrzewnieniem po 6 miesięcznym używaniu.


Sanitarka
z demobilu


(…) Po kilku tygodniach dostaję zawiadomienie o przydziale samochodu – sanitarki z demobilu, po obiór której muszę zgłosić się do punktu rozdzielczego w Gdyni.(...) Wróciłem (jednak) do domu z niczym, a o sposobie przydzielania sanitarek szczegółowo zawiadomiłem Min. Zdrowia. 
(…) Pracownicy moi zaczęli nagabywać, by postarać się o przydział odzieży, bo gdzie indziej dostają. (…) Puszczona machina w ruch z pewnymi oporami przyniosła widoczne rezultaty: otrzymałem stół opatrunkowy, wózek dla chorych, uszyłem sporo bielizny. Do szpitala w kwietniu [1946r.] przyjąłem dalszych 27 chorych na leczenie. Za pierwsze półrocze leczono w szpitalu 159 chorych, z tego 5 chorych zmarło, łącznie za półroczne istnienie szpitala 2137 łóżko dni, a wpływy do kasy wynosiły ponad sto tys. zł. Szpital stal się faktem. Wykonana duża robota budowlana, zgromadzono sporo potrzebnego sprzętu i wyekwipowania (...)”. 



Piotr Rafalski

nidzica@gazetaolsztynska.pl


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5