Czekam z odchudzaniem do Nowego Roku

2022-12-17 10:00:00(ost. akt: 2022-12-16 15:20:21)
Zdjęcie jest ilustracją do artykułu

Zdjęcie jest ilustracją do artykułu

Autor zdjęcia: pixabay.com

Wiele osób właśnie to zdanie sobie teraz powtarza. Uważają, że nie opłaca się rozpoczęcia diety redukcyjnej przed świętami, bo po co zaczynać dietę, skoro i tak za chwile będzie laba w postaci świąt, przerwy między świętami a sylwestrem oraz samego sylwestra.
Odpowiednio zbilansowana i ułożona personalnie dieta (nawet redukcyjna) nie będzie katorgą, tylko zwykłym żywieniem, podczas którego pojawiają się słodycze czy inne, ulubione przekąski. Opóźnianie odchudzania jest niewłaściwym podejściem z kilku powodów. Odkładanie w czasie terminu rozpoczęcia redukcji, a w tym również zmiany nawyków daje nam „pozwolenie” na zjadanie ogromnych ilości różnych fast foodów i przekąsek, nawet do nieprzyjemnych bóli brzucha i mdłości. Robimy tak w imię tego, że od stycznia przechodzimy na dietę, a więc te produkty będą (zdaje nam się) zakazane. Tu już warto dopowiedzieć, że dieta powinna był ułożona w taki sposób, by nic nie było zakazane, a wszystkie produkty były dozwolone, ale w odpowiednich porcjach.

Następnie – odkładanie w czasie terminu rozpoczęcia zmagań ze zrzuceniem nadprogramowej masy ciała skutkuje tym, że do wagi z dnia dzisiejszego dochodzi nam kolejnych, kilka kilogramów, a więc już na samym starcie utrudniamy sobie redukcję, jednocześnie wydłużając czas jej trwania. Nawet podejmując zmagania z odchudzaniem już dzisiaj możemy sobie zrobić przerwę, i całkowicie wrzucić na luz w święta – taka opcja będzie znacznie korzystniejsza niż łapanie dodatkowych kilogramów cały grudzień oraz podczas świątecznej laby.

Kolejnym, ciekawym powodem odroczenia swojego odchudzania jest fakt psychologiczny – my chcemy sobie „coś” postanawiać dopiero od konkretnego terminu. Najpopularniejszy jest właśnie styczeń. Postanawiamy schudnąć i chcemy się tego trzymać. Nie określamy tym samym ilości kilogramów, której chcemy się pozbyć ani czasu w jakim ten cel chcemy osiągnąć. Między innymi właśnie przez to bardzo szybko nasze postanowienie ląduje w gruzach. Jeżeli natomiast stwierdzimy, że w ciągu dwóch miesięcy chcemy stracić 5 kilogramów – będzie to dla nas większą motywacją, a co ważne startując z taką myślą, chętniej podejmiemy się wprowadzania zdrowych nawyków, przynoszących efekt już dziś, czyli wcześniej niż ta data styczniowa.

Złudnie wydaje nam się, że później będzie łatwiej, niestety tak nie jest. Im później zaczniemy wprowadzać zdrowe nawyki żywieniowe, pozwalające na redukcję masy ciała tym będzie nam łatwiej. Zwłaszcza, że dzięki temu nasza motywacja będzie większa, bo im dłużej myślimy o odchudzaniu, kompletnie nic z tym nie robiąc, tym bardziej nam się nie chce. Po prostu przyzwyczajamy się do obecnej sytuacji i masy ciała. Akceptujemy to, że nam się już zwyczajnie nie chce. Niestety, motywacja jest ulotna i trzeba brać ten fakt pod uwagę.

Na początku nowego roku mamy wiele postanowień, a ich nadmiar skrupulatnie, po kolei eliminuje wszystkie z listy. Natłok zmian jest trudny do zrealizowania w najkrótszym możliwym momencie. Jeżeli na naszej noworocznej liście mamy więcej niż 3 pozycje, a w tym dietę i kilka jednostek treningowych, gdzie do tej pory na śniadanie jedliśmy pączki, na kolacje zamawialiśmy fast fooda, a naszym jedynym ruchem było dojście do drzwi i odebranie zamówienia to nietrudno się domyślić, że nowy sposób żywienia i aktywność fizyczna nie potrwają zbyt długo w naszym życiu.

Podsumowując, jeżeli już teraz mierzymy się z myślami dotyczącymi redukcji masy ciała, to nie ma co czekać na styczeń, lepszym pomysłem będzie rozpoczęcie odchudzania już dzisiaj. Święta mniej pokrzyżują nasze redukcyjne plany, nawet jeżeli będziemy przez 3 dni jeść aż do mdłości, niż kilka tygodni oczekiwania na nowy rok. Nadmiar postanowień wpływa demotywująco, sprawia, że żadne postanowienie nie jest realizowane do osiągnięcia sukcesu. Największą motywację do zmian mamy w chwili pojawienia się myśli o wprowadzeniu takowych zmian.

Odkładanie redukcji w czasie jest niekorzystne ze względu na spadek chęci, motywacji i oswajanie się z myślą „w sumie ważę te 90 kg, dobrze, że nie 100, więc czy jest sens coś z tym robić?”. Oczywiście, że sens jest! A co bardzo ważne pamiętajcie, że dieta ma być dopasowana do Was, a nie Wy do diety. Możecie nawet podczas diety redukcyjnej zjeść drożdżówkę, chipsy, pizzę czy wypić dyniową latte. Wszystko jest dla ludzi – należy po prostu zachować umiar i uczyć się bazowania na zasadzie 80/20.

Aleksandra Kobylańska


Obrazek w tresci

Aleksandra Kobylańska, dietetyk oraz psychodietetyk efektywnie działający na Instagramie @aleksandrakobylanska. Autorka książek oraz artykułów popularnonaukowych, a także mówca konferencyjny. Na swoim instagramowym profilu dzieli się swoją wiedzą, pasją oraz świetnymi przepisami kulinarnymi.


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5