Fałszywe alarmy strażackim utrapieniem…?

2017-08-04 20:00:00(ost. akt: 2017-08-04 20:32:45)
Jednym z newralgicznych punktów na strażackiej mapie jest kościół pw. Św. Barbary

Jednym z newralgicznych punktów na strażackiej mapie jest kościół pw. Św. Barbary

Autor zdjęcia: Archiwum/bu

Piątek, godz. 20.06. Strażacka syrena odzywa się po raz kolejny w tym tygodniu. Po raz kolejny… bez celu! Kolejny fałszywy alarm i kolejne dylematy…
Strażacy zmagają się z serią fałszywych alarmów w obiektach użyteczności publicznej, takich jak kościoły, hotele, restauracje. Żaden z tegorocznych sygnałów nie był zasadny, nigdzie się nie paliło. I całe szczęście! Na akcje wyjeżdżać jednak musieli i otrzymali za to stosowną "kasę". Jak sami jednak mówią: pieniądze to nie wszystko!
Z jednej strony ochotnicy nie narzekają na dużą ilość pracy, zwłaszcza gdy nikomu nie dzieje się krzywda, nie traci majątku, a przede wszystkim zdrowia i życia. Prawda jest bowiem taka, że za każde zgłoszenie i wyjazd alarmowy dostają dofinansowanie z Krajowego Systemu Ratowniczo - Gaśniczego. Jednak fałszywe alarmy, które w ostatnim czasie stały się nagminne, a dzisiejszy był kolejnym w kończącym się tygodniu tego przykładem, są ich utrapieniem.
— Takich alarmów jest rzeczywiście sporo, jednak są to tzw. fałszywe alarmy w dobrej wierze — mówi lubawianin kpt. Krzysztof Rutkowski, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Iławie.
Strażacy sami mówią, że rozwiązanie powinno być następujące: jeśli fałszywy alarm - choćby nawet w dobrej wierze - wynika ze złego stanu instalacji przeciwpożarowej i zaniedbań administratora, to on powinien ponosić koszty takiej akcji. W przeciwnym razie fala niepotrzebnych wyjazdów może się nasilać…
• Więcej na ten temat w dzisiejszym (04.08) wydaniu "Głosu Lubawskiego".

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5