Konstanty Muraszko, pierwszy powojenny dyrektor szpitala (cz. 2)


2010-06-14 12:01:34(ost. akt: 2013-04-06 19:12:45)
Do Nidzicy wraz z rodziną przyjechał 22 października 1945 roku. Objął stanowisko lekarza powiatowego. 

P
O trudnych początkach swojej pracy pisze w pamiętniku:
 „ dnia 22 X 1945 roku przybyłem wraz z rodziną i rzeczami, dwoma znajomymi, którym obiecałem możność zatrudnienia w Niborku. Po zgłoszeniu się do
starostwa sprawiłem zakłopotanie, bo okazało się, że brak wolnego mieszkania,
bo mieszka tam jeszcze i nie wiadomo, kiedy wyjedzie były starosta powiatowy Przedstawiłem moją sytuację, że w danej chwili jestem w wagonie na dworcu i że jest już koniec października. Po targach były starosta zgodził się na
zamieszkanie moje (w domu obok szpitala na ul. Steffena nr 2) w pokojach na strychu jedynie dlatego, że jestem lekarzem, a jak on wyjedzie, będę mógł zamieszkać na jego miejscu. Pokoje bez ogrzewania, brak pieców, centralne nieczynne. Można było znaleźć piece żelazne w gruzach i wmontować oraz donieść opał z piwnic wyburzonych domów. Na następny dzień rozpocząłem urzędowanie jako lekarz powiatowy w Niborku. Zacząłem organizować referat zdrowia w starostwie i szpital powiatowy. Z powodu braku pomieszczeń w starostwie nie przydzielono mi gabinetu, ani też pomocy kancelaryjnej. Miałem korzystać z usług maszynistki kancelarii ogólnej, przebywać na terenie szpitala, a tylko kontaktować się z administracją, starostą w określonych godzinach. 





Kilka zbitych strzykawek



W szpitalu pomieszczenia nie było na kancelarię. Położna, dotychczasowa kierowniczka nie zgłosiła się, nie przekazała mienia, nie widziałem jej w ogóle. Stan mienia, jaki mogłem obejrzeć, przedstawiał się z grubsza tak: kilka lamp naftowych, żelazne łóżka i drewniane wojskowe około 15 [szt.], jedna zmiana bielizny, sienniki, trzy sale, w których leczono chorych, jeden pokoik, gdzie urzędowała sekretarka, trzy pokoiki zajmował personel, kuchnia, magazynek. Pomieszczenia ogrzewane przy pomocy wstawianych pieców żelaznych. Drugi barak, podobnego typu częściowo był bez okien. Narzędzi lekarskich żadnych, kilka zbitych strzykawek. Sporządziłem spis mienia. Było skromne. Główny budynek
 szpitala był bez dachu, wyszabrowany, wymagał odbudowy-duża inwestycja, pawilon wewnątrz miał dach podziurawiony, brakowało części szyb, centralne nieczynne, motory przy hydroforni wyszabrowane, wodociągi w mieście nieczynne. Kilka motorów elektrycznych w akumolatorni, która zdekompletowana, lokomobila nieczynna. Budynki gospodarcze splądrowane, trupiarka wyszabrowana, ogród zaniedbany. Porozrzucane części łóżek, krzeseł, mebli szpitalnych po ogrodzie, placach. W baraku drewnianym na środku dziedzińca bezładnie poustawiano kilka łóżek i szaf
zdekompletowanych. Nawet to, co jest nie ma sposobu zabezpieczyć. Stary felczer, kucharka i pomocnica, kancelistka, dochodzący dozorca po moim przyjściu się nie
zjawił (…). Funduszy żadnych, wydatki bieżące pokrywał referat opieki społecznej, ale w jakim rozmiarze nie mogłem ustalić. Personel był opłacany.
Szumna nazwa szpital oznaczał symbol, a praktycznie nie było dostatecznie wyposażonego gabinetu lekarskiego (…). 
Pierwszym zarządzeniem moim było zatrudnienie dozorcy i sanitariusza, których zadaniem było gromadzenie i zabezpieczanie części mebli, kompletowanie w całość, gromadzenie szkła i ram okiennych celem do szklenia baraku i pawilonu zakaźnego. Odwiedziłem aptekę, była prywatna nieźle zaopatrzona.



Starosta przyrzekł 
współpracę



(…) Miejscowym władzom powiatowym podałem do wiadomości stan i potrzeby
oraz sposób rozwiązywania kolejno bieżących spraw. Ustalono dnie i godziny
przyjęć lekarza pow. i przyjęć chorych, które miały się odbywać w
wydzielonym pokoju w baraku, szpitalu. Starosta wnioski moje zaakceptował,
przyrzekł współpracę i poparcie. Ustalono jednocześnie, że obok obowiązków
lek. pow. będę kierownikiem szpitala jako jedyny lek. w pow. (…). W niedługim
czasie dostarczono stół ginekologiczny z magazynu Samopomocy Chłopskiej.
Zaprenumerowałem Nowiny Lekarskie i Dziennik Urzęd. Min. Zdrowia. 
Jesień była dość ciepła i długa. Robotnicy moi: dozorca i sanitariusz 
doszklili barak, skompletowali piece do poszczególnych pokoi tak, że można było
rozwinąć 15 łóżek z kombinowaną pościelą (…). Rozesłane meldunki do
władz przynosiły częściowe rezultaty w postaci kredytów, przydziału
żywności, a w późniejszym terminie bielizny. Tymczasem pracę musiałem sobie 
ułożyć tak, że kancelaryjną robotę załatwiałem w nocy. Rano z gotowym 
materiałem udawałem się do starostwa, załatwiałem korespondencję,
przechodziłem do baraku szpitalnego- praca z chorymi. Poszukiwanie personelu na
razie bez rezultatu. 


Wieczory przy 
lampie naftowej
Stykając się z ludźmi poznawałem środowisko, byłem w terenie kilka razy.
Niesamodzielnie, na przyczepkę przy okazji wyjazdów pracowników aprowizacji lub
innych. Wyjazd taki trwał cały dzień, po powrocie chorych trzeba było załatwić
wieczorem przy lampie naftowej, w dość prymitywnych warunkach (…). Przez stały 
kontakt z ludźmi poznawałem ich potrzeby i możliwości oraz wymagania, jakże 
skromne. Osobiście nie posiadałem środka lokomocji i żadnych zasobów, którymi 
mógłbym dysponować. Pomoc państwowa, dary szły nawet duże, ale droga
przejścia była długa, szeroka, a na nieszczęście etapowa. Etapy były groźne
dla darów. Ludność powiatu składała się z autochtonów, którzy byli w
mniejszości, przeważnie starzy, kobiety i dzieci, onieśmieleni, często 
sterroryzowani, repatrianci z tak zwanych terenów zza Buga, z północnych kresów,
(…) zdemobilizowani z wojska (…), przesiedleńcy z Polski centralnej i powiatów
 sąsiednich, mających krewnych nieopodal, czuli się lepiej. (…) Zatem 
środowisko było trudne, złożone i nieustabilizowane. Miało to duży wydźwięk
w życiu codziennym i pracy. (…) Plagą terenu byli dawni przedwojenni przemytnicy 
pograniczni (…)”.


Wewnętrzny regulamin 
szpitala w Nidzicy

 Dokument sporządzony został 9 listopada 1945 roku przez lek. K. Muraszko. Czytamy 
w nim: 1. hałasować, kłócić się na terenie szpitala wzbrania się, 2. o godz.7,30 sanitariuszka dyżurna zaczyna sprzątać pokoje. Do godz. 8,30 sprzątanie winno być zakończone, 3. od godz. 8 do 9 mierzenie temperatury chorych …
(prześcielanie łóżek), 4. od godz. 9 rozpoczyna się praca lekarza, ordynator
dokonuje obchodu chorych w asyście siostry oddziałowej lub osób wpół
pracujących, 5. po obchodzie opatruje się rannych lub … chorych, będących w
leczeniu szpitalnym …, 6. chodzenia osób postronnych po salach szpitalnych bez
zezwolenia kierownika lub jego zastępcy, wzbrania się, 7. od godz. 13 – 15
obiad”. 


Piotr Rafalski

nidzica@gzetaolsztynska.pl

2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B