Fontanna i wodospad, o ulicy Zielonej 10, która połączyła stary Heilsberg z nowym Lidzbarkiem Warmińskim.
2025-05-12 08:15:54(ost. akt: 2025-05-12 17:34:02)
Jak Franz Krassuski do Hamburga dotarł
Franz Krassuski był cieślą i według zwyczaju rzemieślniczego wyruszył na wędrówkę, podczas której szlifował zdobyte umiejętności nabywając praktyki, dotarł w ten sposób do Hamburga, gdzie pracował,z sukcesami jako stolarz okrętowy, w przedsiębiorstwie żeglugowym. W Hamburgu bogato się ożenił, miał dosyć pokaźny majątek, małżeństwo pozostawało bezdzietne.
Najprawdopodobniej doszło do konfliktu między bogatym wujkiem z Hamburga a krewnymi z Heilsberga, Alfred Krassuski, dla dziadka którego Franz był wujkiem(Urgrossonkel) przypuszczał, że małżeństwo między katolickim Warmiakiem i ewangelicką Hamburżanką stanowiło zarzewie konfliktu.”Unüberbrückbarer Zerwürfnis”, konflikt niemożliwy do pokonania, tak to nazwał.
Liczni krewni, bratankowie, bratanice, w tym także dziadek Alfreda (szanowany krawiec z Heilsberga), nikt nie otrzymał spadku po Franzu Krassuskim.
Prezent dla miasta
W 1890 roku miastu Heilsberg Franz Krassuski podarował 20 000 marek, których odsetki urosły i później w wystarczający sposób mogły zaspokoić cele dobroczynne ( słowa kronikarza dr. Fleischera z 20 strony biuletynu z okazji 600-lecia miasta, z 9 sierpnia 1908 roku).
Na co przeznaczono hojny dar Krassuskiego?
Pokaźna suma w czasach, dotkniętych inflacją nie zmalała, rada miasta z burmistrzem na czele postanowiła osuszyć staw (między ul. Lipową, wtedy Lindenstrasse, Schinggrube i ulicą Krzywą, wtedy Rudolf- Kiehl-Strasse. Do stawu tego wrzucano len, w stawie miał gnić, po tym procesie len wyciągano i trafiał do obróbki płótna na bieliznę. Nad stawem unosił się niesamowity smród i latające chmary komarów, Wodospad przy ulicy Wiślanej ( Grobla Wegnera, od nazwiska ówczesnego burmistrza miasta ) jest koncówką rury drenażowej.
Na części osuszonego stawu posiano trawę i dziką różę, pojawiły się ławki, murowane, ceglane rondo z fontanną. Później piaskownica, to tam jako dziecko bawił się Alfred Krassuski, kuzyn Franza Krassuskiego.
Na części osuszonego stawu posiano trawę i dziką różę, pojawiły się ławki, murowane, ceglane rondo z fontanną. Później piaskownica, to tam jako dziecko bawił się Alfred Krassuski, kuzyn Franza Krassuskiego.
Do rodziny Franza Krassuski należał Alfred Krassuski
Alfred Krassuski ( 1927, Heilsberg- 2006 ,Werl ) jedynak, syn kierownika biura kancelarii notarialnej i prawniczej ( w 1943 r. zmarł) i krawcowej. Mieszkali w Heilsbergu, na Zielonej 10, wtedy Spannenkrebsstrasse 10. Po 1945.roku, z matką był w obozie dla uchodźców w Aalborg, w Danii. W 1947 został zwolniony, W 1955 ożenił się z Ritą Hörster. Studiował w Paderborn (Uniwersytet Pedagogiczny). W 1962 został rektorem Szkoły Podstawowej w Werl .
Od 1963 był aktywny w Kreistagu der Kreisgemeinschaft Heilsberg .Badał język pochodzenia. W 1974 wydał płytę „Muttassproach”.
Lidzbark Warmiński i Elbląg są powiązane poprzez brata dziadka, Hermanna Krassuski (1846- 1923), jako rektor i kantor w kościele św. Mikołaja powołał do życia warmińskie stowarzyszenia św. Cecylii, katolickie chóry kościelne, ponaad 50 lat im prezesował.
Trzy pamiątki z Heilsberga. „Pompon” ze spłuczki, książka i gałązka białego bzu.
Alfred Krassuski tęsknił za przyjazdem do Heilsberga i kiedy po prawie 28 latach udało mu się kochane, rodzinne miasto znów zobaczyć, niegdyś pięknie zaprojektowane centrum, rynek otoczony drzewami i z dumnymi szczytami dachów ulica Długa, już nie istniały. Znamiennymi świadkami przeszłości, którzy nietknięci przeżyli piekło wojny, był zamek, odwieczna rezydencja warmińskich książąt biskupów, gotycki kościół farny i potężna Wysoka Brama.
Planując swój przyjazd do Heilsberga pan Alfred Krassuski trafił najpierw do „Hotelu Warmińskiego” w Olsztynie, skąd znalazłszy niemieckojęzycznego taksówkatrza wyruszył w podróż. Alfred Krassuski miał farta, bo taksówkarzem był Walter Angrik, późniejszy założyciel mniejszości narodowych niemieckich, osobie którego Ralph Giordano w „Ostpreussen ade, Reise durch ein melancholisches Land” poświęcił cały rozdział swojej książki.
I tak obaj panowie trafili do Lidzbarka Warmińskiego, na ulicę Zieloną 10, to właśnie tu przed końcem wojny mieszkał Alfred Krassuski, a dokładnie od lata 1932 do 30 stycznia 1945 roku. Nowi mieszkańcy domu ucieszyli się , było to starsze małżeństwo z Wileńszczyzny, z córką Julią, z małą Edytką, obie już w Lidzbarku Warmińskim urodzone, i zięć, który przyniósł ryby, świeżo złowione w kłębowskim jeziorze. Podobny do losu Alfreda spotkał los, mieszkających przy Zielonej 10, Wilniuków, byli oni wiosną 1945 roku zmuszeni opuścić swoją Ojczyznę, pozbawieni wszelkich dóbr, przesiedleni na Warmię. W małym pokoiku, który wcześniej należał do pana Alfreda, nad łóżkiem wisiał zwykły rysunek, sielankowy obraz wiejskiego domu z frontowym ogródkiem, oknami i kwiatami w doniczkach. Obecny mieszkaniec z Wileńszczyzny serdecznie spoglądał na ten rysunek. Pan Alfred przy pomocy p.Waltera, który umiał przetłumaczyć, wyjaśnił, że nie chce ich stąd wypędzić, jest jedynie szczęśliwy, że po tylu latach może w końcu odwiedzić „stary dom”i że żywi wielką nadzieję na wzajemne, pokojowe współistnienie Polaków i Niemców. Potem była kawa, herbata, świeże wypieki, ogórki kiszone, wędzone ryby, smaczne kiełbasy i zimna wódka, tworząc fundament porozumienia między starym Heilsbergiem i nowym Lidzbarkiem. W końcu Alfred Krassuski zapytał o to, czy cokolwiek zostało, wtedy jego rodzina musiała wszystko zostawić. Małżeństwo z Wileńszczyzny wprowadziło się do pustego już mieszkania, było kilku poprzednich lokatorów, ale też po 1945 roku działało tzw. „Dowództwo eksmisyjne”. Kiedy pan Alfred za potrzebą poszedł do toalety w łazience odkrył wspaniałą pamiątkę. Łazienka pozostała taka, jak kiedyś, wanna, piecyk do kąpieli, farba olejna w kolorze gołębiego błękitu, ubikacja z lakierowaną, drewnianą pokrywą, a na spłuczce toaletowej zwisał ciągle jeszcze metalowy łańcuszek ze śnieżnobiałą „gruszką” (pomponem) z napisem Paul Brühahn, Klemptnermeister, Heilsberg (mistrz hydrauliki), Tel. 330. Walter przetłumaczył, że pan Alfred był przeszczęśliwy i dzięki jego darowi przekonywania mógł pompon zabrać do Werl, obiecująć, że przywiezie.część zamienną. Mama pana Alfreda, wtedy 73-letnia pani mieszkała w sąsiedztwie syna, w starym budownictwie, gdzie toalety były jeszcze „wyposażone w pompony”. Alfred Krassuski zaskoczył mamę, wymienił „pompon”w toalecie, w jej mieszkaniu, na ten, z domu rodzinnego, z ulicy Zielonej, gdy to dostrzegła popłakała się i podziękowała synowi za „cząstkę Ojczyzny”. To była pierwsza pamiątka z Heilsberga.
Drugą okazała się trzytomowa książka autorstwa Felixa Dahn, pt.” Ein Kampf um Rom”. Pan Alfred Krassuski otrzymał ją w prezencie, w 1998 roku, od ówczesnego dyrektora Biblioteki Warmińskiego Seminarium Duchownego, Mariana Borzyszkowskiego. Pan Alfred opatrzył ją znakiem własnościowym i ostemplował na pierwszej stronie. Musiał posiadać uporządkowany księgozbiór.
Trzecią pamiątką była wykopana w 1976 roku zaszczepka krzewu białego bzu, która od tego czasu rok w rok cieszy wspaniałymi, kwitnącymi kwiatami.
Trzecią pamiątką była wykopana w 1976 roku zaszczepka krzewu białego bzu, która od tego czasu rok w rok cieszy wspaniałymi, kwitnącymi kwiatami.

80 lat od zakończenia II wojny światowej
Ta historia być może wyda się bardzo bliska innym, Obchodzimy 80-tą rocznicę zakończenia II wojny światowej, ale czy prawdziwie ta wojna jest wygrana. Nie ma wygranych wojen, a pokonanych i „złamanych ludzi” tysiące. Nowy mieszkaniec z Wileńszczyzny, z ulicy Zielonej 10, patrzył rozpromieniony na rysunek na ścianie, przedstawiający ukochany, opuszczony dom, żywiąc nadzieję, że tam powróci.
Opuścić ukochaną Ojczyznę i przyjechać do niej po latach, choćby po krzaczek bzu „żywą cząstkę domu”, rośnie teraz gdzieś w ogrodzie za Odrą, a wnuczęta wołają: „Zobacz, ten krzak bzu przywiózł mój dziadek ze swojej Ojczyzny”.
Beata Błażejewicz-Holzhey
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez