To będzie dziewięćdziesiąt minut dobrej rozrywki

2018-10-01 18:00:00(ost. akt: 2018-10-01 17:53:34)

Autor zdjęcia: Maciej Hachlica

— To, co dla ciebie i Polaków jest normą, dla mnie często jest nowością. Dlatego zdarza mi się popełniać błędy, robić głupoty, ale wiem, że Polska to kraj nieodkryty i pełny możliwości — mówi Czesław Mozil, który 17 października wystąpi w mrągowskim klubie Ceglana, a trzy dni później pojawi się w Reszlu w restauracji Rycerska.
Powiedz, czy łatwo być... Czesławem?
— Chwilowo tak, bo mam przy sobie osobę, która o mnie dba i jestem bardzo szczęśliwym człowiekiem.

Pytam, bo jakiś czas temu ukazała się twoja biografia pt. „Nie tak łatwo być Czesławem” autorstwa Jarka Szubrychta. Podobno trochę czasu minęło zanim udało mu się ciebie namówić. Czy jednak nie prościej i bardziej szczerze byłoby, gdybyś w przyszłości sam spisał swoje życie, czy chociażby jego fragment?
— Dopóki nie spotkałem się z Jarkiem, nie widziałem potrzeby spisywania swojego życia. Jarek przekonał mnie, że to, co mam do powiedzenia, może być nie tylko interesujące dla fanów zespołu i muzyki, ale też dla wszystkich emigrantów, których losy są podobne do mojego. Nie zmienia to faktu, że nigdy nie odważyłbym się napisać autobiografii. Nie jestem tak silny werbalnie, żeby chociaż próbować. Poza tym Jarek Szubrycht był potrzebny, żeby podejść do mojego życia z większym dystansem, zadawać pytania, które obiektywnie uznawał za interesujące dla kogoś z zewnątrz. Obaj wiedzieliśmy jedno: to nie ma być książka plotkarska.

Jesteś postrzegany jako artysta kontrowersyjny, choć chyba niegroźny — przynajmniej w Polsce. Jak naprawdę odnajdujesz się w tej polskiej rzeczywistości? Czy Polska stanowi dla ciebie inspirację?
— Mieszkając przez całe życie w danym kraju uczysz się pewnych wzorców zachowań. To normalne. Ty wychowałeś się w Polsce, znasz ją z codzienności najpierw dziecka, potem nastolatka, teraz dorosłego faceta. Ja tak poznałem Danię, która pod wieloma aspektami różni się od Polski. I od razu zaznaczam: nie hierarchizuję tych krajów, ale siłą rzeczy musiałem i muszę uczyć się Polski i jej zwyczajów od nowa. To, co dla ciebie i Polaków jest normą, dla mnie często jest nowością. Dlatego zdarza mi się popełniać błędy, robić głupoty, ale wiem, że Polska to kraj nieodkryty i pełny możliwości, naprawdę!

Czesław Śpiewa Solo Act to twoja i tylko twoja trasa. Łatwo chyba wywnioskować czy ludzie chcą oglądać ciebie, Czesława Mozila solo, czy raczej skupiają się na waszej - zespołu Czesław Śpiewa — twórczości?
— Kiedy zespół Czesław Śpiewa wydał swój debiutancki album, byliśmy przedstawicielami muzyki alternatywnej, czyli takiej, której nie usłyszysz w radio ani nie zobaczysz w telewizji. Moje pojawienie się w komercyjnej stacji telewizyjnej niebotycznie wywindowało moją popularność. Zespół Czesław Śpiewa przestał być określany mianem alternatywy, a do grona fanów dołączyli także fani „Pana z telewizora”.

Koncerty zespołu i Solo Act różnią się formą, ale cieszę się, że mam możliwość dać ludziom tak ekstremalnie różne przeżycia. To z jednej strony budujące, ale z drugiej zaspokaja mój głód tworzenia i stania na scenie.

A co takiego spotka tych, którzy w Mrągowie i Reszlu pojawią się na twoich koncertach? Albo inaczej — czy publiczność ma się ciebie... bać?
— Ależ dlaczego? Ja tylko pragnę dać ludziom 90 minut dobrej rozrywki — śmiechu, płaczu i refleksji.

To co — zapraszamy do Mrągowa i Reszla?
— Z wielką przyjemnością. Nie mogę się doczekać spotkania z państwem. Do zobaczenia.

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5