Ich popularność sięga aż do Chicago

2017-02-19 10:36:42(ost. akt: 2017-02-19 08:04:32)
Marlena Szypulska w trakcie spotkania ze Stanisławą Łozińską.

Marlena Szypulska w trakcie spotkania ze Stanisławą Łozińską.

Autor zdjęcia: Marek Szymański

— Nie oglądamy się do tyłu. To wszystko już za nami. Czekają nas nowe przedsięwzięcia — mówi dyrektor Powiatowego Domu Kultury „Czerwony Tulipan”. Z Marlena Szypulską rozmawiamy o działalności tej placówki, o kulturze, radiu i nowych wyzwaniach.
Jak to jest z tą naszą lokalną kulturą? Może być jej... za dużo?
— Jest wiele mitów na temat kultury. Zwykle tworzą je i powtarzają ci, którzy kompletnie nie mają pojęcia, na czym ona polega, ponieważ się z nią nie zetknęli. Nie wiedzą, co to jest ta kultura. Dziś wiele rzeczy podciąga się pod pod ten termin. Rzeczy czy aktywności, które niewiele mają z nią wspólnego. Największym fałszem co do kultury jest ten, że ta powinna zarabiać. Drugi: kultura to zajęcia plastyczne i tym podobne dla odbiorców w różnym wieku. Takie udawanie, że bawimy się w kulturę.

To nie jest miejsce na wykład na ten temat, powiem krótko: kultura to ludzie. Nie wolno traktować nam kultury, jak konserwy w sklepie. Kupujesz, zjadasz i wydalasz. To naprawdę coś znacznie więcej. Dobre relacje międzyludzkie, poczucie bezpieczeństwa i pragnienie bycia w danym miejscu wśród konkretnych osób. Wzajemny szacunek to podstawa. To także wspólne przeżywanie chwil, czerpanie i dawanie, współtworzenie, współuczestniczenie i wreszcie radość, że ten czas nie został zmarnowany bo mnie rozwinął, bo czuję się lepiej, bo czegoś się nauczyłem, kogoś poznałem, przeżyłem coś, o czym mam ochotę rozmawiać i przeżywam to przez kolejne dni. Kultura to przestrzeń, gdzie nie oceniamy, ale jesteśmy obecni przez wielkie „O”. Pewnie zabrzmi to zbyt patetycznie, ale kultura wynika z głębi ludzkiej potrzeby. Dlatego tak trudno ją wypełnić. Łatwiej zapłacić artyście, który sprzeda nam swój towar i wyjedzie. Takie działanie nazywamy impresariatem i niekoniecznie artystycznym.

Jeśli te podstawowe potrzeby ludzkie nie są zapewnione (praca, bezpieczeństwo rodzinne), to człowiek nie zainteresuje się kulturą. Wyobraża pan sobie głodnego człowieka zachwyconego Claude Monetem, Picassem, albo wsłuchanego w Koncert Brandenburski? Czy ktoś przyjdzie na wykwintne spotkanie, gdy nie będzie miał godnego ubrania?
To są potrzeby wyższych lotów i uwydatnią się wtedy, gdy te podstawowe zostaną zaspokojone.

Kętrzyn jest trzecim co do wielkości miastem, które się wyludnia. Czyżby wyjeżdżający nie kochali kwiatów? Nie lubią przesiadywać na ławeczkach? Pewnie lubią, tylko jak tu wąchać kwiatki, kiedy w brzuchu burczy i nie ma za co kupić dziecku przyborów szkolnych? Doskonale znam to z autopsji. W Kętrzynie funkcjonuje Kętrzyńska Karta 3 plus, ale samotna, bezrobotna matka z dwójką dzieci z niej nie skorzysta. Spycha się takich ludzi na margines. Przykre. Za to zafunduje się jej darmowy koncert w amfiteatrze … Kompletne nieporozumienie.

Pytam, bo spotykałem się już z takim stwierdzeniem. Wam to się zdaje nie przeszkadza, bo działań Powiatowego Domu Kultury „Czerwony Tulipan” jest sporo.
— Tak jest, kiedy ludzie lubią swoją pracę. „Czerwony Tulipan” to już marka znana nie tylko w Kętrzynie. Mimo, że działamy od maja 2016 r., mamy za sobą wiele cennych inicjatyw. Działania dostosowujemy do przestrzeni, którymi dysponujemy. Ludzie mówią o wyjątkowej atmosferze, która panuje w Powiatowym Domu Kultury, gratulują świetnych inicjatyw, nie chcą wychodzić. My dopasowujemy się do tych potrzeb. „Czerwony Tulipan” to kameralność, intymność, to czas na rozmowę przy dobrej herbacie. Niemałą rolę pełni tu też sama nazwa tego miejsca. Jesteśmy rozpoznawalni. Moi muzyczni przyjaciele z olsztyńskiego zespołu „Czerwony Tulipan” ucieszyli się z pomysłu, że chcemy nazwać się tak, jak oni. Jeszcze raz dziękuję Stefanowi Brzozowskiemu i całej ekipie.

Czym może się Pani pochwalić, jako dyrektor PDK "Czerwony Tulipan"? W końcu działacie już blisko 10 miesięcy.
— Księga Przypowieści Salomona w Piśmie Świętym mówi „Niech cię chwali ktoś inny, a nie własne usta” i tego się będę trzymać (śmiech).
Miała miejsce zabawna sytuacja. Paweł Wagner, mój pracownik poinformował mnie, że o naszej wystawie „Kolej w krajobrazie Mazur” mówiło amerykańskie Radio Chicago. Rzuciłam krótko: jak zobaczę, to uwierzę. Paweł nie tylko zdobył tę audycję w wersji dźwiękowej, ale także uzyskał zgodę na jej wyemitowanie na antenie Radia Barcja oraz zamieszczenie na stronie internetowej radia w całości. Odbiorcami tej rozgłośni jest ponad milion słuchaczy polskojęzycznych. Dobrze to brzmi, prawda? Wciąż się tym cieszę.

Dzięki wystawie grafik Mirka Krzyśkowa – kętrzyniaka, pisało o nas prestiżowe muzeum w Iranie, które wyławia najcenniejsze na świecie inicjatywy z zakresu grafiki i rysunku. Przeglądając Facebooka zobaczyłam zdjęcie z wystawy w „Czerwonym Tulipanie”. Obok opis dziwnym, nieznajomym mi pismem. To była strona irańska tego muzeum. Dokładnie Tabriz Cartons - Międzynarodowe Stowarzyszenie Rysownik oraz Muzeum Rysunku zajmujące się organizacją i promocję przedsięwzięć związanych z rysunkiem i grafiką na całym świecie. Siedziba mieści się w mieście Tabriz w Iranie. I oni nas wyłowili w sieci.

Na Niepodległościowym Balu Charytatywnym, który Powiat Kętrzyński organizował dla pani Agnieszki Strzelczyk licytowałam książkę z autografem jednego z czołowych polityków w Polsce. Nie udało mi się jej kupić, cenę zbytnio podbito. Ale w poniedziałek, kiedy przyszłam do pracy na biurku leżała koperta z Kancelarii Prezydenta RP. Znalazłam w niej list gratulacyjny i podziękowanie za współpracę w ramach Narodowego Czytania „Qvo Vadisa” Henryka Sienkiewicza. Wisienką na torcie była dołączona książka mistrza z własnoręcznym podpisem pana Prezydenta i jego małżonki. Dość powiedzieć, że na stronie prezydenckiej również widnieliśmy jako partner tego przedsięwzięcia.

Nie oglądamy się do tyłu. To wszystko już za nami. Czekają nas nowe przedsięwzięcia. To wspaniałe.

Nieodzownym elementem Waszej działalności, o ile mogę tak powiedzieć, jest Radio Barcja. Docierają do Was sygnały czy w Kętrzynie i jego najbliższej okolicy taka inicjatywa była w ogóle potrzebna?
— Radio Barcja to serce Powiatowego Domu Kultury. Pomysł powstania rozgłośni w Kętrzynie nie był nowy. Ale nikt nie potrafił go dotąd sprawnie zrealizować. Mój obecny szef wicestarosta kętrzyński Michał Krasiński zaproponował mi współpracę nad utworzeniem rozgłośni. To szalony człowiek, maksymalnie pozytywny. Kiedy widzi cel, spokojnie do niego dąży. Nie martwi się problemami – pokonuje je. Ludzie mu sprzyjają, widzą jego zapał i dobre intencje. Zazdrośnicy krytykują, ale i to jest potrzebne. Byłam przeszczęśliwa wobec tej propozycji. Radio to moja wielka miłość. Pracowałam w wielu rozgłośniach. To była jedna z moich pierwszych prac, współpracowałam nawet z moją ukochaną Trójką. Przecierałam oczy ze zdumienia, że ktoś wreszcie mówi poważnie na ten temat w Kętrzynie i chce ten pomysł zrealizować. To bardzo ważne, by mieszkańcy całego powiatu mieli możliwość zaistnienia w przestrzeni medialnej. Mam na myśli przedsięwzięcia i ludzi aktywnych, którzy działają w różnych inicjatywach. Trzeba pokazać to, co robią i umożliwić innym odbiór tej informacji w sposób niezakłócony, niezmanipulowany, rzetelny. Pan Michał Krasiński doskonale to rozumie, że jeśli ludzie sami coś współtworzą, to szanują to i starają się to rozwijać. To jest po prostu nasze. Radio nas jako Powiatowy Dom Kultury wyróżnia w Polsce. To jest też dodatkowy trud. Bo trzeba dobrze zarządzać patrząc realnie dwiema instytucjami. Z jednej strony być dyrektorem Domu Kultury, z drugiej redaktorem naczelnym Radia Barcja. To odpowiedzialna i dająca wiele satysfakcji praca. Dziękuję starostom za zaufanie.

Czy to, że radio nadaje jedynie w internecie nie jest przeszkodą w zdobywaniu jeszcze większej liczby słuchaczy?
— Radio nadaje aż w internecie. Tutaj słuchacze mają do nas nieograniczony dostęp. Słuchają nas w wielu państwach, piszą, a nawet bywają w studiu, o czym od razu informujemy. Niebawem, mam nadzieję, usłyszycie nas państwo w swoim domu, czy aucie. Pracujemy nad nadawaniem naziemnym, by móc już w marcu wystartować. Na razie na okres próbny technicznie. Chcemy perfekcyjnie przygotować się do tego. Niestety radio jest też solą w oku wielu decydentów. Jak Bóg da, wszystko się uda w odpowiednim czasie. Wszystkie informacje znajdą się na stronie internetowej radia: www.radiobarcja.fm Zapraszam także do współpracy.

Wasz wkład w propagowanie kultury oparty jest w dużej mierze na naszych lokalnych artystach. Mniejszych lub większych. To jedno z podstawowych Waszych założeń.
— Mamy się kim chwalić. Powiat Kętrzyński to miejsce, gdzie żyje i tworzy wielu wspaniałych artystów. Miarą ich wartości nie jest to, czy są mniej lub bardziej znani. Są cenni ze względu na swoją twórczą aktywność. Często dzięki nam są rozpoznawalni w innych zakątkach Polski i nie tylko. Zachęcam, jeśli państwo znacie takie osoby, kierujcie je do „Czerwonego Tulipana” - będziemy je promować, podziwiać i dopieszczać. (śmiech)

A jak to jest z Pani artyzmem? Ludzie tęsknią za „Wyznaniami”, „Światełkiem” czy „Czerwonymi sukienkami”? Chwyta Pani jeszcze czasami za gitarę?
— I gitara i piec stoją u mnie w gabinecie. Od wakacji przymierzam się, by to wszystko podłączyć i w wolnej chwili pobrzdąkać dla przyjemności. Na razie nie mam na to czasu. Ale nie martwi mnie to. Zarządzanie Powiatowym Domem Kultury i Radiem Barcja jest niezwykle pochłaniające, ale też daje nie mniejszą satysfakcję. Na wszystko jest czas i miejsce.

Dziękuję za rozmowę. Zapraszamy teraz mieszkańców powiatu na jakieś wydarzenia PDK „Czerwony Tulipan”?
— Mieszkańcy Powiatu Kętrzyńskiego doskonale wiedzą, gdzie i jak szukać informacji o nowych inicjatywach, są one zawsze dostępne na stronie radia www.radiobarcja.fm i Powiatowego Domu Kultury www.czerwonytulipan.ketrzyn.pl . 2 marca, w moje urodziny (śmiech) spotkanie i wystawa „Śladami Dziadka Romana – na Monte Cassino”. To będzie wzruszający wieczór w ramach „Artystycznych Czwartków”. Będziemy rozmawiać z Dorianem Burdyło i jego przodku właśnie – Romanie Burdyło. Pokażemy swoistą drogę do wolności tego człowieka, jego rysunki, zapiski, odznaki. Miał 33 lata, gdy zginął pod Monte Cassino. Czekamy na Państwa o godz. 18.00.


Fot. Fot. Dorota Gawerska / PDK

2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B