Chwile zamknięte w fotografii [ROZMOWA]

2019-03-08 13:00:00(ost. akt: 2019-03-08 11:56:27)

Autor zdjęcia: organizator/CKiT

KULTURA\\\ Ulotność chwili i wspomnień, ulotność wrażeń i wreszcie ulotność tego co przemija: urody, dzieciństwa, młodości... To wszystko „zamyka” w fotografiach Katarzyna Łada. Na kilka dni przed wernisażem zadaliśmy artystce kilka pytań.
— Skąd pojawił ci się pomysł na fotografię?
— Pomysł... Zawsze czułam ogromny sentyment do fotografii, bardzo podobała mi się jako forma sztuki. Uważam, że ma niesamowitą siłę przekazu. W końcu przyszedł dzień, w którym pojechałam na pierwsze warsztaty fotograficzne. Miałam tam okazję po raz pierwszy pracować z prawdziwą modelką. Zdjęcia udały się, a ja poczułam jaką ogromną radość mi to sprawia i jak świetnie bawię się podczas fotografowania. To po prostu było to „coś”. Coś, co jest zgodne ze mną. Stwierdziłam, że chcę fotografować na poważnie.

— Patrząc na twoje prace można je określić jako „życiowe”. Co zresztą podkreśla też tytuł wystawy („Ulotność”). Skąd czerpiesz inspiracje? A może to jest tak, że chwytasz za aparat i „pstrykasz”?
— Praktycznie codziennie oglądam prace innych fotografów. Analizuję kompozycję, grę światła i tam szukam inspiracji. Często czyjeś prace są bazą wyjściową do moich, ale jest też tak, że fotografowaną osobę poznaję tuż przed sesją. Wtedy dużo rozmawiamy, a zdjęcia są takim odbiciem mojego wrażenia o danej osobie. Próbą pokazania osobowości.

— W Mrągowie debiutujesz w tej roli?
— Tak. Niezmiernie się z tego cieszę, a jednocześnie czuję ogromny strach. Tak naprawdę stanę pierwszy raz oko w oko z odbiorcą.

— Stawiasz na czerń i biel, pośrednio na „szarzyznę”. Czemu nie... kolor?
— W portretach króluje u mnie czerń i biel, ponieważ uważam, że fotografia jest wtedy „mocniejsza”. Natomiast kolor nie jest mi obcy. kocham fotografować naturę i wtedy praktycznie każda moja praca jest w kolorze.

— Nasze tereny często są inspiracją dla fotografów. Masz jakieś ulubione miejsce, w którym mogłabyś się zaszyć z aparatem?
— No pewnie!!! To las tuż za płotem mojego domu. Zawsze mnie zaskakuje i cały czas odkrywam go na nowo.

— A miałabyś opory, by stanąć po drugiej stronie obiektywu jako modelka?
— (śmiech) To nie jest prosta sztuka. Pewnie, że bym miała. Chęć posiadania dobrego portretu byłaby silniejsza. I zaznaczam dobrego, a nie pięknego, bo portret ma być prawdziwy.

— Powiedziałaś „sztuka”. Patrząc na twoje prace nie mam wątpliwości by tak je nazywać. Ale pewnie podczas rodzinnych imprez padają słowa: „Kasiu zrób nam zdjęcie”?
— Nie biorę aparatu na rodzinne imprezy. To dla mnie bardzo intymne. Nie potrafię pracować pod presją (śmiech).

— Do kiedy będziemy gościli twoje prace?
— Z tego co wiem moje prace zostają miesiąc po wernisażu, a potem ponownie pojawią się w maju i czerwcu w Bibliotece Miejskiej w Mrągowie.

— Myślę, że nasi czytelnicy mają już jakieś wyobrażenie co i kogo zobaczą w sobotę w CKiT. Zaprośmy zatem jeszcze raz na wernisaż.
— Zapraszam do mojego świata, gdzie uwiecznianie ulotnych chwil jest dla mnie największą przyjemnością i zaszczytem.




Marek Szymański

fot. Katarzyna Łada

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5