Ograli lidera, ograli i Korsze

2021-02-14 11:01:30(ost. akt: 2021-02-22 09:15:10)
Mrągowo i Korsze mają za sobą wiele pięknych bitew w IV lidze

Mrągowo i Korsze mają za sobą wiele pięknych bitew w IV lidze

Autor zdjęcia: Emil Marecki

FUTBOL || Seria sparingowych triumfów Mrągowii trwa w najlepsze. Po ostatnim ograniu liderów IV ligi, Mamr Giżycko, żółto-czarni nie okazali litości kolejnemu z ligowych rywali — MKS Korsze. Mrągowianie wygrali 4:2, a formą błysnął zwłaszcza Dariusz Gołębiowski.
Początek spotkania nie zwiastował jednak fajerwerków. Gdyby kibice mogli wreszcie wejść na trybuny, przez pierwszy kwadrans mogliby się nieźle wynudzić. Murawę opanował chaos, a strzałów — nawet niecelnych — wyraźnie brakowało.

W 15. minucie gospodarze mieli dużo szczęścia. Piłka uderzona przez Michała Wołowika, snajpera Korsz, odbiła się od mrągowskiej poprzeczki. Akcja ta jakby "ocuciła" żółto-czarnych, którzy przeszli do ofensywy. Swą szansę miał Mateusz Barszczewski, który — po wyłuskaniu piki od Aleksandra Lipowskiego — wypalił jak z armaty w stronę bramki rywali. Na wysokości zadania stanął jednak golkiper gości — Kamil Kotkowski. Wkrótce dal kolejny popis, pacyfikując groźny strzał z dystansu Piotra Błędowskiego.

W 31. minucie oczy wszystkich skupiły się na Kamilu Skrzęcie. Nie na długo, ponieważ mrągowski zawodnik otrzymał drugą żółtą kartkę, po której musiał opuścić plac gry. Mrągowii przyszło kontynuować w osłabieniu.

Blitzkrieg

Wynik spotkania uległ zmianie dopiero na chwilę przed przerwą. Dwukrotnie cieszyć mogli się z tego kibice Mrągowii, którzy dopingowali drużynę zza ogrodzenia stadionu.

Dwukrotnie na listę strzelców wpisał się Daniel Gołębiowski. Najpierw wykorzystał podanie Adama Gąsiorowskiego, a — ledwie kilka chwil później — podwyższył na 2:0 dzięki asyście Eryka Koska. Wspomnianemu Gołębiowskiemu wciąż było mało. Niewiele po zmianie stron kolejną dogodną okazję stworzył mu Mateusz Barszczewski: pomysłowe zagranie barkiem pozwoliło jego koledze znaleźć się w sytuacji sam na sam z golkiperem Korsz. Pomyłki nie było, a snajper mógł cieszyć się już z hat-tricka. W 62. minucie na 4:0 strzelił Damian Glinka, który "dobił" futbolówkę po tym, gdy ta odbiła się od poprzeczki po uderzeniu Szymona Nakielskiego.

Było już po meczu? Nie do końca. Korsze ruszyły ambitnie do odrabiania strat. W 65. minucie gola zdobył Patryk Harasim, a tuż przed ostatnim gwizdkiem końcowy rezultat na 4:2 ustalił Piotr Sawicki.

— Było strasznie dużo chaosu. Na pewno swoje zrobiły warunki panujące na boisku, przez które płynność akcji była zaburzona. Nie należy jednak na to zwalać winy, bo było ono takie samo dla obu drużyn — stwierdził trener Mariusz Niedziółka.

— Niefrasobliwość, szczególnie z tyłu, zapędzanie się pod bramkę, brak organizacji w środku pola po starcie, to wszystko skutkowało tym, że goście mieli sytuacje. Dobrze, że te błędy wychodzą w meczach sparingowych, a nie w lidze. Musimy nad tym pracować. Mam nadzieję, że da to do myślenia chłopakom. Przy stanie 4:0 niektórym już się wydawało, że będzie łatwo i przyjemnie, że będziemy strzelać gole, że nie trzeba się starać i organizować. Jak się okazało, było zupełnie inaczej. Tych indywidualnych błędów było o wiele za dużo. W tym momencie nie kosztuje to nas jeszcze straty punktów, ale musimy z tego wyciągnąć wnioski. Trzeba to szybko poprawić – podsumował szkoleniowiec Mrągowii.

kk

Ciekawostka. Mrągowia wygrała 4:2 z Korszami także na początku rundy jesiennej, 15 sierpnia. W późniejszych meczach obie ekipy spisywały się bardzo przyzwoicie. Żółto-czarni plasują się na pozycji wicelidera IV ligi, korszenianie zajmują natomiast 5. miejsce. Tabelę, na 18. lokacie, zamyka od dołu Olimpia Olsztynek.

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5