Rocznica katastrofy kolejowej w Suszu
2023-10-02 06:27:21(ost. akt: 2023-10-02 06:27:40)
Susz, obecnie powiat iławski. Mglisty poranek, wtorek, 1 października 1985 r. Pociąg pospieszny jadący bez zatrzymania przez stację, najechał na ruszający spod semafora wyjazdowego pociąg towarowy, zestawiony z 26 cysternami z olejem napędowym. Zginęło od 4 do 25 osób (według różnych źródeł). Wspominamy jedną z największych katastrof kolejowych.
"W październiku 1985 roku miałem 9 lat i właśnie rozpoczynałem drugi miesiąc nauki w trzeciej klasie szkoły podstawowej. Jak przez mgłę pamiętam, że wówczas w naszym miasteczku doszło do jakiegoś poważnego zdarzenia. Było wielkie poruszenie, ale szczegółów nie znałem. Dopiero później dowiedziałem się, że doszło do katastrofy kolejowej, w której zginęło wiele osób" - pisze Sebastian Zieliński ze Stowarzyszenia Galea.
Było kilka minut po trzeciej w nocy, kiedy z peronu Gdyni Głównej Osobowej wyruszył pospieszny nr 81202 zmierzający z Kołobrzegu do Warszawy Zachodniej. Wcześniej, kilkanaście minut postoju przeznaczono na zmianę lokomotywy, drużyny trakcyjnej i konduktorskiej. Kolejarzy ze Słupska, którzy przyprowadzili skład, zastąpili koledzy z Gdyni. Za nastawnikiem lokomotywy EU07-159 zasiadł Kazimierz Opara, jeden z najbardziej doświadczonych gdyńskich maszynistów, przez lata prowadzący ekspresy do Warszawy. Jeszcze tylko próba hamulca, załadunek poczty, wymiana standardowych dokumentów i na sygnalizatorze ukazał się sygnał „wolna droga”. Droga do stolicy miała potrwać jeszcze około pięciu godzin.
Pospieszny 81202 bez przeszkód i zgodnie z rozkładem jazdy mijał Sopot, Gdańsk, Tczew, Malbork i Prabuty.
Dochodziła 4:20, gdy pospieszny z Kołobrzegu dojeżdżał do suskiej stacji kolejowej. W tym czasie dyżurny ruchu zezwolił na dalszą drogę oczekującemu składowi towarowemu nr 70992 i przejazd po tym samym torze pospiesznemu składowi pasażerskiemu jadącemu z prędkością 85km/h.
Na stację wtoczył się skład towarowy nr 70992 z gdańskiego Portu Północnego do podolsztyńskiego Gutkowa. Nic nie wskazywało na to, że położona kilkanaście kilometrów przed węzłem w Iławie niewielka stacja w Suszu za chwilę znajdzie się na ustach całej Polski. Prowadzone lokomotywą ET22-404 dwadzieścia sześć cystern z olejem napędowym zatrzymały się na torze głównym tuż przed semaforem wyjazdowym. Maszynista oczekiwał otwarcia szlaku do Redak i Iławy.
O godzinie 4.24 pociąg pospieszny nr 81202 relacji Kołobrzeg – Warszawa Zachodnia, prowadzony lokomotywą EU07-159 z lokomotywowni Gdynia Grabówek, jadący bez zatrzymania przez stację Susz, w silnej mgle najechał z prędkością około 85 km/h na ruszający z toru głównego zasadniczego nr 2, spod semafora wyjazdowego pociąg towarowy nr 70992 relacji Gdańsk Olszynka – Gutkowo prowadzony lokomotywą ET22-404, zestawiony z 26 cysternami z olejem napędowym. Mieszkańców Susza obudził potężny huk, a następnie syreny Straży Pożarnej, Pogotowia i Milicji Obywatelskiej.
Jako pierwsza jednostka przybyła na miejsce katastrofy OSP Susz i przystąpiła do gaszenia pożaru oraz udzielania pierwszej pomocy poszkodowanym.
Przybyłym na miejsce pierwszym ekipom ratunkowym ukazała się łuna ognia, tworząca przerażający widok. Płonęła lokomotywa pociągu pasażerskiego, wagon pocztowy, sypialny i kuszetka. Syreny karetek pogotowia, straży pożarnej i radiowozów sugerowały najgorszy scenariusz mieszkańcom wybudzonego miasteczka.
W akcji tej brało udział 41 zastępów straży pożarnej z byłego województwa elbląskiego i olsztyńskiego.
Było kilka minut po trzeciej w nocy, kiedy z peronu Gdyni Głównej Osobowej wyruszył pospieszny nr 81202 zmierzający z Kołobrzegu do Warszawy Zachodniej. Wcześniej, kilkanaście minut postoju przeznaczono na zmianę lokomotywy, drużyny trakcyjnej i konduktorskiej. Kolejarzy ze Słupska, którzy przyprowadzili skład, zastąpili koledzy z Gdyni. Za nastawnikiem lokomotywy EU07-159 zasiadł Kazimierz Opara, jeden z najbardziej doświadczonych gdyńskich maszynistów, przez lata prowadzący ekspresy do Warszawy. Jeszcze tylko próba hamulca, załadunek poczty, wymiana standardowych dokumentów i na sygnalizatorze ukazał się sygnał „wolna droga”. Droga do stolicy miała potrwać jeszcze około pięciu godzin.
Pospieszny 81202 bez przeszkód i zgodnie z rozkładem jazdy mijał Sopot, Gdańsk, Tczew, Malbork i Prabuty.
Dochodziła 4:20, gdy pospieszny z Kołobrzegu dojeżdżał do suskiej stacji kolejowej. W tym czasie dyżurny ruchu zezwolił na dalszą drogę oczekującemu składowi towarowemu nr 70992 i przejazd po tym samym torze pospiesznemu składowi pasażerskiemu jadącemu z prędkością 85km/h.
Na stację wtoczył się skład towarowy nr 70992 z gdańskiego Portu Północnego do podolsztyńskiego Gutkowa. Nic nie wskazywało na to, że położona kilkanaście kilometrów przed węzłem w Iławie niewielka stacja w Suszu za chwilę znajdzie się na ustach całej Polski. Prowadzone lokomotywą ET22-404 dwadzieścia sześć cystern z olejem napędowym zatrzymały się na torze głównym tuż przed semaforem wyjazdowym. Maszynista oczekiwał otwarcia szlaku do Redak i Iławy.
O godzinie 4.24 pociąg pospieszny nr 81202 relacji Kołobrzeg – Warszawa Zachodnia, prowadzony lokomotywą EU07-159 z lokomotywowni Gdynia Grabówek, jadący bez zatrzymania przez stację Susz, w silnej mgle najechał z prędkością około 85 km/h na ruszający z toru głównego zasadniczego nr 2, spod semafora wyjazdowego pociąg towarowy nr 70992 relacji Gdańsk Olszynka – Gutkowo prowadzony lokomotywą ET22-404, zestawiony z 26 cysternami z olejem napędowym. Mieszkańców Susza obudził potężny huk, a następnie syreny Straży Pożarnej, Pogotowia i Milicji Obywatelskiej.
Jako pierwsza jednostka przybyła na miejsce katastrofy OSP Susz i przystąpiła do gaszenia pożaru oraz udzielania pierwszej pomocy poszkodowanym.
Przybyłym na miejsce pierwszym ekipom ratunkowym ukazała się łuna ognia, tworząca przerażający widok. Płonęła lokomotywa pociągu pasażerskiego, wagon pocztowy, sypialny i kuszetka. Syreny karetek pogotowia, straży pożarnej i radiowozów sugerowały najgorszy scenariusz mieszkańcom wybudzonego miasteczka.
W akcji tej brało udział 41 zastępów straży pożarnej z byłego województwa elbląskiego i olsztyńskiego.
Fot. archiwum stowarzyszenia Galea |
Fot. archiwum stowarzyszenia Galea |
>>>>Powodem wypadku było zapomnienie przez dyżurnego ruchu dysponującego o fakcie zajęcia toru głównego zasadniczego nr 2 przez pociąg towarowy, a następnie przygotowanie przejazdu bez zatrzymania po tym samym torze dla pociągu pospiesznego. Krótko po ruszeniu pociągu towarowego, gdy jechał on z prędkością 8 km/h, nastąpiło najechanie na jego koniec przez pociąg pospieszny. Po uderzeniu nastąpiło spiętrzenie wagonów, pęknięcie cystern i zapalenie się rozlanego oleju napędowego. Spłonęła lokomotywa EU07-159 z zerwanym i zmiażdżonym nadwoziem i 3 wagony pociągu pospiesznego (w tym kuszetka i wagon sypialny), a czwarty wagon został uszkodzony i wykolejony jednym wózkiem. W pociągu towarowym zostało uszkodzonych 9 cystern, w tym 1 całkowicie rozbita. W wypadku zginęły 4 osoby (3 pracowników PKP w służbie i 1 podróżna, która nabywała bilet u kierownika pociągu w wagonie bagażowym), rannych zostało 34 podróżnych. Pociąg pospieszny prowadził wieloletni pracownik PKP i znakomity fachowiec – starszy maszynista Kazimierz Opara z lokomotywowni Gdynia, który także zginął w tym wypadku (zmarł po przewiezieniu do szpitala).
Lista ofiar wypadku w Suszu:
1. Danuta M. - podróżna
2. Kazimierz Opara - maszynista
3. Stanisław Gregorczyk - kierownik pociągu
4. Sławomir Gregorczyk - konduktor rewizyjny
1. Danuta M. - podróżna
2. Kazimierz Opara - maszynista
3. Stanisław Gregorczyk - kierownik pociągu
4. Sławomir Gregorczyk - konduktor rewizyjny
Jak pisze Sebastian Zieliński, pomimo tego, że od tragicznego wydarzenia z 1 października 1985 roku minęło ponad trzydzieści lat, to do dnia dzisiejszego jest ono owiane w naszym miasteczku aurą spisku i tajemnicy. "Wśród mieszkańców Susza krążą informacje o tym, że w katastrofie zginęło od kilkunastu do 25 osób a więc znacznie więcej niż podane jest to oficjalnie. A jak było naprawdę? Czy to możliwe, aby świadkowie tego wydarzenia do dnia dzisiejszego bali się mówić prawdę? W mojej ocenie jest to mało prawdopodobne. Nie znajduję żadnych powodów, dla których celowo ukrywano by informację o liczbie ofiar nie mówiąc już o tym, jak trudne byłoby to przedsięwzięcie biorąc pod uwagę liczbę świadków, czy chociażby osób biorących udział w akcji ratunkowej. Z drugiej strony, patrząc na fotografie przedstawiające katastrofę, aż nie chce się wierzyć, że zginęły w niej tylko cztery osoby".
oprac. Edyta Kocyła-Pawłowska na podstawie Ogólnopolskiej Bazy Kolejowej,
bloga Na Peronie
oraz tekstu S. Zielińskiego ze Stowarzyszenia Galea Susz
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez