Jacek Kosmala, burmistrz Nidzicy: Moim pracodawcą są mieszkańcy

2025-07-26 16:00:00(ost. akt: 2025-07-25 10:26:53)
Jacek Kosmala - burmistrz Nidzicy

Jacek Kosmala - burmistrz Nidzicy

Autor zdjęcia: Andrzej Sprzączak

— Nie da się rządzić skutecznie bez zaufania mieszkańców — mówi burmistrz Nidzicy Jacek Kosmala podczas Kongresu Przyszłości. W rozmowie o 35-leciu samorządów zdradza, co buduje siłę lokalnych wspólnot, czego dziś najbardziej potrzebuje jego miasto i dlaczego stabilność finansowa to fundament przyszłości.
— Panie burmistrzu, minęło 35 lat od pierwszych wolnych wyborów samorządowych. Czy dziś samorządy są silniejsze niż 20 lat temu – czy może wręcz przeciwnie: coraz bardziej zależne od decyzji centralnych?
— To ogromny przywilej, że jako społeczeństwo mamy możliwość wyboru – decydowania, kto będzie nas reprezentował i jak będzie kształtowana przyszłość lokalnej wspólnoty. To prawdziwy postęp demokracji w Polsce i myślę, że wszyscy powinniśmy to docenić. Nie wolno nam tej szansy zmarnować. Przez lata wiele się zmieniło – mieszkańcy stali się bardziej świadomi swoich praw, obowiązków i realnego wpływu na decyzje samorządu. I to widać. To oni najczęściej najlepiej wiedzą, co jest potrzebne, co powinno być priorytetem. Dzięki ich zaangażowaniu i wskazówkom możemy skutecznie wyznaczać kierunki rozwoju i odpowiadać na konkretne potrzeby.

Zawsze powtarzam: traktuję swoją pracę jako służbę. Moim pracodawcą są mieszkańcy gminy Nidzica – to oni mnie wybrali i to im należą się moje starania. Mam obowiązek dawać z siebie 100% i wykonywać powierzone zadania najlepiej, jak potrafię. Wydaje mi się, że skoro zostałem wybrany na trzecią kadencję, to moja praca jest doceniana. I to daje mi siłę, by działać dalej.

— Jakie globalne wyzwania – zmiany klimatyczne, kryzysy energetyczne, migracje – najmocniej dotykają Nidzicę? Czy samorząd ma dziś narzędzia, by na nie reagować?
— Tak, te problemy nas realnie dotykają – choć mieszkańcy nie zawsze mają tego pełną świadomość. Kilka lat temu pojawiły się poważne sygnały ze strefy ekonomicznej dotyczące spadków napięcia. Maszyny CNC, które są tam wykorzystywane i programowane zdalnie – między innymi z Rawy Mazowieckiej – zaczęły się samoczynnie przełączać. To mogło zatrzymać produkcję, dlatego musieliśmy działać natychmiast. Rozmowy z Energa Operator zakończyły się zrozumieniem problemu i szybkim działaniem. Dziś te zakłady funkcjonują bez zakłóceń. Ale to tylko jeden z przykładów. Zmiany klimatyczne też nas nie omijają. Wysychające studnie w niektórych miejscowościach to już fakt. Wcześniej wystarczało wiercić na głębokość 80 metrów – dziś niektóre studnie sięgają 130 metrów. To pokazuje, jak bardzo zmieniły się warunki hydrologiczne. Z kolei podczas gwałtownych, obfitych opadów deszczu – a mamy ich coraz więcej – nasze instalacje kanalizacyjne często nie są w stanie od razu odebrać całej wody. Staramy się jednak budować nowe sieci o większych średnicach, by lepiej radzić sobie z nawałnicami. Energetyka to bardzo szeroki temat. Gmina Nidzica wyróżnia się jednak nie tylko obecnością farm fotowoltaicznych czy wiatraków. Mówię tu o infrastrukturze – jesteśmy przygotowani do tego, by przekazywać do sieci każdą ilość wyprodukowanej energii. I co najważniejsze – mieszkańcy mogą być spokojni. Nie grożą nam wyłączenia prądu w ciągu dnia z powodu przeciążeń czy niedostosowanej sieci. Tych wyzwań jest naprawdę wiele. Świat stał się jedną wielką globalną wioską – i choć działamy lokalnie, musimy myśleć globalnie.

— Jakie są – według pana – największe atuty Nidzicy, które warto dziś szczególnie eksponować, a co uznaje pan za słabe strony miasta – obszary, które nadal wymagają największego wsparcia lub zmiany?
— Największym atutem Nidzicy jest jej położenie. Leżymy bezpośrednio przy trasie S7 – to strategiczna lokalizacja. Mamy rozstrzygnięte dwa duże przetargi drogowe – oba wygrała firma Budimex, a na jedną z obwodnic podpisano już umowę. Przed nami realne perspektywy rozwoju gospodarczego. Dysponujemy wolnymi terenami inwestycyjnymi, które czekają na przedsiębiorców. Kolejnym atutem jest jakość życia. Mamy jedną z najlepszych wód pitnych w regionie – nasze dwie stacje wodociągowe dostarczają wodę, której nie trzeba nawet uzdatniać, bo nie zawiera manganu ani żelaza. Przez lata pracowaliśmy także nad poprawą jakości powietrza – dziś możemy z dumą mówić o zauważalnych efektach. Nasza ciepłownia obsługuje wszystkie budynki użyteczności publicznej, największą spółdzielnię mieszkaniową i wiele wspólnot – dzięki temu zlikwidowaliśmy lokalne kotłownie.

Ogromnym walorem Nidzicy jest także obecność jednostki wojskowej. Dziś zatrudnia już ponad 900 osób – głównie młodych – i planowane są kolejne etaty. Rozpoczęto też budowę nowych budynków wielorodzinnych dla żołnierzy – dwa projekty mają już pozwolenia, lada dzień ruszą prace.

Słabą stroną – i mówię to z pełną odpowiedzialnością – jest opór części mieszkańców przed nowymi inwestycjami. Gdy zgłasza się do nas nowy zakład pracy, niestety bardzo często pojawiają się protesty. To zniechęca inwestorów. Dla porównania – moi koledzy z Działdowa nie mają takich problemów. Tam powstała biogazownia bez ani jednego protestu. Podobnie w Sierpcu – obiekt stoi tuż przy browarze i działa bez kontrowersji. Te instalacje muszą gdzieś powstawać, bo są częścią bezpieczeństwa energetycznego Polski. U nas niestety brakuje akceptacji. Zgłaszały się do nas naprawdę duże firmy – ostatnio nawet Orlen – ale z góry wiedzieliśmy, że nie będzie społecznego przyzwolenia i nie kontynuowaliśmy rozmów. Uważam, że musimy dojrzeć jako wspólnota. Być może to też nasza – samorządowców – wina, że nie potrafiliśmy odpowiednio wytłumaczyć pewnych rzeczy. Biorę część tej odpowiedzialności na siebie. Wierzę jednak, że z roku na rok będzie lepiej. Trzeba prowadzić uczciwy, spokojny dialog, mówić otwarcie o korzyściach, ryzykach i potrzebach. Tylko wtedy możemy iść naprzód razem.

— Jakie inwestycje są kluczowe dla Nidzicy w najbliższych 2–3 latach? Czy mieszkańcy mogą liczyć na nowe miejsca pracy i lepszą infrastrukturę?
— W ostatnich miesiącach informowałem mieszkańców, że tereny inwestycyjne pod Kanigowem – aż 114,5 hektara – zostały sprzedane. Większość z nich nabyła renomowana firma Hillwood. Obecnie inwestor wystąpił do nas z wnioskiem o zmianę miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Powodem są bardzo restrykcyjne zapisy – obecny plan uniemożliwia lokalizację zakładów farmaceutycznych czy przemysłu chemicznego, nawet w nowoczesnej i bezpiecznej formie.

Jesteśmy w stałym kontakcie z sanepidem – spotkaliśmy się ze zrozumieniem z ich strony. Wkrótce planujemy rozmowy z Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska. Myślę, że rada miejska podejmie decyzję o zmianie planu, oczywiście wszystkie zmiany muszą być akceptowalne dla mieszkańców. Na przykład: produkcja wykorzystująca ciekły azot czy nowoczesna lakiernia samochodowa – tak, to są inwestycje, na które możemy się zgodzić. Podobnie jak montownie, w których używane będą rozpuszczalniki do odtłuszczania – pod warunkiem spełnienia norm bezpieczeństwa. Ja na te inwestycje czekam z nadzieją, bo to oznacza nie tylko duże wpływy z podatków, ale – przede wszystkim – nowe miejsca pracy. Tego najbardziej dziś potrzebujemy. Jeden duży zakład może stać się prawdziwym impulsem rozwojowym. Wokół takiego zakładu z czasem pojawią się mniejsze firmy, które będą produkować komponenty, świadczyć usługi – powstanie cały ekosystem gospodarczy.
Jeśli ten plan się powiedzie, może to być największy sukces Nidzicy od kilkudziesięciu lat.

— I na koniec: czego dziś najbardziej potrzeba Nidzicy, by mieszkańcy mówili o niej z dumą?
— Nidzicy najbardziej potrzeba dziś stabilności i spokoju – zarówno finansowego, jak i organizacyjnego. Potrzebujemy funduszy, by móc realizować wszystkie zaplanowane inwestycje – a tych mamy naprawdę wiele. Mieszkańcy są coraz bardziej wymagający, co absolutnie rozumiem – czekają na przebudowę kolejnych ulic, na poprawę infrastruktury, ale przede wszystkim – na powstanie dużego zakładu pracy. Chciałbym, żeby zmiana rządu nie oznaczała za każdym razem zmiany zasad finansowania samorządów. Potrzebujemy przewidywalności i długofalowego planowania. Gdyby samorządy miały pewność co do źródeł i ciągłości wsparcia, mogłyby planować rozwój z kilkuletnim wyprzedzeniem – a mieszkańcy dokładnie wiedzieliby, na co mogą liczyć. To jest moim zdaniem klucz – jeśli zapewnimy gminie stabilność, mieszkańcy będą mogli mówić o Nidzicy z dumą.


2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B