Diachoł nie siedzi we flaszce eno we łbie...

2020-07-25 12:00:00(ost. akt: 2020-07-26 09:22:44)

Autor zdjęcia: Alina Laskowska

Jo, rzekł Klimek, w lato futrują nas eno durch mizerią z kartoflami i kwaśnym mlekiem bo to wej, za feste we flaski nie lezie. Taki futer wieta szczególnie nóm pasował kiedy byliśwa szurkami bo wtedy mogliśwa letko kletrować po płotach. W sadku ciotki Nastki szło one kletrowanie dycht einfach bo całkie ogrodzenie było zmejstrowane z obladrów. Zawdy zara wej po frysztyku wszystkie frukta gablowaliśwa do koszów i pod komendą ciotki berowaliśwa do chałupy, a potem oczekaliśwa czasu kiedy ciotka sprokuruje z nich w bimbiastej flaszce letkie wino na swoje urodziny. Zawdy kiedy ciotki nie było przychodziliśwa do kuchni i ducowaliśwa na fikuśnie powyginaną rurkę, w której garujące winsko bulgotało głośno jakby gadało -pódź ajw w gardziel,pódź ajw. Zamana przy onym ducowaniu nachodziła nas ciotka, wtedy one bulgotanie perswadowała nóm tak: Letkie wino, kochane gzuby można jeszcze zlejdować, równak tutkać go może eno człowiek dożeniały, co wej pod deklem ma rychtycznie wszystkie klepki poukładane. Równak jak kto chla za wczas, kiedy jeszcze pod nosem ma mleko, to ani się obejrzy jak ruk cuk pódzie do piekła, a tamój wej zamiast maltychu będzie chlać z topka diabelskie szczyny. Wy zaś za to żeśta ze mną bez całki czas lugali dostanieta tera po kubku malinowego soku i po dużym kawale kucha z wiśniami.
Na urodziny ciotki zjeżdżała się całka famielija bo każdy wiedział, że ciotka wyrychtuje bibę nad bibami. Z Gdańska przyjechał nawet tłusty Lucek co na swoim własnym kutrze robioł za szpyra. Ten wej z marynarskiego wora prócz rozmaitych byksów z rybami wydosteł jeszcze cztery flachy bremuchy. Na taki widok ciotka skrzywiła sznupę jakby zwietrzyła ocet siedmiu złodziei bo wej sznapsa za nic na świecie nie lejdowała. Wiec Lucek cichaczem wynisół się z nimi do kuchni gdzie stojała bomblująca flacha, odemknął propek z powyginaną fikuśnie rurką, i wlał całą bremuchę do środka. Potem fatko bombiastą flachę nazad zapakował ale ta wej bulgotać już przestała - widać była zat. Po frysztyku z bonkafą, szekuladową tortą i kuchem, ciotka dała się do kuchni i szlauchem ściągnęła do kanki ownego wina. Zrazu wydało jej się, że espeler je picek za ostry. Goście połapali się w jego mocy dopiero po drugim kielichu bo u tych co mieli wysoki druk sznupy zrobiły się czerwone jak pomidory, a u tych co niski, białe jak płachta. Zaś po trzecim szurki szczypali w zadki dziewuchy, a Lucek tańcował ze stołkiem tylkim szwungiem, że potukł lampę. Wtedy ciotka zmiarkowała, że w dużej flaszce hauzeruje chyba diachoł. Nic równak tamój nie obaczyła bo wej diachoł nie siedzi we flaszce eno we łbie kiedy no wej za feste garuje sznaps - zakończoł Klimek. " Bejotes"

berować - dźwigać
biba - uczta
bremucha - rodzaj wódki
diachoł - diabeł
durch - wciąż
flaszka - butelka
szlauch - gumowy wąż

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5