Julia Kowalczyk: Zawsze miałam swój styl

2024-01-11 10:00:00(ost. akt: 2024-01-11 11:40:48)
MAD HAT - Julia Kowalczyk

MAD HAT - Julia Kowalczyk

Autor zdjęcia: arch. prywatne

Szalone czapki ze Skolit sprzedają się jak świeże bułeczki. Autorką marki MAD HAT jest Julia Kowalczyk, której działalność pokazuje, że najlepsze pomysły na biznes rodzą się z pasji.
Pani Beata wybrała szalony kapelusz w czerni i bieli, w komplecie z mitenkami. Pani Ewa w wielobarwnej czapce, ze wzorami przypominającymi azteckie tkaniny, odbyła sylwestrowy spływ kajakowy. Inne czapkowe małe dzieła sztuki rozweselają ulice w kraju i za granicą. Czapki marki Julii Kowalczyk ze Skolit doceniają m.in. Włosi, którzy dostrzegli jej unikalny, artystyczny styl.

— Zainteresowanie sztuką towarzyszy mi od dziecka, zawsze miałam swój styl, ceniłam niepowtarzalność, zawsze coś tworzyłam — mówi.

Od najmłodszych lat ma kontakt z rękodziełem. Dziergania uczyła się podglądając swoje babcie, mamę. Metodą prób i błędów uczyła się różnych technik, skończyła szkołę kostiumografii i projektowania ubioru w Warszawie. Dzięki niej nabrała pewności siebie i utwierdziła w przekonaniu, że podjęła dobrą decyzję. Przez lata pracowała na etacie, ale to własna działalność jest dziś źródłem satysfakcji.
— Naukę skończyłam w 2020 roku i wtedy pomyślałam, że muszę wybrać jeden produkt, bo dzięki temu łatwiej dotrę do odbiorców — opowiada. — Znajomi namawiali mnie, żebym robiła tradycyjne czapki, że takie artystyczne nie znajdą swoich nabywców. Mnie jednak bardzo denerwowała powtarzalność w odtwarzaniu po raz kolejny tych samych wzorów. Postawiłam na to, co mi w duszy, sercu gra. I tak zajęłam się tworzeniem czapek artystycznych, wyjątkowych.

No właśnie, bo nieprzypadkowo nazwa firmy brzmi MAD HAT. Pomysł na nią podsunęła przyjaciółka Julii - Ania, i ta nazwa znakomicie pasuje do marki niepospolitych czapek. W dodatku jest też dobrze postrzegana przez obcokrajowców, którzy stanowią już sporą grupę klientów. Kanałem do kontaktu z osobami z całego świata okazały się media społecznościowe.

Wraz z nabieraniem biegłości wykonywanie niebanalnych nakryć głowy stało się jej drugą naturą. Łączy w nich wzory, faktury i pomysły. A tych jej nie brakuje, bo jak sama mówi, zawsze miała niepokorną naturę artysty, a teraz w końcu może robić to, co kocha.

— W miarę jak rosło zainteresowanie moimi czapkami, przestałam też przejmować się tym, co ludzie powiedzą — stwierdza. — Popularność czapek stale rośnie, a niektóre klientki zamawiają po kilka sztuk.
Nabywcy doceniają teatralność czapek. Często wybierają je artystki, ale też osoby interesujące się sztuką. Ludzie często mówią, że są one lekarstwem na szarość naszych ulic. Zainteresowaniem cieszą się zarówno eleganckie barwne kapelusze, jak i czapki – muchomorki.

Szalona elegancja, tak opisuje swoje kapelusze.
— Nie korzystam z żadnych gotowych wzorów. Nie mam czasu, żeby zapisać daną formę — przyznaje. — Każda czapka jest inna, każdy pomysł jest autorski. Zazwyczaj dobieram też model, który będzie pasował do danej osoby. Muszę zobaczyć zdjęcie przyszłej właścicielki mojej czapki, by ocenić, jaki może mieć kształt, kolory. Dopytuję o to, co dana osoba lubi. Niektórzy mówią po prostu: „zaufam pani Julio, na pewno będzie dobrze”.

Jeden bardziej skomplikowany model potrafi powstawać nawet kilka dni. Wszystko zależy od tego, jakie techniki wykorzysta w trakcie. Czapki są nie tylko robione na szydełku, ale również na drutach, niektóre są haftowane.
Z kolei łatwiejsze projekty czapek potrafi robić bez patrzenia na szydełko. Może to zatem robić w czasie oglądania telewizji czy po prostu podziwiając naturę za oknem. A ta w Skolitach też może być źródłem nowych pomysłów. Inspiracją są też historyczne techniki rękodzieła z Warmii i Mazur.

— Mam w domu kołowrotek, więc kusi mnie, by w przyszłości samemu też przygotować przędzę — planuje Julia Kowalczyk.

Pasja jest zaraźliwa, a efektem pasji Julii było powstanie Skolickich Dziergaczek. W każdy czwartek spotykają się, by razem zrobić coś na drutach czy szydełku, albo po prostu spotkać się, porozmawiać. Jednym z ich dzieł było powstanie kolorowej makatki, w którą wkomponowane były wykonane przez mieszkanki Skolit rozmaitości. A Julia dodała jeszcze stare czapki, kawałki swetrów i prace córek. Dziś ta praca zdobi świetlicę wiejską i inspiruje, by kolejna osoba odkryła w sobie pasję do dziergania. To ma być również sposób na integrowanie lokalnej społeczności.

— Pochodzę z Dobrego Miasta, potem przez chwilę mieszkaliśmy w Olsztynie, ale to Skolity są naszym miejscem. Nie chciałabym się stąd wyprowadzać. Każdego dnia spoglądam za okno i cieszę się, że każdego dnia jest tak pięknie, zawsze inaczej — ocenia Julia Kowalczyk. —Marzy mi się kolejna ekstrawagancka kolekcja ubrań. W końcu swetry, które można zobaczyć w moich mediach społecznościowych, które mam na sobie, też są mojego autorstwa.
Czapki autorki ze Skolit doceniły klientki nie tylko z Polski, ale też z Niemiec, Włoch czy Stanów Zjednoczonych. Zainteresowanie jest ogromne, a to, gdzie spotkacie unikalne czapki MAD HAT, możecie śledzić w mediach społecznościowych.

Katarzyna Janków-Mazurkiewicz

Obrazek w tresci

Obrazek w tresci

Obrazek w tresci

Obrazek w tresci

fot. arch. prywatne

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5