Zainteresowanie strzelectwem przestaje mieć płeć [ROZMOWA]

2021-03-08 12:00:00(ost. akt: 2021-03-08 10:23:27)
— W tym roku minie 8 lat od początku mojej strzeleckiej przygody

— W tym roku minie 8 lat od początku mojej strzeleckiej przygody

Autor zdjęcia: Krzysztof Durka

Jedno jest pewne. Dominika Paula Brodzik z Mrągowa strzelać potrafi. Nie obcy jest jej karabin FWB 600. W 2020 roku wystrzelała sobie kilka medali w wojewódzkich zawodach. Często zamienia broń na fotograficzny aparat i strzela równie celnie.
— Ja wiem, że pozory często mylą, ale na komandosa to ty nie wyglądasz...
— No nie, mając 1,62 m wzrostu tym bardziej! Więc daleko mi do niego.

— Skąd się u ciebie wzięło zainteresowanie strzelectwem?

— Zaczęło się w pierwszej klasie liceum, czyli w tym roku minie 8 lat od początku mojej strzeleckiej przygody. Na jakimś wydarzeniu w Mrągowie była okazja spróbować swoich sił. Spróbowałam, miałam dobry wynik jak na świeżaka, prowadzący strzelanie zaprosił mnie na strzelnicę i tam rozwijałam swój talent dalej.

— Szybko znalazłaś towarzystwo, które podziela twoje strzeleckie zainteresowania?
— O tak, zdecydowanie, jednak z biegiem lat ludzie się zmieniali. Mało zostało osób, z którymi zaczynałam strzelać. Obecnie mam swoją drużynę i od kilku miesięcy jeździmy razem na zawody.

— Ale chyba w tym gronie mimo wszystko było (jest) więcej chłopaków? A może jednak się mylę?
— Tak, cały czas w naszej sekcji była i jest przewaga mężczyzn. Chociaż ostatnie edycje zawodów pokazują, ze ta dysproporcja zaczyna znikać. Bardzo dużo drużyn składa się z samych dziewczyn i kobiet lub są mieszane. Zawodniczki często stają na podium.

— Jakie są twoje dotychczasowe największe sukcesy?
— O kurczę, od czego tu zacząć ha ha. W ubiegłym roku udało mi się wiele razy stanąć na podium, i uprzedzę tu pytanie, które najczęściej słyszę od mojego brata – byli też inny zawodnicy. Indywidualnie w roku 2020 zdobyłam 5 złotych medali, jeden srebrny i 2 brązowe w zawodach wojewódzkich odbywających się w Kaczorach, Iławie, Ornecie, Orzyszu i Lidzbarku Warmińskim.

— Przez pewien czas działaliście w ramach mrągowskiego LOK-u. Teraz tworzycie nieoficjalną sekcję strzelecką. Jak wygląda wasze funkcjonowanie?
— Roboczo nazywamy się Koksy Mrągowo. Nie jest to jeszcze koło strzeleckie, chociaż kto wie? Tworzymy drużynę, w której skład wchodzą Wiktor, Julian, Szymon i ja. Radzimy sobie, dostajemy dużo zaproszeń na zawody w innych miastach. Organizujemy się i jedziemy!

Fot. archiwum prywatne

Młodzi strzelcy mają już na koncie pierwsze sukcesy

— Jak wygląda u was sprawa z treningami, dostępem do strzelnicy, licencjami itp.?
— Zorganizowaliśmy własne miejsce do strzelania z urządzeń pneumatycznych, czyli wiatrówek i pistoletów. Spotykamy się dwa razy w tygodniu, dołączają do nas też nowe osoby. Sami zakupiliśmy własny sprzęt. Ja i Wiktor zrobiliśmy licencję na prowadzących strzelanie, w planach jest jeszcze instruktor.

— Jaką bronią się posługujecie?
— Ja strzelam z karabinu FWB 600 oraz pistoletu FWB 85. Oba są na śrut 4,5 mm. Chłopcy mają dodatkowo 2 karabiny i jeden pistolet. Ja muszę mieć swój karabin, ponieważ jest wyprofilowany dla leworęcznych osób. Zapytasz: dlaczego? Skoro jestem praworęczna. Już tłumaczę. To nie zależy od tego, którą ręką piszemy, ale od tego, które oko mamy dominujące. Ja mam lewe. W fotografii również to lewe oko przykładam do wizjera aparatu.

— Jakie sukcesy udało się wam również odnieść do tej pory?

— Naszym wspólnym największym sukcesem jest III miejsce w Wojewódzkich Mistrzostwach LZS w strzelaniu z broni pneumatycznej. Trwały 2 miesiące, w tym czasie odbyły się 4 rzuty w czterech różnych miastach. Udział wzięło 13 drużyn m.in. z Ornety, Lidzbarka Warm., Jezioran, Iławy czy Lubawy. To było super wydarzenie, pozwoliło nam choć na chwilę oderwać się od obecnej rzeczywistości i poznać wielu wspaniałych ludzi.

— Kto i w jaki sposób może się do Was przyłączyć?
— Póki co przychodzą głównie nasi znajomi, ale może z biegiem czasu i zdobytymi licencjami zaczniemy zapraszać nowe osoby.

— Ok. To teraz taka sytuacja. Od dłuższego czasu myślę, żeby zacząć strzelać. Od czego powinienem zacząć rozwój tej pasji?

— Spróbować! Znaleźć osobę, która najlepiej przeszła kurs i dobrze wytłumaczy ci co i jak. Najważniejsze jest zapoznanie się z zasadami bezpieczeństwa, posługiwania się bronią pod okiem kogoś odpowiedzialnego. Myślę, że jak już wrócimy do normalnego funkcjonowania i strzelnice się otworzą to warto wybrać jakąś sprawdzoną. Tam wszystkiego się dowiesz. Chyba, że poczekasz, aż ja zrobię kurs instruktora haha.

— Strzelectwo w Mrągowie cieszy się popularnością wśród młodzieży?
— Myślę, że wiele ludzi próbuje swoich sił, a garstka z tego zostaje na dłużej. Smutno mi się patrzy na duże talenty, które rzucają ten sport, ale jeśli zostanie chociaż jedna osoba, która chce się uczyć, to warto.

— A wśród młodych dziewczyn?

— Uważam, że coraz bardziej zainteresowanie strzelectwem przestaje mieć płeć. Na zawodach widuję bardzo dużo zawodniczek, a wyniki są wyrównane.

— Można pomyśleć, że zainteresowanie strzelectwem pociągnie za sobą ścieżkę zawodową w postaci np. służb mundurowych. U ciebie jednak tak to nie zadziałało?
— Nie, to nie dla mnie, chociaż dużo osób mnie namawiało. Mundur to nie tylko strzelanie, jest to też dużo pracy, odporności fizycznej i psychicznej oraz kondycji.

— Pozwolenie na broń. Myślałaś o tym?
— A i owszem. Na pewno je zrobię, ale małymi krokami do celu. By posiadać broń trzeba spełnić dużo różnych wymagań, a cała ta papierologia też potrafi długo trwać. Ale będzie!

Fot. archiwum prywatne

Dominika bardzo często zamienia swój karabin na aparat fotograficzny

— Twoja druga pasja daleko od strzelectwa nie odbiega. Różnica jest taka, że pociągasz, a właściwie naciskasz spust... migawki aparatu fotograficznego...
— Dokładnie, te samo oko, tylko inny palec haha. Fotografia towarzyszy mi w życiu już 9 lat, strzelectwo niecałe 8. Obie pasje rozwijam i obie sprawiają mi radość. Składają się na to, jaką jestem osobą.

— Łatwiej ustrzelić „10” na strzelnicy czy fajny kadr?

— Żeby ustrzelić "10" trzeba dużo treningu i czasu, by nie była ona tylko przypadkowym trafieniem. A fajny kadr może się trafić przypadkowo. Każda sesja ma zarys i wstępny plan. Ale to te zdjęcia, które wychodzą spontanicznie są najlepsze.

Wojciech Caruk




2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5