Motoryzacyjna pasja Piotra Szakala

2016-01-17 16:36:45(ost. akt: 2016-01-17 17:32:20)
Załoga Piortr Szakal/Maciej Kaszczuk mknie od sukcesu do sukcesu.

Załoga Piortr Szakal/Maciej Kaszczuk mknie od sukcesu do sukcesu.

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Pasja Piotra Szakala do rajdów samochodowych i sukcesy, które za tym idą, powinny przysporzyć mu wielu sympatyków. Od dwóch lat Piotr jest w czołówce kierowców ścigających się po szutrowych nawierzchniach Warmii i Mazur. Warto przyjrzeć mu się nieco bliżej.
Wszystko to zaczęło się w 2011 roku, choć oczywiście w sercu swoją pasję Piotr nosił nieco dłużej. — Od zawsze chciałem jeździć samochodem. Najpierw prawo jazdy, potem pierwszy samochód i kiedy nadarzyła się okazja spróbowałem swoich sił — mówi Piotr.
Do przejażdżki autem wyczynowym namówił go znajomy. Piotr od razu złapał bakcyla. Po miesiącu miał już swoje pierwsze auto. Zaraz potem miał też pierwszy wypadek - otworzyła mu się maska w czasie jazdy, co skończyło się wybitą szybą. Na szczęście nic groźnego.

Pierwszy rajd przejechał sam, a stres był ogromny. — Zanim dojechałem do linii startu kilka razy zdejmowałem i zakładałem kask, bo nie wiedziałem kiedy mój czas — śmieje się Piotr. Młody kierowca powoli oswajał się z torem, autem i... pilotem. W pierwszym sezonie załodze Piotr Szakal/Damian Lemański udało się wystartować na lodzie w rajdzie na Śniardwach. — Po tym rajdzie zostałem klubowiczem Automobilklubu Mazurskiego — mówi.

Piotr bardzo poważnie podszedł do imprezy. — Mieliśmy dosłownie kawałek ziemi na park maszyn, a samochody były dosłownie wszędzie — opowiada nasz bohater. Start nie przyniósł im większego splendoru. — Wtedy startowaliśmy na najzwyklejszych oponach. To był nasz pierwszy rajd zimowy — dodaje.

Ten rajd jednak zmobilizował załogę. Pojawiły się pierwsze poważniejsze inwestycje w auto. A to przyniosło pierwsze sukcesy. Pojawiły się one po dwóch latach startów. Piotr już Marcinem Kaszczukiem w roli pilota stanęli na najwyższym podium rajdu. — To było w Mrągowie. Ten sukces podniósł nas mocno na duchu. Na pewno to był przełomowy start.
Rok 2014 to pasmo rajdów zakończonych sukcesami. — Chyba 90% naszych startów w tamtym okresie zakończyliśmy na podium — wspomina Szakal.

Po pierwszej wygranej załoga z Korsz była mocno zmotywowana. Podchodziła profesjonalnie do wszystkich imprez, chociaż wtedy jeszcze na każdy wyścig rajdowa Honda Civic jeździła „na kołach”. Czasami w deszczu lub skwarze jechali na rajd, rozstawiali serwis, zmieniali wydech i opony, a potem z powrotem, za każdym razem licząc oczywiście, że auto po zawodach będzie na tyle sprawne, by mogli nim wrócić do domu. Dopiero w minionym sezonie auto wozili na lawecie.

W 2014 roku chyba po raz pierwszy rajdowcy odczuli strach. — To było w Pasymiu. Omal nie skończyliśmy tragicznie. Nawierzchnia była już dość „wyjeżdżona” przez inne auta. Na jednym z zakrętów wypadliśmy z kolein, jakimś cudem jechaliśmy na dwóch kołach i prawie otarliśmy się o drzewa. Wystarczyły dosłownie centymetry, a skończyłoby się to dla nas tragicznie. Byłem wtedy tak roztrzęsiony, że miałem problem z wyjściem z samochodu. Byłem bliski rezygnacji z dalszego startu — wspomina Piotr.

Na szczęście kierowcy bardzo pomógł wówczas Marcin. Pilot „wstrząchnął” nim, co poskutkowało... miejscem na podium.

Do kolejnego sezonu Honda Civic została już porządnie doposażona, m.in. w klatkę bezpieczeństwa i konkretne szutrowe opony. Już pierwszy start pokazał, że inwestycja była jak najbardziej trafiona i potrzebna. — Szkoda tylko, że wtedy wzmocniła się też nasza konkurencja — śmieje się Piotr.

Kolejne sukcesy załoga z Korsz notowała praktycznie co start. Podczas jednego z nich znowu powiało grozą. Tym razem w Frączkach. Na jednym z łuków Honda wypadła z toru i znalazła się w krzakach. Auto odmówiło posłuszeństwa, zatrzymało się dopiero na jednej ze skarp. Pilot nie odniósł żadnych obrażeń, natomiast Piotr miał problem z kręgosłupem. Na szczęście szybko okazało się, że nasz rajdowiec może wracać na tor.

Na chwile obecną Piotr pozostaje też wierny swojej Hondzie Civic. — Cały czas ją naprawiamy i oby tych napraw nie było wiele. Zderzak trzyma nam się na paczce trytytek — śmieje się Piotr. — Zestaw opon szutrowych to jakieś 1 500 zł, dlatego staramy się te koszty niwelować.

W pierwszym sezonie z Szakalem jako pilot jeździł Damian Lemański. Marcin Kaszczuk jest z nim od 2012 roku. Stanowią udany zespół. Ale Piotr docenia swojego rajdowego partnera.
To bardzo poważna rola. Sam bym się poważnie zastanawiał nad pilotowaniem — śmieje się Piotr. Na razie nie wiadomo jak będzie wyglądał przyszły sezon. Odpada na pewno tor w Pasymiu, a prawdopodobnie odpadnie też tor w Mrągowie.

Sport kosztuje, a sponsorów brak. Jeśli ten kalendarz będzie okrojony to chyba będziemy musieli przystopować. Nie opłaca nam się jeździć i utrzymywać auta na cztery rajdy w sezonie — przyznaje trochę ze smutkiem Szakal. Na co dzień Piotr przedstawicielem handlowym. Ze swojej pasji rezygnować jednak nie chce. Tym bardziej, że i w domu coraz przychylniej patrzą na to jego zamiłowanie.
Mama na początku niezbyt dobrze przyjmowała moją pasję, ale z czasem zaczęła to tolerować.
Jak twierdzi Piotr podbudowała ją klatka bezpieczeństwa, którą syn zamontował w aucie
— W tej chwili uważam, że powinienem zacząć od tej właśnie modernizacji.

Również ojciec sceptycznie podchodził do pasji syna, ale w końcu stwierdził, że lepiej jak spędza on czas na rajdach niż na dyskotekach. Dziewczyna Piotra martwi się o niego, jednak niewykluczone, że i ona załapała bakcyla. W końcu jak się jest sympatią rajdowca, a jednocześnie siostrą pilota rajdowego to nie może być inaczej. Na jednym z tegorocznych rajdów miała okazję towarzyszyć Piotrowi podczas jednego z wyścigów, za co dostała nawet puchar. Teraz dumnie obnosi się przed bratem, ale ten, podobnie jak Piotr ma swoje trofea. — W sumie uzbierało się tych pucharów koło trzydziestu — mówi Piotr, po czym dodaje skromnie: — Ale moim marzeniem jest zdobycie tego najważniejszego pucharu w klasyfikacji generalnej.

Patrząc na szybkie pokonywanie kolejnych zakrętów w rajdowym światku można mieć pewność, że ten skromny chłopak z Korsz zajedzie daleko. Bo kieruje nim coś więcej, niż tylko wola zwycięstwa. Kieruje nim pasja. Do rajdów.

Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5