Na Syberii zmarł mój ojciec

2014-08-06 11:16:48 (ost. akt: 2014-08-06 11:32:39)
Na Syberii zmarł mój ojciec

- Rosjanie zapukali do naszych drzwi 10 lutego 1940 roku o 7 rano. Wraz z innymi zostaliśmy załadowani do bydlęcych wagonów – opowiada Teresa Pawłowska. - Do stacji Archangielsk pociąg dotarł 28 lutego.

Teresa Pawłowska i jej rodzina podczas II wojny światowej przez 4 lata przebywała na zesłaniu w Archangielsku. Choć od tych wydarzeń minęło kilkadziesiąt lat, sybiraczka ten czas wspomina ze łzami w oczach.

- Kiedy we wrześniu 1939 r. wybuchła wojna, miałam 13 lat. Miałam iść do szkoły do 7 klasy. Mój ojciec walczył w obronie Warszawy w kampanii wrześniowej – opowiada pani Teresa. Rodzina Pawłowskich mieszkała w w Iwacewiczach, wsi położonej około 140 kilometrów od Brześcia Litewskiego (do 1939 roku województwo poleskie, teraz Białoruś)

10 lutego 1940 roku z Iwancewicz zaczęto wywozić Polaków. Jej rodzina trafiła na Syberię, do Archangielska.

- Rosjanie zapukali do naszych drzwi o 7 rano. Przeprowadzili rewizję osobistą, a w mojego tatę i brata wycelowali broń. Potem wraz z innymi mieszkańcami wsi załadowali nas do bydlęcych wagonów – opowiada nasza rozmówczyni.

Jak mówi, podróż na Syberię była szczególnie uciążliwa dla ludzi starszych. Potrzeby fizjologiczne można był załatwić tylko raz dziennie. Do stacji Archangielsk pociąg dotarł 28 lutego.

- Rosjanie kazali nam jak najszybciej opuścić wagony, bo zaraz potem, jak nam powiedziano, miały one jechać na front. Rozwieziono nas po barakach. Na zewnątrz było bardzo zimno, mrozy sięgały 40 stopni i więcej. Na szczęście w pomieszczeniach można było palić drzewem – mówi pani Teresa. Większość czasu sybiracy spędzali na ciężkiej pracy przy wyrębie lasów. We znaki dawało im się zimno i głód. - Do miejsca pracy trzeba było najpierw dotrzeć pieszo około 5 lub 6 km. Mnie, młodej dziewczynie dano do ręki siekierę. Praca była wyczerpująca, a posiłki bardzo marne. Dostawaliśmy dwie kromki chleba dziennie i talerz zupy owsianej. A w pracy, na dużym mrozie, trzeba było wyrabiać odpowiednią normę – relacjonuje kobieta.


– Ten, kto nie wyrabiał normy, dostawał połowę porcji jedzenia. Teren, na którym mieszkali wysiedleni nie był wcale ogrodzony. Rosjanie nie obawiali się ucieczki Polaków, bo uciekać nie było dokąd. W promieniu setek kilometrów rozciągały się mrozy Syberii.

Na Syberii, wycieńczony ciężką pracą, w wieku 40 kilku lat zmarł ojciec pani Teresy. Bohaterka naszego tekstu zdecydowała się na wstąpienie do polskiej armii utworzonej w 1943 r. przez Rosjan w ramach Armii Sowieckiej. To była jedyna metoda, która pozwalała na wydostanie się z Archangielska.
Robert Bartosewicz

Zobacz: Moje Kresy

Komentarze (1)

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. tatus505@wp.pl #1463492 | 78.88.*.* 18 sie 2014 08:48

    O Pani Pani Ostrobramska Tyś Wilna królową dziś pokłon Ci oddaję z pochyloną głową i kreślę znak krzyża na spoconym czole by godnie Cię powitać na ziemskim padole. Pani Ostrobramska prześliczna dziewico Twe złote szaty błyszczą i lśni Twoje lico Twa dobroczynna moc nas od wieków urzeka a łzy radości płyną jak dziękczynna rzeka. Pani Ostrobramska Tyś nam matką w potrzebie ikoną modlitwy do Ciebie ręce składają ludy Polski, Litwy. Pani Ostrobramska Tyś nam ostoją w wojnie i pokoju, do Ciebie się modlimy po trudach i znoju. O każdej porze i o każdej dobie Ciebie błagamy o życie i zdrowie Twój skromny obraz błyszczy w blasku złota,a w podzięce dziękczynieniu wiszą ludzkie wota. Wiele tutaj łez wylano z rozpaczy radości bo my matko Cię kochamy zwykli ludzie prości. Henryk Siwakowski sa

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz