Historia rodziny Leontyny Michalskiej (z domu Karasek)
2010-04-04 07:00:00(ost. akt: 2013-04-06 17:29:32)
Do wsi Kuklin przeprowadziliśmy się z Kulan, gdy mój ojciec Stanisław Karasek wrócił z Francji około 1931r. Mieszkałam tam od 1931 do 1937 r. Przeprowadziliśmy się do Gdyni wiosną 1937 r.
15 sierpnia 1939 r. wybrałam się wraz z córką Urszulą na dwutygodniowy urlop z Gdyni do Kulan. (...) Jechałam w dobrej wierze, nie myśląc wcale jeszcze o wojnie i o tym, że nie powrócę już nigdy do swojego domu w Gdyni. Pożegnałam się z rodzicami i sąsiadami w Gdyni -Orłowie przy ul. Wielkopolskiej 52. Wysiadłam w Mławie Wólka. Tam czekał już z końmi brat mamy Adam Aleksander Pasymowski.
Kiedy dojechaliśmy do Uniszek tuż przy granicy polsko- niemieckiej, która faktycznie mieściła się dopiero w Napierkach, stało tam czterech polskich żołnierzy, którzy pytali czy mam pozwolenie na przebywanie w tym rejonie nadgranicznym. Oczywiście, nie posiadałam tego zezwolenia. Mimo to żołnierze stwierdzili, że mogę jechać dalej, ale nie mogę już wrócić. Dlatego musiałam w tamtej chwili zdecydować, co dalej. Czy chcę jechać odwiedzić rodzinę, czy chcę wracać do Gdyni.
Powrót do Kulan
Wybrałam jednak pierwszą możliwość.
Po przyjeździe z Uniszek do Kulan zamieszkałam u swoich dziadków Jana i Leokadii (z d. Zembrzuskiej) Pasymowskich. W tym okresie nie można było już nawet jechać do Mławy, która znajdowała się zaledwie 13 km od Wieczfni. Nad granicą stacjonowała armia Modlin, w składzie zaledwie dwóch dywizji piechoty 20-tej i 8-mej, dwóch brygad kawalerii Nowogródzkiej i Mazowieckiej, oraz Mazowieckiej Obrony Narodowej. [W ramach Mazowieckiej BK był m. in. 11 pułk ułanów im. Rydza-Śmigłego z Ciechanowa. W pułku tym służył i walczył we wrześniu 1939r. kpr. Leon Wacław Michalski - brat kpr. Michała M. (3 psk) i ks. Tadeusza M. 11 pułk ułanów przed wybuchem wojny był rozmieszczony nad granicą koło Janowa i Chorzel.
Natomiast w Prusach Wschodnich w Neidenburgu ( Nidzicy) i okolicy stacjonowała 3 armia niemiecka. Nie mogąc się już nigdzie ruszyć z Kulan, pomagałam w domu.
Wybuch wojny
31 sierpnia 1939 r. kładliśmy się jak zwykle spać, nie spodziewając się, że będzie to ostatnia spokojna noc. Nad ranem przybiegli sąsiedzi krzycząc, że wojska niemieckie przekroczyły naszą granicę. Słysząc to, Władysław Michalski - mój teść i kowal z Kulan zaprzągł natychmiast konie do drogi. Był wczesny ranek. Na wozie znalazłam się razem z moją córką Urszulą oraz teściem, a także jego córką Marianną (z d. Michalską) Pasymowską z dwojgiem jej dzieci - Zdzisławem i Jadzią, oraz z drugą córką Zofią (z d. Michalską) Chmielewską z jej synem Ryszardem. Wzięliśmy ze sobą tylko paszę dla dwóch koni i jedzenie oraz koce.
Wraz z nami na drugiej furmance jechali Malinowscy z naszej wsi. Z Kulan wyjechaliśmy ok. 7 lub 8 rano. Teść jechał bocznymi drogami. Na gospodarce w Kulanach zostali tylko dziadkowie Jan i Leokadia. Leokadia leżała, bo nie mogła chodzić. Wyjechaliśmy z Kulan w kierunku na Wieczfnię Bąki i różnymi drogami dostaliśmy się do koloni mieszkalnej Węgierskie Kąty pod Modlinem, w której byli już Niemcy. Wóz nasz stał tam kilka dni, bo można było tam kupić trochę jedzenia. Kierując się na Zegrze znowu zatrzymaliśmy się na innej kolonii. Byliśmy tu znowu parę dni. Jadąc na Zegrze skręciliśmy na lewo, kierując się już na północ. Na Zegrze nie można już było jechać, bo tam był front. Dopiero, kiedy po kilku dniach front się przesunął, mogliśmy dalej pojechać w kierunku Kulan (próbując wrócić do domu). Po ok. dwóch tygodniach tułaczki wróciliśmy do domu. Dziadek Jan został zabrany na gospodarstwo we wsi Witramowo w kierunku na Allenstein (Olsztyn). Z Gdyni przyjechała moja mama Aleksandra (z d. Pasymowska) Karasek.
Piotr Rafalski
nidzica@gazetaolsztynska.pl
Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
victor #3789 | 83.23.*.* 5 kwi 2010 13:03
Nic o udrękach tułaczki wozem,niedostatkach wody,informacji z frontu,bałaganie na drogach, o Luftwaffe masakrujących ludność cywilną.Doświadczyła tego moja rodzina z pólnocnego Mazowsza zawrócona/przez Niemców/ spod Serocka. Opisy szczegółowe działań militarnych są na Wikipedii.- zbędne to w tym miejscu.
odpowiedz na ten komentarz
wiktor #3748 | 83.3.*.* 4 kwi 2010 22:07
Nic ciekawego. Takie historie to naszej-klasie można zamieścić ...
odpowiedz na ten komentarz